Tych zdjęć świat nie miał prawa zobaczyć
Wszyscy wiemy, że turystom wolno w Korei robić zdjęcia tylko w ściśle określonych miejscach. Ty złamałeś ten zakaz. Jak ci się udało pozostać niezauważonym? Jaką miałeś technikę robienia zdjęć, aby nawet twój przewodnik nie zorientował się, co robisz?
Miałem szczęście, bo w naszej małej grupie był Amerykanin. Znajdował się więc pod bezustannym nadzorem bardziej niż my - obywatele innych krajów. Usuwano jego zdjęcia, krzyczano na niego, podczas gdy ja korzystałem z nieuwagi i pstrykałem - trochę z biodra albo szyi, jak Jerzy Woropiński niegdyś w Warszawie [autor m.in. znanego fotograficznego reportażu o warszawskiej Pradze lat 70. - przyp. red.]. Odwracałem też uwagę przewodników i pstrykałem z zaskoczenia, czego nauczyłem się na Środkowym Wschodzie, obchodząc różne lokalne zasady, jak na aroganckiego obywatela Zachodu przystało.