Sabrina Corgatelli - jej zdjęcie z zabitą żyrafą wywołało burzę
04.08.2015 | aktual.: 07.04.2017 12:52
Kolejna morderczyni dzikich zwierząt rozwścieczyła internautów i obrońców przyrody
"Tylko spójrzcie na jej twarz, od razu widać, że to oczy psychopatki!", "brzydzę się tobą, kobieto!", "ona musi być chora psychicznie, żeby czerpać przyjemność z mordowania" - to tylko niektóre (łagodniejsze w tonie) opinie internautów, jakie możemy przeczytać pod serią zdjęć zamieszczanych przez Corgatelli na swoim facebookowym profilu. Na niemal każdej z fotografii kobieta pozuje z innym dzikim zwierzęciem, zastrzelonym przez siebie podczas safari w RPA. Jak tłumaczy oburzonym komentatorom, takie zwierzęta jak żyrafy są bardzo niebezpieczne, a żadne inne uczucie na świecie nie może się równać z radością, jaką człowiek odczuwa po zabiciu drapieżnika.
Jeszcze ryk Cecila nie zamilkł
Zaledwie w ubiegłym miesiącu mediami na całym świecie wstrząsnęła informacja o zabiciu przez amerykańskiego dentystę lwa Cecila - symbolu Zimbabwe. Sprawa ta rozpętała dyskusję na temat ochrony dzikich zwierząt, płacenia przez bogaczy z Zachodu łapówek pracownikom afrykańskich parków narodowych, a także marnowania mięsa zwierząt, które zabijane są wyłącznie dla przyjemności myśliwych.
Walter Palmer, sprawca zamieszania (lub - jak wolą niektórzy - "morderca Cecila"), tłumaczył później, że nie wiedział, do jak znanego zwierzęcia strzela, lecz sobie nie ma nic do zarzucenia. Wszak polowanie leży w naturze człowieka. Identycznie swojego hobby broni Sabrina Corgatelli.
"Martwe kudu - co za piękny dzień!"
Panna Corgatelli, księgowa i właścicielka firmy odzieżowej z Boise w Idaho, od tygodni z niecierpliwością odliczała na swoim profilu dni do "wyjazdu życia" - na safari w Parku Narodowym Krugera (RPA). Kiedy pod koniec lipca znalazła się na miejscu, pieczołowicie relacjonowała kolejne polowania i z dumą dzieliła się zdjęciami ze swoimi trofeami.
Jako pierwszy życie z jej rąk stracił masywny kudu z pięknie kręconymi rogami. Pod fotografią z jego zwłokami napisała: "Wczoraj, pierwszy niesamowity dzień!!! Dostałam swojego pięknego kudu!!! Był numerem jeden na mojej liście i już pierwszego dnia go mam. Kocham tu być!".
"Zabicie żyrafy jest super!"
Jeszcze tego samego dnia Amerykanka zaczęła zamieszczać także zdjęcia z ciałem martwej żyrafy. "Co za niesamowite zwierzę. Nie mogłabym być szczęśliwsza. Nigdy nie zapomnę uczucia po jej trafieniu" - entuzjazmowała się.
Na innej fotografii zaś pozowała, udając rozmodloną. Ta kpina, w połączeniu z wyglądem Sabriny (czarno-różowe włosy, wystylizowane paznokcie, obcisłe ciuszki, kolczyki) dodatkowo wzburzyły obserwujących jej profil. A trzeba zauważyć, że obserwowało go już 14 tys. osób - wielu jednak tylko po to, by w komentarzach dać upust swojemu oburzeniu.
Naboje się jeszcze nie wyczerpały
Kolejnymi ofiarami polującej były impala, guziec oraz gnu. Każde ze zdjęć opatrzyła radosnymi komentarzami, typu: "Cudowna zabawa!", "Spełnienie marzeń", "Niezapomniane uczucie". W tym samym czasie na profil wrzucała również zdjęcia swojego chłopaka Aarona, pozującego z upolowanym blisko 4-metrowym krokodylem. Co więcej, jakby podsycając i tak już ogromną wściekłość internautów, mężczyzna chwalił się, że podobnie jak wspomniany Walter Palmer, także i on ustrzelił swego czasu w Afryce lwa - i to w tym samym niemal miejscu, w którym zabito Cecila.
"Taka jest ludzka natura"
Dziesiątki tysięcy ludzi oburzeniem zareagowało na wpisy kobiety i jej narzeczonego. Oni jednak nie rozumieją tej fali niechęci.
Sabrina Corgatelli odpiera ataki, twierdząc, że żyrafy to niebezpieczne zwierzęta, a w naturze człowieka leży polowanie. Poza tym nic, co robiła na wyjeździe, nie było przecież nielegalne. W wywiadzie udzielonym zaś telewizji NBC tłumaczyła, że jej hobby nie polega jedynie na zabijaniu, a na polowaniu, co łączy się z budowaniem więzi ze zwierzęciem...
"To moja sprawa, kogo zabijam!"
Mniej powściągliwy w swoich tłumaczeniach był jej partner, który wprost napisał pod jednym z postów: "Jestem myśliwym! I nie muszę się z tego tłumaczyć, nie muszę przepraszać, nie muszę się z tym kryć. To moje pieniądze, mój czas, mój trud, jeśli chcę sobie zapolować na lwa. I jestem z tego dumny!".
Trudno przypuszczać, by oburzenie internautów mogło w jakikolwiek sposób ochronić zagrożone gatunki przed kulą bogaczy. Jednak nagłaśnianie podobnych spraw przez opinię publiczną być może w końcu przyczyni się do zaostrzenia prawa.