Trwa ładowanie...
17-09-2015 12:55

Przeżył wypadek, teraz inspiruje ludzi

Przeżył wypadek, teraz inspiruje ludziŹródło: twitter/ jose_villela
d3titia
d3titia

Kierowca ciężarówki traci panowanie nad pojazdem, auto spada z wiaduktu wprost na stojący na światłach samochód. Kierowca osobówki trafia do szpitala w stanie ciężkim, walczy o życie i wygrywa. Choć jest sparaliżowany, udaje mu się osiągnąć wszystko, co sobie zaplanuje. Brzmi jak fragment scenariusza filmowego? Nic bardziej mylnego. To historia życia José Villela - doktora, który w wyniku wypadku porusza się na wózku.

Do tragedii doszło, kiedy José wracał do domu z lokalnego szpitala, w którym ówcześnie jako 23-letni student medycyny odbywał staż. Meksykanin siedział w samochodzie i czekał na zmianę sygnalizacji świetlnej. Ruch tego dnia był minimalny.

Nad światłami przebiegał wiadukt. Kierowca ciężarówki, który akurat tamtędy przejeżdżał, rozmawiał przez telefon komórkowy. W pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem. Samochód przebił się przez barierki. Spadł wprost na auto, w którym znajdował się Villela.

- Zaklinowałem się między siedzeniem a kierownicą, mogłem ruszać tylko głową. Czułem zapach benzyny. Tak bardzo chciałem przeżyć - mówi w rozmowie z "The Guardian".

d3titia

Mężczyzna wspomina także, że z wraku próbował wyciągnąć go policjant, ale nie udało mu się otworzyć drzwi. Pomógł za to w inny sposób - stał przy szybie i, ryzykując życie, podtrzymywał José'go na duchu.

- Pytał mnie, kim jestem, gdzie jadę i co robię. Jego obecność znaczyła dla mnie więcej, niż można sobie wyobrazić. Kiedy mówił do mnie, ratownicy rozcinali dach. W końcu musieli użyć dźwigu, aby mnie uwolnić - wspomina Villela.

Ciężarówka spadła na dach samochodu studenta, lecz szczęśliwie w taki sposób, że nie zgniotła fragmentu znajdującego się bezpośrednio nad jego głową. Uderzenie było jednak tak silne, że przerwało jego rdzeń kręgowy w kilku miejscach. Kiedy dotarł do szpitala, natychmiast został operowany.

- Przez pierwsze kilka sekund nie wiedziałem, gdzie jestem i co się stało. W pewnym momencie wróciła do mnie świadomość i zdałem sobie sprawę, że mogę być niezdolny do poruszania się. Powoli próbowałem ruszyć nogami, ale bez skutku. Wiedziałem, że operacja nic nie dała. Byłem zdesperowany. Leżałem sam w ciemności i wiedziałem, że już nigdy nie będę mógł chodzić. Lekarze potwierdzili moją wstępną diagnozę. Powiedzieli, że to był cud, że przeżyłem, ale będę już sparaliżowany od szyi w dół. Mogłem poruszać głową, bicepsami i mniejszymi mięśniami w moich rękach, ale niczym więcej - opowiada José.

d3titia

Zanim opuścił szpital, musiał nauczyć się wszystkiego od nowa. Nawet tak proste czynności, jak odbieranie telefonu czy mycie zębów, sprawiały mu trudność. - Oczywiście, byłem zły. Wielokrotnie powtarzałem: "Dlaczego ja? Co zrobiłem, że na to zasłużyłem? Ale nie pozwoliłem, żeby mnie to zabiło. Powtarzałem sobie: "Pamiętasz, jak bardzo chciałeś przeżyć, kiedy byłeś we wraku? Żyjesz, więc zrób to jak możesz najlepiej". Od tej pory była to moja postawa.

W szpitalu spędził ponad dziewięć miesięcy. Po długiej rehabilitacji odzyskał sprawność ramion, dłoni i palców. Ze szpitalnego łóżka ukończył szkołę medyczną, zdobywając najwyższe oceny na roku.

Teraz swoimi doświadczeniami dzieli się z innymi i pokazuje, co zrobić, kiedy znajdziemy się w sytuacji na pozór bez wyjścia. Dlatego organizuje spotkania, podczas których tłumaczy zebranej publiczności m.in. co robić "powracając do życia" oraz jaką rolę odgrywają w tym rodzina, przyjaciele i wiara.

Świadectwo tego, co przeżył po wypadku, wpłynęło na tysiące ludzi w całym kraju. "Aby żyć w 100 procentach, trzeba być przede wszystkim odpowiedzialnym za swoje czyny i dziękować Bogu za dar życia! (...) Bo oddychamy, bo żyjemy!" - napisała na jego Facebooku internautka o nicku Tere V, która podobnie jak rzesze innych ludzi czerpie inspirację z historii José Villela.

d3titia
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3titia