LudzieRodzinie Łukasza Urbana pomogli obcy ludzie

Rodzinie Łukasza Urbana pomogli obcy ludzie

Atak terrorystyczny w Berlinie poruszył całą Polskę. Zamordowany kierowca ciężarówki, która została porwana przez terrorystę, został okrzyknięty przez Polaków bohaterem. Jakim człowiekiem był Łukasz Urban? Jaką pomoc i od kogo otrzymała jego rodzina?

Rodzinie Łukasza Urbana pomogli obcy ludzie
Źródło zdjęć: © PAP

21.12.2016 | aktual.: 21.12.2016 20:01

- Łukasz Urban był spokojnym, doświadczonym kierowcą. Podchodził bardzo sumiennie do przepisów. Mieliśmy bardzo dobry kontakt, firma nie jest duża. Piliśmy sobie kawę, rozmawialiśmy o wszystkim. Strata jest ogromna – wspomina Łukasz Wąsik, kierownik do spraw transportu firmy Usługi Przewozowe ARIEL Żurawski. - Nic nie wskazywało na to, że może wydarzyć się tragedia. Że to jego ostatni kurs… Był zadowolony. Cieszył się świętami z rodziną. Był szczęśliwy, bo ostatnio odbyły się 17. urodziny jego ukochanego syna. Był z niego bardzo dumny. Łukasz był bardzo rodzinnym człowiekiem.

- Dziennikarze zadają mi pytania, czy Łukasz był rasistą, czy był mocno wierzący i krytykował inne religie. Nie szukajmy sensacji – prosi Wąsik. W sieci aż się roi od komentarzy bijących w islam (zachowana pisownia auetntyczna): „Nie ma ze boli! POLSKA islam pierdo*i! To akt wojny!”, „Kondolencje dla rodziny,ale nie możemy się godzić aby ten brudny motłoch tak nas traktował. Polska to nie Niemcy i Francja...".

Rodzina i bliscy zamordowanego kierowcy są pogrążeni w rozpaczy. Wdowa otrzymała pomoc psychologiczną od Komendy Powiatowej Policji w Gryfinie. I niestety, jak twierdzi Łukasz Wąsik, jest to jedna z nielicznych organizacji państwowych, która zainteresowała się bliskimi Łukasza Urbana po ataku terrorystycznym.

Wąsik opisuje swoje obserwacje dotyczące działań MSZ i Ambasady RP w Berlinie. – W poniedziałek po zamachu na jarmarku próbowałem kontaktować się z Ambasadą, nie odbierali. Nie mogliśmy się do nich dodzwonić, nikt nie odbierał… Później puścili informację, że niby oddzwaniali. Niby twierdzi, że próbowali. Niby działają, ale nic nie wiedzą - Łukasz Wąsik jest oburzony brakiem reakcji ze strony polskiego rządu. – Nie otrzymaliśmy żadnej informacji na temat tego, co się dzieje. Do tej pory żona Łukasza nie widziała ciała…

Wąsik dzwonił do MSZ w Warszawie, ale kobiety na linii przekierowywały go „do kogoś innego”, później do rzecznika. Finalnie nie udało się nic ustalić. - Nie wiem, czym kieruje się komórka MSZ. Chciałem się dowiedzieć, czy mają informacje na temat sekcji zwłok. Nic nie wiadomo. Jest zamach terrorystyczny, a oni się tym w ogóle nie interesują. Podałem przykład Smoleńska i sekcji zwłok ofiar. Tam od razu pojawiło się polskie przedstawicielstwo. Chciałem tylko wiedzieć, czy polska reprezentacja jest przy tych działaniach. Wiem, że mają inne problemy w Warszawie np. strajki. I mają ten atak terrorystyczny gdzieś.

Joanna Wajda, rzeczniczka MSZ , w rozmowie z Wirtualną Polską, odniosła się do zarzutów pracownika firmy transportowej. - Ministerstwo Spraw Zagranicznych już w poniedziałek po godzinie 21 skontaktowało się z firmą, do której należy TIR i zaoferowało pomoc - przyznaje Wajda.

Rozpoznanie zwłok odbyło się jedynie na podstawie zdjęcia, które zostało pokazane kuzynowi ofiary i jednocześnie właścicielowi firmy, w której pracował. Ariel Żurawski zobaczył widok zmasakrowanego ciała.

Pomoc dla pogrążonej w żałobie rodzinie nadeszła z niespodziewanej strony. Pojawiły się akcje zbiórki pieniędzy m.in. w Wielkiej Brytanii. David Ducan, organizator akcji, zwrócił się na stronie internetowej www.gofundme.com do społeczności tirowców, aby wspólnymi siłami wsparli rodzinę pogrążoną w żałobie. Oprócz środków finansowych poprosił także o słowa wsparcia.

