Pyk - i po korku
Dawno, dawno temu butelki z winem zamykano za pomocą szkła i wosku. Później producenci odkryli korek, a strzelanie korkiem od butelki stało się rytuałem degustacji win, do tego stopnia, że wielu miłośników win wpadło w oburzenie, gdy około dziesięć lat temu pojawiły się butelki wina z zakrętkami.
Zakrętki są teraz w zasadzie w powszechnym użyciu, szczególnie w regionie Nowego Świata, a większość wiernych tradycji zwolenników korka niechętnie pogodziła się z ich powszechnością. Część z nich nawet z żalem przyznaje, że zakrętki mają niepodważalną przewagę nad korkiem - wyeliminowanie problemu zanieczyszczonego korkiem wina. Z jeszcze większym żalem przyznają też, szczególnie w przypadku młodych roczników białego wina, że zakrętki skuteczniej zachowują wszystkie aromaty i smaki trunku.
Jeżeli również i Ty właśnie się z tym pogodziłeś, czeka Cię kolejne wyzwanie w postaci kształtu tych zakrętek, przypominającego zakrętki stosowane w butelkach do piwa, napojów gazowanych, czasem nawet Coca Coli.
Niektórzy producenci z obszaru Nowego Świata eksperymentują również z butelkami do wina zamykanymi za pomocą kapsla, do otwarcia którego potrzebny byłby tradycyjny otwieracz.
Co chyba zaskakujące, nie są to producenci tanich win dostępnych w supermarketach, ale przede wszystkim producenci win bardziej luksusowych, które w Polsce sprzedawano by za około 60-100 zł za butelkę. Wkrótce otrzymamy kapslowany nowozelandzki Sauvignon Blanc, wpisujący się w ten przedział cenowy.
Jaki jest tego powód? Po pierwsze, chęć wywołania lekkiego zamieszania i powodu do rozmów, co zawsze sprzyja sprzedaży. Po drugie, podobnie jak poprzednio w przypadku zakrętek, chęć uzmysłowienia nabywcom, że to, co jest wewnątrz butelki, liczy się bardziej niż sposób jej zamknięcia.
Nie każdy posłucha. Strzelające korki od butelek na zawsze pozostaną najsłodszymi dźwiękami dla uszu wielu koneserów wina. Nie mówiąc o tym, że na niektóre kobiety działają, jak prawdziwe afrodyzjaki.
John Borrell