Przez wiele miesięcy przemierzał leśne ostępy w różnych zakątkach Polski obserwując i fotografując
Przez wiele miesięcy przemierzał leśne ostępy w różnych zakątkach Polski, obserwując i fotografując zwierzęta, za którymi wciąż ciągnie się kiepska opinia z bajki o Czerwonym Kapturku. Prace nad niezwykłym albumem o wilkach Sławomir Wąsik uznaje za największe z dotychczasowych wyzwań, ale całe życie wybitnego fotografika przyrody to niekończące się pasmo przygód.
Januszno - niewielka osada na skraju Puszczy Kozienickiej to oaza spokoju. Za domem Sławomira Wąsika rozciąga się łąka przecięta wstęgą rzeki Zagożdzonki. - Kiedy byłem małym chłopcem, spędzałem wakacje u wujka, który był tutaj gajowym. Dzięki niemu pokochałem przyrodę. Po latach postanowiłem zamieszkać w Janusznie - wyjaśnia.
Puszcza towarzyszyła mu od zawsze. Z okna domu w rodzinnych Pionkach również rozpościerał się widok na las. Mały Sławek lubił uwieczniać ten obraz.
- Najpierw były rysunki, ale szybko zamarzyłem o aparacie fotograficznym. Marzenie udało mi się zrealizować w wieku 15 lat. Zarobiłem pieniądze i pojechałem do Radomia kupić aparat marki Smiena. Ostatecznie zdecydowałem się na trochę tańszy sprzęt, a za resztę pieniędzy kupiłem album "Puszcza" Włodzimierza Puchalskiego. I tak się zaczęło - śmieje się nasz rozmówca.
Dzisiaj Sławomir Wąsik jest jednym z najwybitniejszych fotografików przyrody w Polsce. W jego dorobku znajduje się wiele albumów i książek, filmów, wystaw oraz publikacji w czasopismach. I tysiące niezwykłych zdjęć obrazujących piękno rodzimej natury. - To widzialny ślad mego zauroczenia. Łącznik między drżeniem serca gdzieś w głuszy leśnej a tymi, którym chciałbym o tych cudach opowiedzieć - tłumaczy przyrodnik.
Pierwotne piękno
Najnowszym dziełem Sławomira Wąsika jest niezwykły album "Idąc za wilkiem".
- Wilki stanowią największą przygodę, największą tajemnicę, największą radość, jaka może przytrafić się przyrodnikowi. Gdy to zrozumie, nie będzie już tak mocno tęsknił za żadnym innym zwierzęciem - przekonuje.
Jego zdaniem w tych stworzeniach wciąż tkwi magia, która towarzyszy im od wieków. - Przeczytałem wszystko, co o wilkach zdołałem zdobyć: książki, prace naukowe, dziesiątki artykułów oraz oczywiście legendy i bajki. W bajkach bowiem zawierają się uczucia, emocje zwyczajnych ludzi żyjących blisko z wilkami - wyjaśnia Sławomir Wąsik.
W baśniach te zwierzęta są zwykle negatywnymi bohaterami. Od wieków uosabiały bowiem mroczne i dzikie siły, zagrożenie i zło. Jednak w wielu kulturach wilk uchodził za sprzymierzeńca człowieka (wystarczy wspomnieć historię mitycznych założycieli Rzymu, Romulusa i Remusa, wykarmionych przez wilczycę). Dla rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej był natomiast symbolem odwagi i niezależności. Dla Japończyków jest strażnikiem gór i opiekunem zabłąkanych wędrowców.
W opowieściach o św. Franciszku z Asyżu pojawia się łaskawszy ton i określenie "brat wilk". Sławomir Wąsik przypomina, że zrodziło się ono na długo przed narodzinami pierwszego "ekologa", kiedy pojęcie "ochrona przyrody" nie istniało, gdyż nie było jeszcze dla niej żadnego zagrożenia. Wilk uważany był wówczas za naszego bliskiego kuzyna, z którym kiedyś się zgubiliśmy lub świadomi rozeszliśmy. On pozostał dzikim, z całym pierwotnym pięknem, podczas gdy my, trochę zbrzydliśmy, pędząc za ułudami, świecidełkami, wygodami i ...władzą.
