Samoobrona doskonała - odkrywamy sekrety krav magi
19.02.2014 | aktual.: 27.12.2016 15:06
Prosty i zabójczo skuteczny system walki
To prosta i zabójczo skuteczna sztuka walki. Jej adepci ćwiczą wzmacnianie naturalnych odruchów obronnych człowieka. Poznają techniki nastawione na maksymalną efektywność przy minimum wykonywanych ruchów. Krav maga cieszy się w Polsce coraz większą popularnością. - To sposób na życie - przekonuje Dariusz Kołodziej, instruktor jednego z najsłynniejszych systemów samoobrony.
Twórca krav magi - Imi Lichtenfeld, dzieciństwo spędził w Bratysławie. Jego ojciec założył klub "Herkules", gdzie ćwiczono ciężką atletykę, zapasy, boks i samoobronę. Imi wychowywał się w sali treningowej. W 1928 r. został mistrzem Słowacji w zapasach, a rok później w gimnastyce i boksie.
Przeżył, bo był wyszkolony
Wkrótce sportowe wyszkolenie musiał wykorzystać na ulicy, zorganizował bowiem grupę samoobrony, która broniła dzielnicy żydowskiej przed faszystowskimi bojówkami. Toczył dziesiątki bójek z przeciwnikami uzbrojonymi w noże, pałki i łańcuchy. Z tych doświadczeń powstawały później reguły krav magi. W 1940 r. Imi, zagrożony zatrzymaniem przez gestapo, uciekł Dunajem na łodzi "Penczo". Po wielomiesięcznej tułaczce pełnej przygód, dostał się na statek płynący do Palestyny. Trafiony pociskiem okręt zatonął, a rozbitkowie dryfowali przez całą dobę. Lichtenfeld przeżył dzięki fenomenalnej kondycji i wyszkoleniu fizycznemu.
Trening Jennifer Lopez
Gdy w 1948 r. powstało państwo Izrael, Imiemu powierzono nadzór nad szkoleniem jednostek specjalnych. W armii służył blisko 20 lat. Cały czas rozwijał swój system. Żołnierze izraelscy testowali krav magę podczas licznych konfliktów toczonych z arabskimi sąsiadami, a także działań antyterrorystycznych. Z czasem sztuka walki Lichtenfelda trafiła do programu treningów wszystkich jednostek wojskowych i policyjnych.
Po przejściu na emeryturę Imi poświęcił się zaadaptowaniu systemu do potrzeb cywilnych. Zasady zostały ujęte w książce "Jak obronić się przed uzbrojonym napastnikiem". Krav maga jest obecnie przedmiotem obowiązkowym w izraelskich szkołach, jednak jej popularność rośnie także w innych zakątkach świata. Przyczyniają się do tego gwiazdy show-biznesu - trenują m.in. Jennifer Lopez i Angelina Jolie. Pierwsza z nich demonstrowała nawet swoje umiejętności w filmie "Nigdy więcej".
Miłość od pierwszego wejrzenia
W Polsce także przybywa miłośników systemu Lichtenfelda. Jednym z nich jest radomianin Dariusz Kołodziej, który założył bardzo prężnie działający klub krav magi. Jego fascynacja sztukami walki zaczęła się "typowo" dla pokolenia, którego młodość przypadła na lata 80.
- Uwielbiałem filmy z udziałem Bruce Lee. Najpierw trenowałem karate. Później, podczas pobytu w szkole policyjnej w Legionowie zobaczyłem pokaz krav magi. Od razu wiedziałem, że odnalazłem drogę życiową. To była miłość od pierwszego wejrzenia - śmieje się Darek. - Zakochałem się w skuteczności, prostocie i finezji tej sztuki walki - dodaje.
Skuteczność i prostota
Na pierwszy rzut oka nasz rozmówca nie sprawia wrażenia herosa. Znajomość zasad krav magi potrafi jednak wyrównać szanse w starciu nawet z najpotężniejszym przeciwnikiem.
