Publicznie umierają z miłości!
Zwykłe "wybacz mi", "wróć do mnie", "kocham cię" nie robią już takiego wrażenia jak kiedyś. Trywialny SMS z przeprosinami czy staroświecki list lub przyjście do kogoś z kwiatami, mogą się już nie sprawdzić. W świecie, w którym miliony młodych ludzi obserwują, jak ich idole publiczne drą koty, a potem schodzą się w błyskach fleszy, trzeba zrobić coś ekstrawaganckiego i, co ważniejsze, trzeba zrobić to publicznie.
"Kocham cię, jesteś dla mnie wszystkim"
Najlepszym przykładem tego trendu jest opublikowany w czwartek na stronie LiveLeak.com film, na którym młody mężczyzna błaga, by jego ukochana wróciła, wybaczyła mu i uwierzyła, że mówiący te słowa "już teraz naprawdę będzie lepszy". Dwuminutowe, przerywane płaczem oświadczenie stało się hitem w sieci. Film kopiowano i umieszczano na stronach serwisów społecznościowych i blogach.
(Film: youtube.com/dailynewsall)
Materiał wzbudził olbrzymie zainteresowanie i wywołał dyskusje. Niektórzy twierdzili, że tajemniczy mężczyzna powinien zwyczajnie "wziąć się w garść", inni byli zachwyceni jego szczerością i prostolinijnością. Jeszcze inni zaczęli go podejrzewać o chorobę psychiczną.
"Kochanie, przykro mi. Wiesz, jak trudne jest to dla mnie? Dlaczego mnie zostawiłaś? Dlaczego potraktowałaś mnie w taki sposób?" - łka zakochany chłopak. Potem pokazuje własnoręcznie wykonany plakat, na którym widnieje napis zapewniający o jego miłości i szlochając dodaje: "Wiem, że ludzie mówią mi, że zasługuję na więcej, ale nie chcę nikogo innego. Pragnę cię. Jesteś wszystkim, czego chcę kochanie. Proszę, kochanie, proszę...".
Wybaczamy sobie w sieci
Upublicznianie swoich uczyć stało się czymś normalnym. Kolejne zmiany statusów na "Facebooku" z "wolnego" na "w związku" (i odwrotnie) budzą zawsze spory odzew. Zapatrzeni w swoich idoli młodzi Polacy, chcą podobnie jak np. aktorka, Kristen Stewart - która podejrzewana o zdradę żarliwie zapewniała, że Robert Pattinson, również aktor, to miłość jej życia - wyznawać miłość i przepraszać za popełnione błędy. W sieci można zaleźć setki filmików, na których prezentowane są zdjęcia przedstawiające białe misie, serduszka i autentyczne zdjęcia obejmujących się ukochanych - a wszystko w takt rzewnej muzyki.
(film: youtube.com/DonMaszotxD)
Liczby odsłon mówią o tym, że cudzych wyznań lubią także słuchać inni, postronni ludzie. Kolejne osoby przesyłają sobie cudze miłosne "arcydzieła" i... używają ich, gdy sami mają problemy w związkach. Czy to działa? Sądząc po komentarzach tak. "Ja mojemu chłopakowi wybaczyłam, jak mi puścił tę nutę" - pisze użytkowniczka o nicku "090seru".
Liczy się pomysł
Jedną z najbardziej rozpowszechnionych, poza działaniami w internecie, metod na zwrócenie uwagi na siebie i swoją "wielką nieskończoną miłość" są plakaty i napisy na murach. Przykłady można by mnożyć naprawdę długo. Kilka lat temu regionalne media zachwycały się pomysłowością młodego mieszkańca Grójca, który na frontowej ścianie lokalnego komisariatu zawiesił wielki transparent (6x10 metrów), na którym wielkimi czerwonymi literami napisał "Kocham Cię Ewelinko na zawsze. Jarek". Gdy mężczyznę zatrzymano, okazało się, że zrobił to dla dziewczyny pracującej w pobliskim zakładzie fryzjerskim. Wybrankę poinformowano o całym zajściu telefonicznie, a młodzieńcowi... wytoczono sprawę w sądzie.
Podobne "banery" pojawiają się na ścianach budynków w całym kraju. Zresztą, nie tylko budynków. Napis "kocham cię" wykonany z desek mogli podziwiać kierowcy mijający pole pomiędzy Zdzieszowicami a Rozwadzą w powiecie krapkowickim. Jak podawała lokalna prasa, napis miał kilka metrów szerokości i był widoczny z daleka. Właściciel pola nie rozebrał napisu, mimo że twierdził, iż ten nie jest jego dziełem. Co ciekawsze, po jakimś czasie ktoś poprzestawiał litery. Z "kocham cię" ułożono "chamie!" - przypomina serwis nto.pl.
Bogatsi mieszkańcy miast potrafią zaszaleć i - inaczej niż studenci poszukujący za pomocą ogłoszeń w lokalnej prasie i kserowanych plakatów "koleżanki, która stała na przystanku linii 128" - wykupują powierzchnię reklamową. Zrobił tak mieszkaniec Mierzyna, o którym pisze serwis gs24.pl. Chcąc zaskoczyć małżonkę w 15. rocznicę ślubu, pan Roman wykupił bilbord znajdujący się nieopodal ich domu. Żona była podobno zachwycona. Podobne wielkie plakaty można zobaczyć co jakiś czas także w innych miastach. Firmy reklamowe cenią sobie jednak prywatność swoich klientów i nie podają, kim są panowie, którzy płacą spore sumy za ustawiane w centrach miast napisy "Kocham cię Żabciu" czy "Wybacz mi Ewelinko".
Najsłynniejsze w Polsce namalowane na ulicy "Kocham cię"
Jednym z najsławniejszych w kraju przejawów ulicznej "epistolografii" był kilkunastometrowy napis ciągnący się wzdłuż warszawskiej Alei Jana Pawła II. Autor wielkiego "Kocham cię. Tomek" trafnie przewidział, że widoczny z daleka napis skruszy serce jego ukochanej, jednak zapomniał o czujnych kamerach miejskiego monitoringu. Dzięki temu mogliśmy - jak przypominają wiadomości24.pl - dowiedzieć się, kto był adresatem napisanych na jezdni słów. Mieszkanka położonego nieopodal bloku (z którego okien doskonale widać wyznanie pana Tomka) śmiała się, że jej chłopak zrobił to po jednej z kłótni - jak więc w wielu innych przypadkach, mężczyzna rzucił wyzwanie przyjętym normom i prawu, by przypodobać się kobiecie. Cóż musiał też zapłacić 100 zł kary.
By świat obiegło twoje wyznanie
Wyznania miłosne bywają przykładem niesamowicie skutecznej reklamy stworzonej zgodnie z wszelkimi kanonami marketingu wirusowego (który polega na zainicjowaniu sytuacji, w której potencjalni klienci będą sami między sobą rozpowszechniać informacje dotyczące firmy, usług czy produktów). Chociaż, jak łatwo się domyślić, ich autorom nie chodzi o zysk. Oni pragną przebaczenia lub chcą wyrazić w ten sposób, jak wielkie emocje nimi targają.
Trzeba przyznać, że czasem ich pomysłowość powala na kolana. Oto jak mieszkaniec miejscowości Tambów w Rosji, z pomocą znajomych, starał się wybłagać wybaczenie u dziewczyny, która nie odzywała się do niego podobno "od dłuższego czasu". Czy po tym spektaklu już mu wybaczyła? Tego nie wiemy.
Puch, facet.wp.pl