- Dlatego właśnie od wilków wciąż możemy się uczyć radości bytu, naturalnej prostoty, wierności w "związku" i rodzinie, wytrwałości dającej siłę, zdecydowania i odwagi - podkreśla przyrodnik.
Obrazy z mroku
Sławomir Wąsik od lat planował wielką wyprawę dokumentującą życie dzikich wilków, których w Polsce żyje obecnie około tysiąca. - Chciałem uciec od wszechobecnej cukierkowości, letnich widoczków i sztucznych kolorów. Zapragnąłem obrazów z mroku, przestrzeni i ciszy, szarości deszczowego wieczoru czy mglistego poranka. Chciałem zmierzyć się z samotnością, zwątpieniem, zmęczeniem, doświadczyć niemocy i dostać tęgiego kopniaka należnego ...pyszałkowi - wylicza.
Realizacja projektu trwała niemal dwa lata. Przyrodnik odwiedził mnóstwo zakątków Polski.
- Plan był prosty. Dojechać, złazić, nabyć się tam, spać pod gołym niebem czy w namiocie, słuchać, szukać śladów i w ogóle kontaktu z tymi zwierzętami. No i oczywiście wypytywać kogo się da, wszystko opisywać i fotografować, a co z tego wyjdzie, to się zobaczy - opisuje Sławomir Wąsik.
Na szczęście spotkanie wilka nie jest już dzisiaj tak trudnym zadaniem jak jeszcze kilkanaście lat temu. W Polsce powiódł się program ścisłej ochrony tego gatunku, którym został objęty w 1998 roku. Udało się ograniczyć kłusownictwo, nie ma przyzwolenia społecznego na zabijanie wilków. Stworzenia żyją niekiedy w bezpośrednim sąsiedztwie ludzi, odwrotnie niż na przykład w USA czy Rosji, gdzie spychane są na niedostępne dla człowieka tereny. Hodowcy owiec czy kóz, na które wilki chętnie polują, są w Polsce wspierani dzięki odszkodowaniom z budżetu państwa.
Na tle Europy Polska jest krajem bardzo zalesionym - lasy zajmują aż 45 proc. powierzchni niektórych województw. W dodatku żyje tam duża liczba ssaków kopytnych, czyli saren, jeleni i dzików, którymi żywią się wilki. To sprzyja przyrostowi liczby tych drapieżników.
W wilczej norze
Sławomir Wąsik dobrze pamięta każde spotkanie z wilkami. - Pamiętam oczy basiora (samiec - przyp. red.), na którego natknąłem się w Puszczy Kozienickiej. Zapadał już wieczór i sypał śnieg. Wilk długo za mną biegł. Gdy się odwróciłem, on też się zatrzymał i patrzył zupełnie jak wilk z okładki mojego albumu. Nie uciekał, jakby tym chciał mi coś przekazać. Był pokryty białymi płatkami i uśmiechał się - opisuje przyrodnik. - Innym razem filmowałem pięć wilków w Puszczy Białowieskiej, łażących dosłownie wokół mnie, przy czym zupełnie nie byłem ukryty. Więcej, wierciłem się koło statywu, wymieniałem nawet obiektywy i pewnie było mnie czuć. Nagrałem ponad 20 minut, kilka ujęć można zobaczyć w filmie "Ssaki Polski. W leśnych ostępach" który jest zamieszczony internecie - dodaje Sławomir Wąsik.
Nasz rozmówca od lat walczy ze stereotypem wilka, jako bardzo groźnego stworzenia. Jego zdaniem to najbezpieczniejsze ze zwierząt, czujne i płochliwe. Dlatego przyrodnik miło wspomina każde spotkanie, szczególnie pobyt w... wilczej norze. - Splot zupełnie niespodziewanych zdarzeń sprawił, że znalazłem się blisko pięć metrów pod ziemią, w obszernej komorze z czterema wilczkami. Wokół było cicho i zupełnie ciemno. Zgasiłem latarkę, a maluchy przytulały się do mojej szyi, ja smyrałem je za uszami i tak sobie mruczeliśmy - opowiada Sławomir Wąsik.
To jedna z ulubionych historii dzieci, które uczestniczą w licznych spotkaniach z przyrodnikiem. - Dzięki temu ustawiają swoje babcie i rodziców na właściwą drogę, a bajkę o Czerwonym Kapturku wkładają między ...bajki - śmieje się fotograf.
