Przechowują tam nasiona roślin z całego świata
Nawet globalny kataklizm czy ogólnoświatowy konflikt, który całkowicie odmieniłby naszą rzeczywistość, nie musi oznaczać końca wszystkiego. Już dziś naukowcy zastanawiają się, czy w razie spełnienia się najczarniejszego scenariusza, możliwe byłoby odbudowanie świata flory i fauny. Ale niektórzy nie ograniczają się wyłącznie do myślenia na temat tego problemu, ale już podejmują konkretne działania. Jednym z przejawów takiej aktywności jest Globalny Bank Nasion, który znajduje się na norweskim archipelagu Svalbard.
Tematy dotyczące III wojny światowej, konfliktu jądrowego, wybuchu superwulkanu czy uderzenia asteroidy poruszane są w różnych mediach regularnie. Oczywiście komentatorzy omawiając takie wątki, starają się natychmiast tonować nastroje, wskazując, że dziś niebezpieczeństwo jest znikome. Naukowcy wolą jednak dmuchać na zimne, stąd też inicjatywy takie jak Globalny Bank Nasion, który określany jest przez niektórych mianem współczesnej Arki Noego. Projekt, który konkretnych kształtów nabrał już w 2008 r., pokazał, że naukowcy intensywnie przygotowują się na niektóre warianty.
Do Svalbard globale frohvelv, bo tak brzmi oryginalna nazwa obiektu działającego na norweskiej wyspie Spitsbergen, trafiły właśnie pierwsze dostawy nasion drzew. To nasiona świerku pospolitego oraz sosny zwyczajnej. Jak zaznaczają badacze, to jednak dopiero początek. Docelowo będą tam trafiać także materiały spoza krajów skandynawskich, które służyć będą nie tylko bieżącym celom badawczym, ale stanowić będą też formę polisy ubezpieczeniowej, po którą ludzkość będzie mogła sięgnąć w razie najgorszego.
Naukowcy nawet nie ukrywają celu, dla którego powstała niecodzienna budowla. Całość ma stanowić miejsce, w którym bezpiecznie będzie można przechowywać nasiona roślin pochodzące z całego świata. Chodzi głównie o nasiona roślin jadalnych. Po co to wszystko? Jak tłumaczą przedstawiciele ośrodka, na wypadek wielkich kataklizmów i innych sytuacji, w których niektóre gatunki zakończyłyby swoje istnienie. Wśród innych czynników ryzyka, które zdaniem ekspertów mogłyby doprowadzić do wyniszczenia niektórych gatunków roślin, znajdują się zmiany klimatu, szkodniki czy choroby. Prowadzone tam badania mogą też w przyszłości przyczynić się do rozwiązania problemu głodu na świecie.
Ten prawdziwy skarbiec został wbudowany w górę. Widoczny gołym okiem, wyrastający z góry blok to zaledwie fragment większej konstrukcji, na którą składają się m.in. wydrążone w wiecznej zmarzlinie tunele. Budowa obiektu oddalonego od bieguna północnego o 1300 kilometrów trwała rok i pochłonęła kwotę 45 milionów koron norweskich (ok. 21 milionów złotych). Poza Norwegią, w projekt zaangażowały się także: Islandia, Dania, Szwecja i Finlandia.
Ale ośrodek daje też inne możliwości. - Dla mnie osobiście scenariusz globalnej katastrofy nie jest główną motywacją - powiedziała Mari Rusanen, fińska specjalistka, która bierze udział w badaniach. - Ważniejsze jest to, że te próbki dostarczą w przyszłości okazji do długoterminowego monitorowania zmian w składzie genetycznym naszych lasów naturalnych.
W czasie, kiedy wielu naukowców odnajduje w projekcie sposobność do przeprowadzania interesujących badań, władze oraz organizacje rządowe postrzegają go jako rezerwuar, który zaopatrzony docelowo w miliony nasion, da następnym pokoleniom w kolejnych stuleciach nadzieję na przetrwanie, gdyby doszło do poważnego kryzysu - poinformowało BBC.
- Skarbiec ten można potraktować jako ostateczne zabezpieczenie światowych dostaw żywności - wyjaśnili przedstawiciele Światowego Funduszu na rzecz Różnorodności Upraw (GCDT), tłumacząc, że przechowywane tam próbki pozostaną bezpieczne nawet w sytuacji braku dostaw energii elektrycznej. Dzięki utrzymującym się tam stale niskim temperaturom, próbki pozostaną odpowiednio zabezpieczone.
Badacze zdradzili już także nazwy innych roślin, które "zadomowią się" w ośrodku. Są to m.in. nasiona: soi, soczewicy, jęczmienia, pszenicy czy sorgo. Pojawi się też 2,5 tysiąca próbek ryżu, a także różne odmiany pomidorów.