Przerażająca moda w salonach piękności. Może spłonąć cała twarz

Dla piękna trzeba cierpieć - to wiadomo nie od dziś. Ale czy warto ryzykować życiem? "Fire Treatment" to zabieg tyleż wyjątkowy, co wstrząsający. Najpierw ciało pacjenta przykrywa się ręcznikiem, potem tkaninę zrasza się medycznym alkoholem, a na koniec podpala... W jakim celu?

Kilka dni temu na portalu "RocketNews24" opublikowano szokujące zdjęcie, na którym widać kobietę z płonącymi oczami - fotografia zrobiła w internecie niemałą furorę. Okazuje się, że delikwentka była klientką jednego z chińskich salonów piękności, gdzie poddano ją tzw. * Huo liao, czyli terapii ogniem. Chinka najpierw przeszła serię masaży, po czym nałożono jej na twarz maseczkę i ręcznik, który dodatkowo zwilżono medycznym alkoholem, będącym mieszaniną whisky oraz specjalnych ziół (w południowej Azji napój ten często pity jest jako syrop zdrowotny). Gdy pracownica salonu "podpaliła oczy" klientce, jej córka zrobiła to zdjęcie. Już na pierwszy rzut oka widać, że zabieg jest szalenie niebezpieczny - warto zwrócić uwagę, że dolna część twarzy kobiety pokryta jest plastikową folią, gdyby ta zajęła się ogniem, skutki byłyby tragiczne. Stąd, osoby wykonujące * Huo liao muszą znać się na rzeczy. Sam zabieg jest natomiast niezwykle popularny...

Ogień dobry na wszystko

Chińczycy gorąco wierzą, że Huo liao cechuje się olbrzymią ilością właściwości zdrowotnych. Dla przykładu, "Business Insider" pisze, że terapia ogniem wykorzystywana jest obecnie do walki z trawiącą Chiny falą otyłości. W specjalnych przybytkach, puszyści Chińczycy - w sensie najbardziej dosłownym z możliwych - spalają kalorie.

Najpierw płonącymi ręcznikami traktuje się ich brzuchy, potem plecy, uda, a następnie inne otłuszczone rejony ciała. Efekty są ponoć widoczne. Z kolei redaktorzy portalu "The World of Chinese" wskazują na inną cudowną właściwość ognia - ten doskonale radzi sobie z przeziębieniami, i to zarówno z ich leczeniem, jak i prewencją. "RocketNews24" sugeruje również, że * Huo liao* dobrze robi na mięśnie i, jak pokazuje przypadek kobiety z "płonącymi oczami", musi także pozytywnie wpływać na kondycję skóry, sprawiając, że ta po zabiegu wygląda młodziej, bardziej świeżo i rześko...

Ogień to pikuś...

Jak już pisaliśmy we wstępie, ludzie, przede wszystkim kobiety, od pokoleń cierpią dla piękna, imając się różnych dziwnych, czasem wręcz ekstremalnych sposobów, by doprowadzić swoje ciało do optymalnej formy.

Na świecie spotkać można bardzo dużo "specyficznych" form terapii, które budzą różne reakcje. Przykłady? Co powiecie na maseczkę ze sperminy dla uzyskania młodzieńczego wyglądu? Wyjaśnijmy, że spermina to składnik nasienia bogaty w antyoksydanty. "Cosmopolitan" pisze, że spermina pomaga spowalniać starzenie i eliminuje trądzik. Niestety, taka kuracja nie należy do tanich - koszt pojedynczej maseczki wynosi ok. 250 dolarów. Z kolei, "Woman'sDay" donosi, że sporą popularnością cieszy się także maseczka z gołębich odchodów oczyszczanych promieniami UV (koszt: 180 dolarów). Jednak prawdziwy specjał czeka bywalczynie "Yunessun Spa" w japońskim Hakone, gdzie klientki mogą zażyć leczniczych kąpieli w olbrzymim basenie, w całości wypełnionym winem! Naturalnie, po takim "zabiegu" żonę trzeba by od razu położyć spać na kilka godzin...

Nietuzinkowa kuracja czeka także pacjentów izraelskiego Ada Barak Spa, gdzie oferuje się "masaż wężami". Zabieg wygląda dokładnie tak, jak myślicie - pracownik wypuszcza sześciu niejadowitych "masażystów", by ci pełzali po całym twoim ciele, ściągając z siebie stres. Kuszące? Jeśli wciąż ci mało, możesz udać się na powrót do Chin, skąd wyruszyliśmy, tym razem na tzw. "Chinese Knife Massage", a więc masaż podczas którego silnie wykwalifikowany masażysta będzie smagał całe twoje ciało... ostrymi jak brzytwa tasakami do mięsa. Jak widzicie, ogień to przy tym betka.

MW/PFi, facet.wp.pl