Nie ukrywa dumy z albumu "Idąc za wilkiem". - Cieszę się, że na zdjęciach te zwierzęta są takie ładne. Świadomość, że w naszych lasach żyją niezwykłe stworzenia i że zdołałem coś dobrego dla nich zrobić pozostawia trwały i bardzo ciepły ślad - dodaje Sławomir Wąsik.
W pogoni za myszką
Nie tylko album o wilkach stanowił duże wyzwanie dla Sławomira Wąsika. Wiele czasu i wysiłku wymagało też przygotowanie książki "Ssaki Polski", gdzie ukazały się zdjęcia wszystkich dziko żyjących gatunków. - Wśród nich jest wiele rzadkich zwierząt, bytujących w niedostępnych miejscach albo aktywnych tylko nocą. Na przykład nietoperze, które upodobały sobie strychy domów. I jak je sfotografować? Czasem musiałem pojawiać się wieczorami w małych miejscowościach i obserwować domy przez lornetkę. Ich mieszkańcy brali mnie za potencjalnego włamywacza i wzywali policję - śmieje się Sławomir Wąsik.
Większość polskich ssaków nie przekracza 20 centymetrów długości. Znalezienie ich norek jest trudnym zadaniem. - A to dopiero początek problemów. Nie jest łatwo przekonać do pozowania małą, płochliwą ryjówkę - przekonuje przyrodnik.
Najbardziej kłopotliwe okazało się sfotografowanie myszki zielnej. Według znawców tego gatunku, gryzonia najłatwiej spotkać w południowo- wschodniej Polsce. - Szukałem go przez kilka dni w okolicach Hrubieszowa. Bezskutecznie. Pojechałem jeszcze raz i znowu nic. Aż pewnego dnia spacerując po łące niedaleko mojego domu, udało mi się złapać piękny okaz myszki zielnej. Nigdy nie trzeba tracić nadziei - mówi Sławomir Wąsik.
Spotkanie z niedźwiedzicą
O niezwykłych przygodach Sławomir Wąsik może opowiadać godzinami. Wiele z nich spisał w książce "Zwierzęta Polski. Spotkania". Znajduje się tam także mrożąca krew w żyłach historia o "bliskim kontakcie" z niedźwiedzicą.
- Pojechałem z 14-letnim wówczas synem w Tatry. Wczesnym rankiem wybraliśmy się na wyprawę w góry. Niosłem ciężki aparat na statywie, żeby w każdej chwili być gotowym na pstryknięcie zdjęcia. W pewnym momencie na nasz szlak wtoczyły się dwa prześliczne, małe niedźwiadki. Malce baraszkowały, a nigdzie nie widać było ich mamy. Niedźwiedzica pojawiła się w najmniej oczekiwanym miejscu: między nami a misiami. Stanęła na dwie łapy, ryknęła i pędem ruszyła w naszym kierunku. Rzuciliśmy się do ucieczki, ale kiedy się odwróciłem, zobaczyłem, że zwierzę niemal frunie i za chwilę mnie dopadnie. Zatrzymałem się i wysunąłem przed siebie statyw aparatu. Niedźwiedzica też stanęła, spojrzała i odeszła w kierunku dzieci. Nogi miałem jak z waty. O fotografowaniu nawet nie pomyślałem, dopiero później drżącymi rękami wziąłem aparat i zrobiłem kilka zdjęć - relacjonuje Sławomir Wąsik.
W poszukiwaniu ciekawych obiektów jeździ po całej Polsce, ale zawsze chętnie wraca do Puszczy Kozienickiej. - Mam tutaj wiele ulubionych miejsc: dolinę Zagożdżonki, Załamanek czy Ługi Helenowskie. Znam tu ścieżki i niezwykłe zakątki, które uwielbiam fotografować o różnych porach roku. Rano i wieczorem, w deszczu i słońcu. To moje miejsce na ziemi - mówi Sławomir Wąsik, który planuje już kolejną książkę. Oczywiście o wilkach.
Rafał Natorski
Zdjęcia udostępniła Oficyna Wydawnicza MULTICO, wydawca albumu "Idąc za wilkiem"