Przez mężczyzn są coraz brzydsze
Po pocałunku żaba zazwyczaj zamienia się w księcia - w to wierzy niezliczona ilość kobiet wychodzących za mąż za brudasów, impotentów i damskich bokserów. Liczą, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ich wybranek stanie się ideałem. Zazwyczaj to się nie sprawdza, ale jak się okazuje, można zauważyć również inną prawidłowość - po ślubie księżniczka czasem przemienia się w... wieloryba?
Badania przeprowadzone przez amerykańskich naukowców są dla mężatek bezlitosne. Okazuje się, że kobiety zamężne są średnio o 2 kilogramy cięższe od swoich niezamężnych rówieśniczek. Liczba ta wzrasta już do 4 kilogramów, jeśli dana kobieta oprócz męża posiada również dzieci.
W badaniu wzięło udział 6 000 kobiet w wieku od 18 do 23 lat. Mimo tak wąskich widełek wiekowych i tego, co by mogło się wydawać z pozoru, czyli braku zależności między stanem cywilnym, długością stażu małżeńskiego i wagą - wystarczy tylko kilka lat życia w małżeńskim stadle, żeby kobieta zaczęła rosnąć wszerz.
Jakie są powody takiego przybytku (od którego często boli głowa)? Czyżby popularne powiedzenie "kochanego ciała nigdy nie za wiele" było w ustach mężczyzn-mężów tak wiarygodne, że kobiety przestają dbać o linię? Nic z tych rzeczy, panowie!
Mężatki utrzymują, że ich zwiększona waga to efekt... niezdrowego sposobu odżywiania się ich mężów (a przecież często własnoręcznie przygotowują im posiłki). Dalej jest jeszcze ciekawej - żony skarżą się na brak czasu na ćwiczenia (spowodowany oczywiście spełnianiem małżeńskich obowiązków) oraz... jadanie w restauracjach. Co do ostatniego punktu - żonaci! Ile to razy słyszeliście od swej ślubnej: "nigdzie mnie nie zabierasz"! I jak tu im dogodzić?
Jest jednak światełko w tym ciemnym tunelu małżeńskich nieporozumień: naukowcy winią po prostu restauratorów. Dr Murtaugh (kobieta) stawia sprawę prosto: "Takie same porcje serwuje się mężczyźnie o wzroście 180 cm i mi, która ma 165 cm i waży gdzieś 25 kg mniej".
Tylko czy singielkom nie serwuje się przypadkiem takich samych porcji? Ups, przepraszamy pewnie chodzi o te ćwiczenia, na które mają czas i przez to nie tyją. Bo przecież to niemożliwe, żeby mężatki po prostu się zapuszczały! Prawda?
I w tym miejscu doszliśmy do punktu kulminacyjnego. Bo niestety to "zapuszczanie się" kobiet po ślubie jest niezbitym faktem. I nie chodzi tu wcale tylko o kilogramy. Coś co przed ślubem, szczególnie na początku związku, nie miało miejsca - po sakramentalnym "Tak" staje się smutną rzeczywistością. Przetłuszczone włosy, niedbały makijaż, na nogach jeansy zamiast kabaretek (i całe szczęście, bo przynajmniej ukrywają włosy), a na paznokciach odpadający lakier - to zmora zapewne niejednego z Was. Tylko pozostaje nam jeszcze zadać sobie jedno pytanie: Czy one pozwalają sobie na to, ponieważ czują się tak niezwykle pewne naszej bezwarunkowej miłości, czy może patrzą na nas i widzą, że my wcale nie jesteśmy od nich lepsi, a żaden z nas już nie przypomina Belmondo?