16.07.2013 | aktual.: 28.05.2018 15:06
W Polsce te statystyki są równie alarmujące. Jak podaje branżowy portal eonkologia.pl, co roku odnotowuje się ok. 9 tys. nowych zachorowań, a na raka prostaty umiera rocznie 4 tys. Polaków, co czyni ten nowotwór drugim (po raku płuc)
najbardziej śmiertelnym, który dotyka mężczyzn. Jak zatem można się bronić?
Jak głosi stare porzekadło, najlepszą obroną jest atak - w tym przypadku atak to profilaktyka i regularne wizyty kontrolne u specjalistów. Niestety, tak z jednym, jak i z drugim mamy problem. Miesiąc temu portal medexpress.pl poinformował o wynikach sondażu PBS (w ramach kampanii "Prostata na lata"), z którego wynika że "dwie trzecie polskich mężczyzn po 40. roku życia nigdy nie wykonało badania profilaktycznego w kierunku raka prostaty [...]. Ponad 27 proc. ankietowanych w ogóle nie widzi nawet takiej potrzeby [...]. Panowie zaczynają się badać dopiero wtedy, gdy przekraczają 60. rok życia." Niestety, wtedy często już bywa za późno. Facet.wp.pl dołącza się do apeli lekarzy o wzięcie sobie kontroli medycznych do serca, szczególnie w przypadku tych z was, którzy szczególnie mocno narażeni są na "pozyskanie" tego nowotworu. No dobrze, ale jakie są czynniki ryzyka?
Dziedzictwo, czyli uciążliwy spadek
Jak podaje portal webmd.com, jednym z podstawowych czynników ryzyka jest wiek - "w przypadku panów którzy mają w rodzinie osoby dotknięte nowotworem gruczołu krokowego, choroba ujawnia się najczęściej po 40. roku życia, u pozostałych z reguły po 50." Zwróćmy jednak uwagę na słowa "najczęściej" i "z reguły", albowiem zdarza się, że rak prostaty atakuje już 20- i 30-latków, szczególnie dzisiaj, kiedy to substancje rakotwórcze otaczają nas ze wszystkich stron (są nawet w jedzeniu)
, dlatego też wspomniana granica wieku nieustannie się obniża. Kolejnym ważnym czynnikiem jest rodzina - podejrzewa się, że nowotwory mają tendencję do krążenia w genach, tj. niektóre rodziny są bardziej narażone niż inne. Portal cancer.org podaje, że w sytuacji, gdy twój ojciec lub brat mają raka prostaty, twoje szanse na powielenie ich losu wzrastają dwukrotnie - przy czym, wbrew pozorom, gorzej, jeśli choruje brat.
Hodujesz raka?
O ile aspekty, o których pisaliśmy wyżej są od nas niezależne, o tyle istnieją również inne czynniki zwiększające ryzyko wystąpienia nowotworu - na które mamy wpływ. Pierwszym z nich jest dieta. Serwis macmillian.org.uk informuje, że "mężczyźni z kultur zachodnich częściej chorują na raka, niż ci z kultur Wschodu (Chiny, Japonia), ponieważ - jak twierdzą badacze - ich dieta bogata jest w szkodliwe tłuszcze zwierzęce." Nie zapominajmy również o napakowanych chemią fast foodach. Tymczasem Azjaci spożywają dużo soi, zawierającej mnóstwo fitoestrogenów, które cechują się ponoć działaniem przeciwnowotworowym. Do tego dochodzą, konsumowane przez nich w ilościach hurtowych, warzywa i owoce, bogate w antyoksydanty. Naturalnie, zdrowa dieta przekłada się na niższą masę ciała, a to niezwykle ważne. Jak podaje "Mail Online" duża nadwaga to duży czynnik ryzyka - im bardziej mężczyzna jest otyły, tym więcej ma testosteronu, którym "karmi się rak".
Co robić, by nie zachorować?
W świetle powyższych informacji, metoda uniknięcia choroby wydaje się oczywista - regularne wizyty u lekarza i manewrowanie czynnikami ryzyka, na które mamy wpływ, a więc dietą i aktywnością fizyczną. Jeśli chodzi o dietę, to sugerujemy przede wszystkim ograniczenie spożycia mięsa. "Zastąp część tłuszczów zwierzęcych roślinnymi" - radzą eksperci ze słynnej Mayo Clinic. Odkryj cudowny smak dobrze przyrządzonego szpinaku, cukinii, czy - a może raczej przede wszystkim - pomidorów, obfitujących w likopen, będący naturalnym lekarstwem na raka prostaty. Lekarze z Mayo rekomendują także częstszą konsumpcję ryb, zielonej herbatyherbaty i soi. Innymi słowy: upodobnij się zwyczajami do statystycznego Japończyka. Oprócz tego, nie zapominaj o ruchu. "Daily Mail" wskazuje tu wyniki szwedzkiego badania, z którego wynika, że mężczyźni, którzy spędzają lwią część dnia siedząc za biurkiem, są o 30 proc. bardziej narażeni na raka prostaty, niż ci którzy pracują fizycznie.
Na szczęście, nie pracujemy cały dzień, stąd radzimy wykorzystać chociaż godzinę lub dwie z waszego czasu wolnego na spacery, jazdę na rowerze czy wizytę na siłowni. Jasne, wiemy, co powiecie - nie macie kiedy tego robić. Dom, dzieci, obowiązki... Ale czy na pewno? Jak głosi jedna z azjatyckich mądrości: jeśli nie masz czasu, weź na siebie kolejny obowiązek, a czas sam się znajdzie.