Trwa ładowanie...
16-04-2008 13:19

Ropa Vieja

Ropa ViejaŹródło: Tomasz Rudomino
d20l6ok
d20l6ok

– stare ciuchy, stare miasto i stare samochody, co jeszcze? A, stara rewolucja...

Taki jest świat Kubańczyków, prosty i pełen energii – przesycony aromatem rumu, zapachem cygar, dźwiękami rumby i salsy, tworzony przez kontrast i przeciwieństwo, gdzie codziennego uroku dodaje szczerość i bezpretensjonalność. Tanie, proste, dostępne dla każdego – w duchu rewolucji, łączące tradycje Starego i Nowego Świata, a wreszcie fi nezyjne i porywające jak kubańska muzyka, przesycone historią, wielkimi odkryciami i przygodami. Taka jest ogólna defi nicja kubańskiej kuchni, podobnie jak w tamtejszym życiu zlepiająca kawałek po kawałku starej i lichej materii w nadziei, że jutro przyniesie coś lepszego.

Życie codzienne Kubańczyków to jedno pasmo szczęśliwie kończących się opowieści, gawęd i piosenek, zakrapianych mniej lub bardziej, zmyślanych także, zależnych od tematu, powodu, a nawet okazji, dla której czyni się na Kubie wszystko, a zwłaszcza przyjęcia i poczęstunki, których głównym składnikiem są prosięta, świńskie ryjki, a nawet pieczona szynka, bo zgodne z zasadą, że najbardziej smakuje to, od czego wszystko się zaczęło.

Od piratów. Ich czyny do dziś budzą grozę, życiorysy stały się osnową powieści, ballad, fi lmów. Sir Francis Drake, Henry Morgan, Bartholome Portuges – najsłynniejsi piraci i korsarze w historii. Nie przypadkiem ich szlaki spotykały się na Kubie. Z Santiago de Cuba i Hawany od początku XVI wieku regularnie kursowały statki wyładowane zrabowanym Indianom złotem. Położona na granicy Atlantyku i Morza Karaibskiego, u wrót Ameryki wyspa stała się strategicznym punktem na mapie świata. Żądni bogactw europejscy władcy nie przebierali w metodach walki o kolonie. Piraci, którzy do królewskiej kasy płacili lwią część swych łupów, stawali się chronionymi prawem międzynarodowym korsarzami i cennymi szpiegami.

d20l6ok

Przymykano więc oko na ich bestialskie wybryki. Henry Morgan, późniejszy brytyjski gubernator Jamajki w 1668 roku, mieszkańców ówczesnego Puerto Principe – dziś Camaguey na Kubie – zamknął w kościołach i skazał na śmierć głodową. Najbogatszych torturowano, by wyjawili, gdzie ukryli swe bogactwa. Ataki na Kubę zdarzały się tak często, że hiszpańskie władze nie szczędziły środków na budowę fortyfikacji w największych portach. Twierdza w Hawanie była tak droga, że król twierdził ironicznie, iż powinien zobaczyć ją nawet z Madrytu. 25 listopada 1519 roku, odprawiono w mieście pierwszą mszę. Tak zaczęła się historia Hawany.

d20l6ok

Jedynym świadkiem, tamtych czasów jest dziś drzewo rosnące przed kaplicą przy Plaza de Armas. Ocalało, kiedy w drugiej połowie XVIII wieku, w pobliskim porcie zapalił się brytyjski statek. Na pokładzie brygantyny wybuchła amunicja. Walące się maszty spadły na kościół. Pożar dopełnił dzieła zniszczenia. Plac szybko posprzątano, a kiedy uznano go za najbardziej reprezentacyjny w Hawanie, bogaci plantatorzy zaczęli stawiać przy nim eleganckie kamienice. Jeszcze w początkach XX wieku uchodził za najelegantszy na Karaibach. Był też pierwszym miejscem w obu Amerykach, gdzie zapłonęły gazowe latarnie. Do dziś na Plaza de Armas stoją ich repliki tyle, że z elektrycznymi żarówkami. Ale sława złota i bogactw Nowego Świata ściągała na Kubę coraz to nowych poszukiwaczy wielkiej przygody. Na wyspie w ciągu dekady od jej odkrycia wyrastały plantacje, miasta i okazałe pałace.

d20l6ok

W siedzibie gubernatora Kuby, nazwanej na cześć pogromcy Maurów – świętego Jakuba, Santiago, bez ustanku pracował młyn, w którym ozdoby i rytualne przedmioty wypieszczone przez indiańskich artystów zamieniały się w bezkształtne, połyskujące grudki. Mimo entuzjazmu Kolumba piszącego o „rzekach, na których unosiło się złoto” kubańskie zasoby szybko się wyczerpały. Diego Velazquez – gubernator wyspy postanowił poszukać jego nowych źródeł. Na zachód wysłał Hernana Corteza, ambitnego oficera przysłanego z Hiszpanii. Ten odkrył królestwo Montezumy i już na zawsze Nowy Świat okrył się purpurą i żadna siła nie mogła powstrzymać biegu historii.

Jednak nie tylko złoto przyciągało morskich rzezimieszków. W zmaganiach z oceanem było kompletnie bezużyteczne, w przeciwieństwie do słodkiej wody, mięsa czy chleba. Tradycję zaczął Francis Drake, który na Cabo de San Antonio uzupełniał zapasy wody i zapełniał ładownie żółwimi jajami. Jego następcom życie ułatwili kolonizatorzy, którzy obejść się nie mogli bez mięsa hodowanych w Europie zwierząt – kompletnie nieznanych w Nowym Świecie. Tłusta wieprzowina, kaloryczna i łatwa do suszenia stała się pożądanym przez piratów kąskiem. Na dostawy czekali w skalistych zatoczkach południowego wybrzeża, jedną z nich nazwano nawet Zatoką Świń.

Zasłynęła w XX wieku, kiedy omal nie stała się zarzewiem światowego konfliktu nuklearnego. Mimo to wieprzowina na stałe weszła do menu Kubańczyków. Nawet w chudych latach znajdowano sposoby na jej zdobywanie i przyrządzanie. Ropa Vieja znaczy stare ciuchy – cenne mięso występuje bowiem w postaci „strzępków”.

d20l6ok
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d20l6ok