Trwa ładowanie...
16-03-2009 10:45

Równe dzięki pralce

Równe dzięki pralceŹródło: Jupiterimages
d3q2m2q
d3q2m2q

Męskim okiem * *Nie palenie staników, pigułka antykoncepcyjna, ani wygrana walka o prawa wyborcze. Symbolem emancypacji kobiet powinna stać się… pralka elektryczna. Tak przynajmniej uważa Giulia Galeotti, dziennikarka watykańskiego dziennika "L'Osservatore Romano".

Przy okazji Dnia Kobiet gazeta opublikowała artykuł zatytułowany "Wsyp proszek do prania, zamknij drzwiczki i zrelaksuj się". W tekście autorka zastanawiała się co w XX wieku przyczyniło się w największym stopniu do emancypacji zachodnich kobiet. W wyniku tych analiz doszła do przełomowego w historii kobiecej emancypacji wniosku: wszystkiemu winna jest… pralka!

Przy okazji autorka przypomniała, że prototyp urządzenia, które służyło do prania stworzył pewien zakonnik - Jacob Christian Schaeffer z Ratyzbony. A stało się to już Roku Pańskiego 1767, a zatem na długo przed tym jak zaczęły powstawać pierwsze organizacje kobiece we Francji i Stanach Zjednoczonych.

A zatem wszystko nareszcie stało się jasne: to nie możliwość pracy poza domem i prawo do zdobywania wykształcenia, ani żadne z wielu innych dokonań, którymi chwalą się feministki wyzwoliło kobiety z jarzma. Prawdziwe wyzwolenie kobiet stało się możliwe tylko dzięki temu, że panie wreszcie mogły oderwać się od balii pełnej pantalonów swoich mężów, ojców, kuzynów, braci i wujów. A przyczynił się do tego rękami swego uniżonego sługi Kościół Powszechny.

d3q2m2q

I tak oto wymyślona przez zakonnika pralka stała się puszką Pandory – raz uruchomiona powiodła kobiety na barykady, w mury wyższych uczelni i na szczyty władzy. Trudno powiedzieć czy biedny Jacob Christian Schaeffer z Ratyzbony miał tego świadomość. Prawdopodobnie – jako zakonnik – nie miał zbyt wiele do czynienia z płcią przeciwną i powodowała nim jedynie godna chrześcijanina chęć niesienia pomocy słabszemu. Nie miał biedak pojęcia, że przez jego pralkę trzysta lat później kobiety będą palić staniki i łączyć się ze sobą w pary.

No cóż, mimo wszystko nie mamy żalu do biednego zakonnika. Ostatecznie feminizm ma też swoje dobre strony – choćby taką, która pozwala kobiecie na przejęcie inicjatywy w sypialni. Tak więc niech nasze panie korzystają z równouprawnienia ile wlezie. Tym bardziej, jeśli wcześniej przygotują rzeszom szowinistów pyszny obiad.

(eMPI, Kabron)

d3q2m2q
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3q2m2q