Ratunku! Ona chce się wprowadzić!
04.09.2009 | aktual.: 27.12.2016 15:09
None
Dramat narasta: pod lustrem z trudem znajdujesz pod stosem cieni, błyszczyków i wacików (walentynkowy prezent dla niej) swoją maszynkę do golenia, a kanały sportowe w Twoim telewizorze poprzedza kilkanaście programów a la TV Romantica.
Pomocy! Ona chcę się wprowadzić!
Wreszcie ona, trzepocząc rzęsami jak sarenka (czy raczej z uśmiechem wilka w owczej skórze) zadaje niewinne pytanie: „Kochanie, właściwie to już tak jakby mieszkamy razem, może bym się wprowadziła?”
Problem w tym, że Ty zupełnie nie masz na to ochoty. Panika to dość zrozumiała reakcja, ale nie dla niej! Przedstawiamy 4 sposoby, jak odwieść ją od tego pomysłu, nie zrażając, a jednocześnie wyjść na swoje.
1. Nasze pierwsze wspólne mieszkanie musi być „nasze”
Wytłumacz jej, że nie chcesz, żeby czuła się, jakby wynajmowała u Ciebie mieszkanie i lepiej będzie poszukać czegoś nowego wspólnie.
Jeśli romantyczna wizja poszukiwań własnego „gniazdka” nie podziała, uświadom jej, że jej wprowadzenie się wiąże się z pozbyciem się połowy „drogocennych” gratów (przecież całość jej kolekcji Pluszaków zbieranych od 2 roku życia nie ma szans się zmieścić!).
1. Nasze pierwsze wspólne mieszkanie musi być „nasze”
Gwarantujemy, że dwa razy zastanowi się, zanim ponowi propozycję.
Nie musisz dodawać, że o naruszeniu poczesnego miejsca dla Twoich zbiorów butelek po piwie z całego świata nie może być mowy.
2. Co dwie lokacje, to nie jedna
Ten argument ma sens tylko wtedy, jeśli nie mieszkacie na tej samej ulicy lub w dzielnicy.
Przypomnij, że z Twojego mieszkania nie jest już tak blisko do jej ulubionego solarium, za to 5 minut od niej znajduje się właśnie ten czadowy klub, do którego wybieracie się co weekend, nie martwiąc się za bardzo powrotem.
2. Co dwie lokacje, to nie jedna
Jeśli ona mieszka na, mówiąc delikatnie, „terenach zielonych”, koniecznie wspomnij o dobroczynnym wpływie powietrza na jej zdrowie i możliwości miłosnych igraszek pod chmurką.
Jako argument nie do zbicia przydałoby się przypomnienie jej o takowych słodkich chwilach. Chyba, że to nie było z nią…
3. Ja Cię kocham, a Ty śpisz
Czyli rutynowe różnice. Uświadom jej istnienie ogromnych różnic (tylko nie przeholuj, sugerując, że są to różnice nie do pogodzenia w dalszej przyszłości) w waszej codziennej rutynie.
Tym bardziej, że prawdopodobnie nie masz drugiej łazienki, a rozpisanie grafiku na podstawie tego, co widzisz, kiedy ona u Ciebie jest, wydaje Ci się niemożliwe.
3. Ja Cię kocham, a Ty śpisz
Poza tym chyba nie masz ochoty patrzeć, jak układa Twoje koszule kolorami (a myślałeś, że wszystkie są białe), a ona nie podziela Twojego zamiłowania do jajecznicy na bekonie (przepis: 0,5 kg bekonu, jedno jajko, sól) o 6 rano.
4. Szara rzeczywistość kontra pikantny romantyzm
Spanie w jednym łóżku, kolacje przy tym samym stole, miejsce "po lewej" na kanapie przed telewizorem… Nie, to stanowczo za dużo!
Może jeszcze wspólna drzemka po Teleexpresie i seks tylko w sobotę wieczorem?
Wspólne mieszkanie z pewnością zabija romantyzm. O randce, po której padało ekscytujące pytanie: „Idziemy do mnie?”, również możecie zapomnieć.
4. Szara rzeczywistość kontra pikantny romantyzm
O nieoczekiwanych wizytach z seksem na kuchennym blacie w trakcie totalnie zajętego dnia również.
A słodkie liściki na pożegnanie? Jeśli to nie podziała, powołaj się na nieśmiertelne papiloty na jej głowie oraz na poranne symfonie związane z Twoją wizytą w miejscu, do którego nawet król piechotą chodził.
Jeśli nawet owe symfonie ona uzna za romantyczne niczym pienia słowików o poranku i nie poskutkował żaden ze sposobów wyżej, chyba musisz się poddać.
Albo rzucić wyzwanie jej romantyzmowi. Recepta: 5 jabłek, majonez, 2 litry kefiru plus środki przeczyszczające. „I zasmażka”!