Akcja dotarła dalej niż tylko do kierowców. Poruszeni tragedią obywatele Wielkiej Brytanii postanowili włączyć się do pomocy. Wspólnymi siłami udało się zebrać ponad 15 tys. funtów, czyli ok. 78 tys. zł (ta kwota wciąż rośnie) oraz wiele komentarzy pełnych słów wsparcia dla żony i osieroconego syna. W każdej z wypowiedzi pojawia się niedowierzanie i ogromny żal, że akt terrorystyczny w tak brutalny sposób dotknął niewinnego człowieka, który uczciwie zarabiał na chleb.

- Rodzina i bliscy Łukasza nie organizują zbiórki pieniędzy. I nikogo do tego nie namawiają. Jeśli pieniądze będą potrzebne, to sami zorganizujemy. Nikogo o to nie prosimy. Nic nie wiem o zbiórce w Wielkiej Brytanii, dlatego nie mogę ani potwierdzić, ani zanegować. Wiem tylko, że zbiórkę chcą zorganizować tirowcy z USA. Ale podają konto walutowe, a żona Łukasza takiego nie ma… nie wiem, jak oni chcą to załatwić – odpowiedział kierownik Łukasza Urbana Łukasz Wąsik.

Po tragedii w Berlinie w sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy. Polacy nie dowierzają w to, co się wydarzyło i nazywają kierowcę bohaterem (zachowana pisownia autentyczna): „Bohater ! tylko moze 'niepotrzebny'. W takiej sytuacji prawie zadnej szansy, i za to pewna smierc.”, „Pan Urban zachował się jak prawdziwy bohater, musimy gorąco modlić się za niego!!! Rodzinę otoczyć opieką i pomóc prawnie!!! Należy wystąpić o gigantyczne odszkodowanie do rządu RFN!!!”.

Wobec stawianych przez Łukasza Wąsika zarzutów Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie:

Ambasada RP w Berlinie uznała w środę za nieuzasadnione zarzuty o braku pomocy i milczeniu wysuwane przez przedstawicieli firmy transportowej spod Gryfina, do której należy ciężarówka wykorzystana przez zamachowca do ataku na jarmark świąteczny w Berlinie.

"W zasadzie od poniedziałku wieczorem próbowaliśmy nawiązać kontakt z firmą transportową, odkąd było wiadomo, że samochód jest samochodem na polskich tablicach rejestracyjnych. Wysłaliśmy e-mail o godz. 22.40 mniej więcej na adres firmy po tym, jak kilkakrotnie nie udało nam się dodzwonić na numer telefonu wskazywany na stronie internetowej. Nie mieliśmy w nocy z poniedziałku na wtorek kontaktu na telefon alarmowy ambasady" - powiedział w środę dziennikarzom w Berlinie konsul generalny Marcin Jakubowski.

Jakubowski odniósł się w ten sposób do zarzutów przedstawicieli firmy transportowej spod Gryfina o braku pomocy i milczeniu ze strony polskiego MSZ i ambasady w Berlinie.

"Jesteśmy od wczoraj w stałym kontakcie z rodziną" - zapewnił konsul, precyzując, że kilkakrotnie kontaktował się zarówno z wdową po kierowcy, jak i z kuzynem Polaka, którego zwłoki znaleziono w szoferce porzuconej ciężarówki. Jak zaznaczył, "niezręczność sytuacji" polega na tym, że "cały czas działamy w sferze niepotwierdzonych przez stronę niemiecką informacji".

Konsul wyjaśnił, że ambasada cały czas nie ma ostatecznego potwierdzenia tożsamości polskiego kierowcy, pomimo tego, że rodzina tej osoby widziała jej zdjęcie i dokonała identyfikacji. "Oficjalnie cały czas czekamy na wyniki testów DNA, które ostatecznie, na sto procent potwierdzą, że chodzi o tę osobę" - powiedział Jakubowski, tłumacząc w ten sposób "pewną wstrzemięźliwość" w oficjalnym komunikatach polskiego przedstawicielstwa.

Jakubowski potwierdził, że we wtorek odbyła się sekcja zwłok Polaka, jednak o jej wynikach nie ma jak dotąd informacji. "Zostanie przekazana wtedy, gdy będziemy mieli ostateczne potwierdzenie tożsamości osoby. To jest ze sobą ściśle związane" - wyjaśnił. Niemieckie media informowały rano, że Polak żył podczas zamachu i próbował złapać za kierownicę, by ratować ludzi na jarmarku. Miał właśnie wtedy otrzymać od zamachowcy kilka ciosów nożem. Uciekając zamachowiec zastrzelił go.

Konsul wskazał na dobrą współpracę służb polskich i niemieckich.

Rzeczniczka MSZ Joanna Wajda poinformowała wcześniej na Twitterze, że konsul RP w Berlinie pozostaje w bieżącym kontakcie z najbliższą rodziną zabitego Polaka i udziela jej pomocy konsularnej.

Firma transportowa potwierdziła na Facebooku, że udało jej się nawiązać kontakt z MSZ.

Ukradziona ciężarówka na polskich numerach rejestracyjnych w poniedziałek krótko po godz. 20 wjechała w tłum ludzi na jarmarku bożonarodzeniowym na Breitscheidplatz w Berlinie. Wśród 12 osób zabitych jest polski kierowca, którego ciało znaleziono w szoferce tira.

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (588)