None
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
KP/PFi, facet.wp.pl
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
Przebrałbyś się za swoją żonę?
Zakładają ciuchy żon - czy wszystko z nimi w porządku? * Kobiety lubią czasami zakładać podkradzione u swoich partnerów koszule czy swetry, traktując to jako swoisty rytuał i komunikat "on jest mój".*
Sytuacje odwrotne mają miejsce dużo rzadziej, bo mężczyźni nie traktują zawłaszczonej garderoby swojej drugiej połówki jako demonstracji. Swoje robi też rozmiar, który skutecznie uniemożliwia tego typu przebieranki. Zastanawialiście się jednak kiedyś, jaki efekt dałaby pełna "ciuchowa wymiana"?
Rezultaty wymiany ubrań między partnerami zdecydowała się uwiecznić na zdjęciach Hana Pesut. "Ofiar" nietypowej sesji fotograficznej poszukała na ulicach San Francisco. Co ciekawe, projekt został przyjęty raczej pozytywnie i z dużą dozą poczucia humoru. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni byli ciekawi zestawienia "przed" i "po" wymianie ubrań.
Nie zabrakło też niespodzianek - mężowie ze zdziwieniem odkrywali, że buty na obcasie nie dość, że są o kilka numerów za małe, to nie należą do najwygodniejszych, nie mówiąc już o żoninej bieliźnie. Panie natomiast z zaskoczeniem i nutką zazdrości odkrywały, że ich szorty znacznie lepiej podkreślają pośladki mężów niż ich własny. Ogółem jednak cała sesja zdjęciowa przyniosła kupę śmiechu i zabawnych sytuacji. Szczególnie w przebieralni.
Niektóre z par zamieniły się ubraniami tylko na potrzebę fotografii, inne postanowiły się dodatkowo przespacerować po ulicy, by "zobaczyć, jak to jest". Jeszcze innym przebieranka na tyle przypadła do gustu, że pozostali w nie swoich ubraniach do końca dnia. Przypuszczamy, że te ostatnie przypadki zachodziły, gdy partnerzy byli mniej więcej zbliżonej postury i preferowali luźniejsze fasony.
To nie pierwsza tego typu sesja stworzona przez Pesut. Do "Switchheroo", bo taką nazwę noszą małżeńskie przebieranki, pozowały już pary we Francji i Kanadzie. Zgodzilibyście wziąć w czymś takim udział? To dobra okazja, by się pośmiać, czy może idiotyczne i upokarzające przedsięwzięcie?
KP/PFi, facet.wp.pl