Są młode, piękne i śmieją się feministkom w twarz
Przysłuchując się niektórym postulatom feministek, wielu zadaje sobie pytanie, czy świat już stanął na głowie? A może wszystko dopiero przed nami? Ale znalazł się ktoś, kto głośno powiedział "basta"! Co najbardziej zadziwiające, głos sprzeciwu pochodzi od samych kobiet. W świecie zdominowanym przez polityczną poprawność głos "zbuntowanych" wybrzmiał donośnie. Przeciwniczki ruchów feministycznych, w ramach akcji "Women Against Feminism" publikują żartobliwe i całkiem poważne manifesty na platformie mikroblogowej Tumblr. Popularność społeczności rośnie też w innych serwisach.
Czy wy też macie problem ze zrozumieniem, o co naprawdę chodzi feministkom? Pewnie wiele osób przed komputerami twierdząco kiwa teraz głową. Czasami trudno jest objąć rozumem całą tę ich pokrętną logikę. Z jednej strony protestują uprzedmiotowieniu kobiet i traktowaniu ich w kategoriach obiektów seksualnych, z drugiej - na manifestacjach same świecą golizną; sprzeciwiają się dyskryminacji ze względu na płeć, a potem żądają wprowadzenia parytetów, które w istocie sprowadzają się do tego, że stanowisko powinno otrzymywać się ze względu na... płeć, a nie kompetencje. Podobne przykłady można mnożyć. Jedno jest pewne, z racji coraz większego znaczenia organizacji feministycznych, równouprawnienie zaczęto dziś odbierać w sposób wypaczony. W nowym ujęciu mamy do czynienia z nim wówczas, gdy wiodące jest znaczenie kobiet.
Czy w kategoriach absurdu niektórych manifestów osiągnęliśmy już najwyższy poziom? Do tej pory nieliczne środowiska pozwalały sobie na krytykę aktywności feministek - działanie takie przez media głównego nurtu uznawane było za nieprawomyślne. Ale nawet w świecie zepsutym przez polityczną poprawność nikt nie zabroni krytykować feministek kobietom (panowie w takiej sytuacji nazywani są zazwyczaj męskimi, szowinistycznymi potworami), tak samo, jak nie widzi się nic niewłaściwego w krytykowania Żydów przez Żydów czy homoseksualistów przez homoseksualistów (gdy pozwalają sobie na to inni, szybko przyklejona zostaje im łata antysemitów lub homofobów). Tak czy inaczej, kobietom wspierającym akcję "Women Against Feminism" i głośno krytykującym działania feministek należą się wyrazy uznania - za odwagę i wskazanie absurdów, które kierują feministkami.
"Nie potrzebuję feminizmu w życiu, tylko równości" (fot. facebook.com)
W ramach prowadzonej przez nie akcji w sieci pojawiły się zdjęcia kobiet, które nie utożsamiają się z postulatami ruchów feministycznych. Większość z nich trzyma w rękach kartki albo tabliczki, na których informują, dlaczego poglądy feministek są im obce. Nie podoba im się szczególnie to, że zwolenniczki takich organizacji stworzyły sobie wyimaginowanego wroga, którym stał się mężczyzna. "Nie potrzebuję feminizmu, bo mężczyźni w moim życiu dbają o mnie i mnie szanują! (Tak... istnieją tacy)" - to jeden z głosów, który został opatrzony dopiskiem "mężczyzna nie równa się świnia". "Nie potrzebuję feminizmu, który da mi niezasłużony wzrost płacy za mniej godzin pracy od mężczyzny. Chcę równości, a nie specjalnych przywilejów! P.s.: Przygotowanie posiłku dla mojego chłopaka, gdy wraca zmęczony z pracy, wcale mi nie umniejsza" - możemy przeczytać w kolejnej odezwie. "Nie potrzebuję współczesnego feminizmu, bo nie potrzebuję, by ktoś za mnie walczył" -- napisała inna.
"Tak wygląda anyfeministka" (fot. facebook.com)
W komentarzach do całej akcji przewijają się różne głosy, próbujące zdiagnozować, dlaczego współczesne kobiety nie chcą się utożsamiać z ruchami feministycznymi. Dominuje teza, że pokolenia młodych kobiet są w większości zmęczone skostniałą ofertą ruchów feministycznych, która w żaden sposób nie przystaje do ich potrzeb i paradoksalnie robi z nich ofiary losu. Poza tym ich postulaty coraz częściej zamiast prowokować poważną dyskusję, stają się przedmiotem drwin. W internecie nie brakuje dziś zresztą rankingów typu "10 najgłupszych rzeczy, jakie opowiadają bojowniczki o prawa kobiet". Rysuje się w nich obraz feministki jako oderwanej od rzeczywistości zwolenniczki teorii spiskowych, która na każdym kroku widzi dominującą rolę mężczyzny i której wywody sprowadzają się do hasła "Samiec twój wróg". W takiej sytuacji trudno jest dostrzec w ruchach feministycznych kogoś, z kim można podyskutować o realnych problemach współczesnych kobiet.
Na razie sympatycy akcji cieszą się z rosnącego zainteresowania inicjatywą. W ostatnich tygodniach gwałtownie wzrosła m.in. popularność profilu "Women Against Feminism" na Facebooku, który powstał na początku tego roku. Całe przedsięwzięcie zyskało zaś uwagę mediów na całym świecie. Należy się zatem spodziewać, że liczba osób uważnie przyglądających się działaniom antyfeministek będzie dalej rosnąć. Te ostatnie są pewne swego, mimo krytycznych głosów, jakich nie brakuje wobec nich. Same się zresztą takich nieprzychylnych ocen spodziewały. "Cóż za niespodzianka! Sprzyjające feministkom tendencyjne media mówią po prostu, że jesteśmy zbyt głupie, by dokonywać własnych wyborów bez feminizmu i oceniać współczesny feminizm w naszych umysłach" - napisały z przekąsem w serwisie Tumblr.
(rc/ac/facet.wp.pl)