Trwa ładowanie...

Rosja - Imperium kontratakuje!

Rosja - Imperium kontratakuje!Źródło: AFP
d2swx5x
d2swx5x

* Przyjęcie przez Rosję nowej doktryny wojennej to jeden z elementów, nowej rosyjskiej polityki, która ma na celu trwałe odzyskanie pozycji imperialnej i przejęcie kontroli nad dawną strefą wpływów Związku Radzieckiego.*

Jeżeli ktoś myśli, że ofensywny charakter strategii, to tak dobrze nam znana polityka porykiwania rosyjskiego niedźwiedzia i czcza gadanina mająca na celu zastraszenie "partnerów w dyskusji", musi pochylić czoło przed swoją krótkowzrocznością.

W ślad za groźnymi "porykiwaniami" i "deklaracjami" idą konkretne, choć może ze względu na swój charakter, nie eksponowane działania. Gdy politycy i generałowie zapowiadają kolejny zwrot w stosunkach Rosja-Europa, tajne służby przechodzą do działania.

Robert Mickiewicz z "Rzeczpospolitej" przytacza na łamach portalu rp.pl, tekst byłego szefa litewskich służb specjalnych Mečysa Laurinkusa, który ukazał się wczoraj na łamach jednego z najbardziej wpływowych litewskich dzienników "Lietuvos Rytas".

d2swx5x

Zdaniem Laurinkusa, na samej tylko Litwie stacjonuje blisko 3000 rosyjskich agentów, którzy przygotowują zmasowaną operację mającą dać Rosjanom kontrolę nad najważniejszymi gałęziami litewskiego przemysłu - nad energetyką i transportem. Jak zauważa w wywiadzie dla "Rz" litewski politolog Vytautas Radžvilas, nie ma podstaw, żeby nie wierzyć w słowa Mečysa Laurinkusa, który jako szef służb specjalnych, działania agentów FSB zna od podszewki.

Zdaniem politologa: _ "Rosja ma tak duże wpływy, że litewscy politycy nie są w stanie zrealizować żadnego programu, który pomógłby naszemu krajowi uwolnić się od tej zależności. Dotyczy to zarówno kultury masowej, jak i wysokiej. Wystarczy spojrzeć na oferty wszystkich bez wyjątku litewskich sieci kablowych. Każda emituje dziesiątki rosyjskich programów. Również litewskie teatry, w tym na przykład Narodowy Teatr Opery i Baletu, są zorientowane na współpracę z Rosją. Nie twierdzę, że musimy gardzić kulturą rosyjską, ale powinna istnieć jakaś elementarna równowaga_ - mówi Radžvilas.

Ci ciekawe, zalążki takiego działania (zmasowanej ekspansji kulturalnej) możemy obserwować także w Polsce. W Słupsku, w województwie pomorskim, w lipcu 2009 roku, władze miasta podjęły decyzję o przekazaniu kilku pomieszczeń w jednej z kamienic należących do miasta, mającemu powstać Rosyjskiemu Centrum Kultury (związanemu z fundacją Russkij Mir) - o tym fakcie pisał lokalny dziennik "Głos Pomorza".

d2swx5x

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na miejsce założenia takiego centrum wybrano Słupsk, gdzie nie ma ani dużej mniejszości rosyjskiej, ani większego zainteresowania kulturą Rosji. Jest zapewne wiele miast, gdzie takie centrum kultury mogłoby powstać z większą korzyścią dla mieszkańców. Dlaczego zatem Słupsk? Jak sugerują niektórzy komentatorzy, ma to związek z tym, że to właśnie w podsłupskiej miejscowości Redzikowo miały być zlokalizowane elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej i miały stacjonować tam amerykańskie jednostki wojskowe. Należy zatem wziąć taką ewentualność pod rozwagę, tym bardziej, że kilka tygodni wcześniej o działalność szpiegowską na terenie Słupska podejrzewani byli Koreańczycy. 11 obywateli Korei Północnej, nagle pojawiło się w mieście i próbowało znaleźć pracę. Co wydaje się o tyle dziwne, że obszar dawnego województwa słupskiego ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w Polsce. Całą sprawą zainteresowała się wówczas Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po
nagłośnieniu sprawy przez lokalne media, Koreańczycy zniknęli bez śladu.

Co ważne sytuacja wcale nie wygląda lepiej w innych państwach nadbałtyckich: na Łotwie i w Estonii, oraz na Ukrainie (27 stycznia ukraińskie służby bezpieczeństwa zatrzymały 4 rosyjskich szpiegów w okolicach Odessy). O tym jak groźne dla stabilności kraju mogą być działania siatki agentów przekonała się dwa lata temu Estonia. W wyniku tzw. "wojny pomnikowej" z maja 2007 roku, estońskie strony internetowe, w tym strony urzędów i najwyższych władz państwowych zostały zaatakowane przez rosyjskich cybreprzestępców.

d2swx5x

Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że za atakami stały rosyjskie służby bezpieczeństwa. W Estonii sytuacja jest o tyle skomplikowana, że istnieje tam spora rosyjska mniejszość, która dzięki demokratycznym procedurom (wybory, referenda) ma realny wpływ na kształtowanie polityki państwa. Jeżeli dodamy do tego fakt, że zarówno Estonia jak i Litwa oraz Łotwa są członkami Unii Europejskiej, te same demokratyczne procedury mogą sprawić, że już niebawem zaczną rosnąć wpływy Rosji w instytucjach unijnych (wpływy faktyczne, decyzyjne - nie jak dotąd oparte jedynie na wpływach i na bliskich relacjach między państwowych między Rosją i Niemcami, oraz między Rosją, a Włochami).

Pocieszającym bez wątpienia jest fakt, że władze państw nadbałtyckich zdają sobie sprawę z zagrożenia i starają się prowadzić dość twardą, spójną politykę wobec Rosji. Doskonałym przykładem może być Łotwa, która twardo domaga się od Rosjan 200 miliardów dolarów rekompensaty za straty jakie poniosła na skutek II wojny światowej, przesiedleń ludności, które miały miejsce po wojnie, strat wynikających z udziału w wojnie w Afganistanie oraz szkód jakich zaznała w wyniku wybuchu elektrowni w Czarnobylu.

Jednak jak długo państwa bałtyckie będą w stanie oprzeć się silniejszemu przeciwnikowi, który za wszelką cenę stara się rozbić ich jedność? I jeszcze jedno, jak wielkim zagrożeniem dla bezpieczeństwa energetycznego tych państw może stać się budowa przez Rosjan, nowej elektrowni atomowej w Obwodzie Kaliningradzkim i ewentualny udział w tym przedsięwzięciu państw bałtyckich?

Dla Litwy, po zamknięciu elektrowni w Ignalinie, może być to sprawa kluczowa, a możemy być pewni, że na Litwie znajdzie się wielu lobbystów, którzy będą wspierać rosyjską inicjatywę. Co najmniej 3000 lobbystów.

PF

d2swx5x
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2swx5x