Czy jesteś gotowy zamieszkać ze swoją dziewczyną?
Wspólne mieszkanie to nie tyle kwestia jednej, wielkiej decyzji, co zbiór kilku mniejszych - równie istotnych. Co rozważyć, przed dorobieniem kluczy?
Niemal we wszystkich krajach i kulturach świata zamieszkanie z partnerką uznaje się za "poważny krok". Dalej jest już tylko ślub, a więc formalne ukonstytuowanie związku i spłodzenie dzieci. Warto jednak pamiętać, że ze wspólnego mieszkania - w sensie metaforycznym - wychodzą dwie drogi: jedna, jak już wspomnieliśmy, do ołtarza, druga w stronę zupełnie przeciwną. Wiele związków rozpada się z powodu zbyt pochopnego podjęcia decyzji o zaanektowaniu wspólnego lokum.
Jak, wobec tego, należycie się przygotować? W zasadzie pewna recepta nie istnieje, jednak wyróżnić można kilka szczególnie ważkich czynników, które mogą przyczynić się do zbudowania mocnych podwalin pod waszą zacieśnioną relację. Chcecie razem zamieszkać? Upewnijcie się wcześniej, czy wasze umysły pracują podobnie, czy jesteście krajem, czy dwoma wyspami, a także, jakie macie uprawnienia i obowiązki "w nowym systemie". No i jak tam z waszymi cyklami... O czym mowa? Dowiecie się tego z naszej galerii - zapraszamy!
Porozmawiaj z nią - o was
Ludzie są różni. To bardzo ogólne stwierdzenie, odnoszące się do wszystkich sfer osobowości, włącznie z poziomem i łatwością angażowania się. I tak, niektórzy nie mają oporów przed powiedzeniem "kocham cię", gdy tymczasem inni wiją się jak piskorze, byle nie musieć tego robić. Podobnie jest z dorabianiem kluczy. Podczas gdy dla jednych może to być decyzja wynikająca stricte z wygody (łatwiejszy dostęp do partnera, więcej seksu), czy też prostego rachunku ekonomicznego (koszt dojazdów, czynsz etc.), dla innych wspólne mieszkania to oznaka jednego: miłości i zaangażowania.
Stąd, należałoby się zawczasu upewnić, czy ty i twoja partnerka znajdujecie się w tej samej grupie ludzi - czy macie podobne oczekiwania. Jeśli bowiem okaże się, że na tym etapie tobie zależy na zwykłych oszczędnościach, natomiast ona widzi już ślub na horyzoncie, niewykluczone, że dojdzie tarć, które skończyć się mogą nawet rozstaniem. Upewnij się więc dobrze, czy chcecie tego samego. Jeśli nie, być może warto się jeszcze trochę wstrzymać - przynajmniej do czasu, kiedy jej priorytety i twoje priorytety choć trochę zaczną się pokrywać.
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi...
To chodzi o pieniądze. Choć dla wielu może się to wydawać cyniczne, pieniądze mają potężną moc - potrafią obalać imperia, a nawet wyniszczać narody, toteż, ze zrujnowaniem związku dwojga ludzi także sobie poradzą. I nie tyle chodzi tu o pieniądze same w sobie, co poczucie niesprawiedliwości, czy wykorzystywania jednej osoby przez drugą. Wiadomo, że po ślubie konta się "zlepiają", zatem jej wydatki stają się twoimi wydatkami. I na odwrót. Jednak przed sakramentalnym "tak", jesteście dwoma wyspami z oddzielnym systemem ekonomicznym. Warto to przedyskutować. W jakich proporcjach będziecie zrzucać się na czynsz? Czy jedna strona jest wyraźnie zamożniejsza od drugiej - i co z tego wynika? Niby drobiazg, a jednak - nieporuszony zawczasu - może odbić się czkawką.
Wolnoć Tomku w swoim domku
Odhaczywszy świadczenia finansowe, przechodzimy płynnie do usług. Innymi słowy, jakie obowiązki spoczną na twoich barkach, a jakie na jej? Pomyślcie o tym, jak o rozbudowanym korporacyjnym systemie, w którym każdy pracownik ma swoje powinności - a wszystko to zazębia się w taki sposób, by system działał płynnie. Wszak błędem byłoby zakładanie, że ona zajmie się wszystkim, podczas gdy na ciebie spadnie jedynie odpowiedzialność słuchania jej wynurzeń. Podobnie jak z finansami, tak i tu bierność partnera może okazać się zgubna dla związku. Stąd, jeśli np. nie jesteś człowiekiem, który ceni sobie przesadny porządek, lepiej powiedz jej, że nie masz w zwyczaju porządkowania wszystkiego każdego dnia, czy nawet co tydzień. Ale za to np. wspaniale gotujesz...
Zsynchronizujmy nasze cykle
Jak wiadomo, ludzie żyją w cyklach - jedni "żerują" w nocy, inni są "zwierzętami rannymi". To ważne w przypadku, gdy połączy was wspólna "jaskinia". I to nie tylko dlatego, że będziecie się mijać, ale wręcz sobie przeszkadzać.
Pełna transparentność
Co jeszcze musicie wiedzieć o wspólnym mieszkaniu? To swego rodzaju "test drive" przed czymś więcej, gdzie czymś więcej jest... wspólna egzystencja po ślubie - już do końca ("w zdrowiu i chorobie"). Z początku ta opcja może się wydawać miła - nie dość że jesteście blisko, to jeszcze zyskujecie na wygodzie, a i rachunek ekonomiczny wygląda korzystnie. Jednak tego typu eksperymenty kosztują zazwyczaj sporo zachodu (począwszy od spraw organizacyjnych, poprzez logistyczne, administracyjne, etc.), stąd szkoda, aby były krótkotrwałe. Decydując się zatem na podjęcie tego kroku, doradzamy wam pełną otwartość...
Co to oznacza? Nie wahajcie się powiedzieć o sobie całej prawdy - o wszelkich waszych dziwnych upodobaniach, denerwujących zwyczajach, czy wręcz rzeczach, które w przeszłości mogły być odbierane negatywnie przez innych ludzi. Jeśli druga strona to zaakceptuje, szanse że wasze wspólne mieszkanie pozostanie takim na długo, znacznie się zwiększają. Powodzenia!
MW,Puch, facet.wp.pl