Psychopaci, którzy wyszli na wolność
10.05.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:22
Dokonali strasznych rzeczy, ale w ich przypadku sprawiedliwości nie stało się zadość
Wydaje się, że miejsce tych, którzy z premedytacją - czasem dla własnej korzyści, czasem dla przyjemności - odebrali komuś życie, jest w więzieniu, a w krajach, gdzie przewiduje to prawo, w sali egzekucyjnej. Tym bardziej zaskakiwać muszą przypadki przestępców, którzy wielokrotnie dokonali przerażających zbrodni, a mimo to wyszli na wolność. Czy to w wyniku błędów proceduralnych, czy z powodu absurdalnych orzeczeń sądów.
Oto niektóre z najbardziej zatrważających przypadków, które pokazują, że sprawiedliwości nie zawsze staje się zadość.
Masakra w szkole i okoliczności łagodzące
Mitchell Johnson i Andrew Golden to sprawcy jednej z najbardziej krwawych masakr, jakie miały miejsce na terenie amerykańskich szkół. 24 marca 1998 roku chłopcy (mieli wówczas odpowiednio 13 i 11 lat) ukradli samochód i wynieśli broń z domu dziadków Mitchella. Potem zaczaili się w pobliżu swojej szkoły w Jonesboro (stan Arkansas) i zaczęli strzelać w kierunku uczniów wychodzących z placówki.
W strzelaninie zginęło czterech uczniów oraz nauczycielka, która starała się chronić młodzież. Dziewięciu uczniów zostało rannych. Johnson i Golden, ze względu na młody wiek, skończyli odbywać karę po ukończeniu 21. roku życia.
Zabił, bo nie lubił sąsiadów
W podobny sposób co nastolatkowie zabijał też Mika Kalevi Muranen. 17 kwietnia 1994 r. odbywający służbę wojskową Fin wyniósł broń z terenu swojej jednostki, pojechał do rodzinnej Kotki, a potem, odziany w strój wojskowy, zaczął strzelać. Jego pierwszymi ofiarami zostali sąsiedzi, za którymi nie przepadał. Muranen dwóch mężczyzn zastrzelił z kuszy. Potem za pomocą karabinu odebrał życie listonoszowi. Podczas ucieczki Muranen wdał się jeszcze w strzelaninę z policją. Zanim został schwytany, przez cały dzień ukrywał się w lesie.
W przypadku urodzonego w 1971 r. psychopaty wiek nie mógł być okolicznością łagodzącą (jak to miało miejsce w wypadku nastolatków z Jonesboro), więc sąd skazał go na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Muranen został jednak zwolniony warunkowo po 20 latach spędzonych za kratami. Po wyjściu na wolność w 2014 r. stwierdził, że chce teraz wieść normalne życie.
Dramat pacjentów domu opiekuńczego
Pochodzący z Norwegii Arnfinn Nesset przez lata pracował w domu spokojnej starości. Od maja 1977 r. do listopada 1980 r. przynajmniej 25 pacjentom podał truciznę, którą wcześniej zakupił, by zabić swojego psa. Środek był odpowiednikiem kurary służącej rdzennym mieszkańcom Ameryki do zatruwania strzał. Choć liczba ofiar Nesseta może być znacznie większa i sięgać 138, skazano go za zamordowanie 22 osób.
Były pracownik ośrodka w Orkdal dostał najwyższą możliwą karę przewidzianą przez norweskie prawo, czyli... 21 lat więzienia (taki sam wyrok usłyszał jego rodak Anders Breivik). Mury zakładu opuścił w 2004 r.
Mordercza Karla i jej mąż gwałciciel
Urodzona w Kanadzie seryjna morderczyni Karla Homolka działała razem ze swoim mężem. Ten na ich wspólnych ofiarach dokonywał także gwałtów. Razem z Paulem Bernardo zabiła trzy kobiety. Jedną z nich była siostra Karli, Tammy. W 1993 r. ich działalność wyszła na jaw, a Homolka zdecydowała się na współpracę ze śledczymi i zeznawała przeciwko mężowi, dzięki czemu dostała szansę na łagodniejszą karę.
Karla Homolka wyszła z więzienia w 2005 r. po odbyciu zaledwie 12 lat z zasądzonego jej wyroku. Paul Bernardo odsiaduje wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.
Stalowy kieł
Nikolai Dżumagaliew nazywany był "stalowym kłem" (jeden ze swoich zębów zastąpił sztucznym, wykonanym z metalu). Pochodzący z Kazachskiej Republiki Radzieckiej mężczyzna jest nie tylko seryjnym mordercą (przypisuje mu się zabójstwo przynajmniej siedmiu kobiet, choć ofiar mogło być nawet 50), ale też kanibalem. Część ze swoich ofiar Dżumagaliew konsumował. Co zaskakujące, wiele osób, w tym śledczy, zwracało uwagę na jego ujmujący sposób bycia i wysoką kulturę osobistą.
Schwytano go w 1980 r. i umieszczono w zamkniętym ośrodku dla psychicznie chorych. W 1989 r. Dżumagaliewowi udało się jednak zbiec. Jak się później okazało, urodzony w 1952 r. "stalowy kieł" niepotrzebnie się trudził. Władzom udało się go szybko ująć, ale po kilku latach i tak wypuszczono na wolność. Nie wiadomo, gdzie przebywa obecnie.
Kanibal celebryta
Issei Sagawa miał te same "preferencje kulinarne", co wymieniony wcześniej Dżumagaliew. Jego chore upodobania pierwszy raz dały o sobie znać, kiedy był jeszcze na studiach. Sagawa podczas nauki we Francji poznał kobietę, z którą blisko się przyjaźnił. Była to jednak krótka znajomość, bo pochodzący z Kraju Kwitnącej Wiśni Sagawa najpierw zamordował koleżankę, a potem ją zjadł.
Mężczyzna szybko został ujęty przez organy ścigania. Stwierdzono jednak, że nie jest w pełni władz umysłowych. W związku z tym wysłano go do rodzimego kraju i umieszczono w szpitalu dla psychicznie chorych. Nie spędził tam jednak zbyt wiele czasu. Z powodu błędów i zaniechań udało mu się opuścić placówkę na własne życzenie. Morderca nie powrócił ani do zakładu dla chorych psychicznie, ani do więzienia. Zamiast życia w miejscu odosobnienia, został celebrytą - zajmował się aktorstwem, dziennikarstwem, pisał też książki.