- Koncentrujemy się na atakowaniu szczególnie wrażliwych punktów rywala: oczu, krtani czy splotu słonecznego. To przynosi najlepsze efekty. Nie marnujemy energii na niepotrzebne działania - tłumaczy Darek.
Brutalny? Tylko wobec napastnika
Krav maga opiera się na naturalnych odruchach człowieka. Wykorzystuje elementy znane we wschodnich sztukach walki, ale jest pozbawiona "filozoficznej otoczki", pojawiającej się np. w szkoleniu karateków. Podstawowym celem treningu jest nauka przewidywania i unikania zagrożeń, a także przytomności umysłu oraz działania w stresie.
System obronny stworzony przez Lichtenfelda wciąż ewoluuje. Wzbogacają go codzienne doświadczenia użytkowników. Na pytanie, co charakteryzuje krav magę, wiele osób odpowie: brutalność. Jednak Darek Kołodziej nie zgadza się z tą opinią. - Brutalni możemy być najwyżej w stosunku do napastnika, który zagraża naszemu zdrowiu lub życiu - twierdzi.
Walka i przyjaźń
Na treningach jego grupy panuje luźna, a nawet rodzinna atmosfera. Instruktorzy dbają o integrację podopiecznych. - Nie chodzi o to, żeby tylko spotkać się na sali gimnastycznej, powalczyć i rozejść do domów. Organizujemy wiele wspólnych imprez czy wyjazdów. Po prostu się lubimy - mówi Janusz Kiełczyński, jeden z członków stowarzyszenia. Sześć lat temu pojawił się na treningu krav magi z synem, którego chciał zapisać na zajęcia. - Okazało się, że jest jeszcze za młody. Jednak mi się spodobało i tydzień później byłem już w sekcji - opowiada.
Awantura w pubie
Zajęcia są dla Janusza fantastyczną odskocznią od codzienności. Dzięki szkoleniu nabrał również pewności, że poradzi sobie w sytuacjach kryzysowych, których nie brakuje mu w pracy. - Prowadzę pub i miałem już okazję sprawdzić krav magę w praktyce. Pewnego wieczora dwóch młodych i pijanych mężczyzn zaczęło awanturować się w lokalu. Przewracali stoły, tłukli szklanki. Napominanie nie pomogło, więc musiałem jednego z nich obezwładnić. Drugi uciekł - relacjonuje Janusz.
Bijesz żonę? Zapomnij o treningach
Darek Kołodziej zapewnia, że adepci szkoleń krav magi wykorzystują umiejętności dopiero w ostateczności. - Mentalnie są przygotowani do obrony, ale wpajamy im też rozwagę w działaniu. Poza tym w naszych treningach nie wszyscy mogą brać udział. Na przykład osoby, które weszły w konflikt z prawem - tłumaczy. Jeśli uczestnik szkoleń łamie zasady, to jest błyskawicznie usuwany z sekcji. Ten los spotkał mężczyznę, trenującego techniki walki na... żonie. - Przestrzegam surowych reguł. Jako człowiek i policjant - mówi Darek.
Nie tylko dla facetów
Wbrew obiegowym opiniom, krav maga nie jest tylko "zabawą dla facetów". Kobiety radzą sobie równie dobrze, a niekiedy nawet lepiej. - Potrafią zaskoczyć. Wiele razy byłem świadkiem sparingów, w których lekceważący mężczyzna chciał dołożyć kobiecie i przeżywał konsternację, kiedy przeciwniczka mu dołożyła - śmieje się Darek.
Prosty i zabójczo skuteczny system walki
Krav magę może ćwiczyć każdy, bez względu na płeć i wiek. Wystarczy dobry stan zdrowia i zaangażowanie, ponieważ trenerzy są wymagający. - Za pogaduszki w kącie jest kara w postaci 50 pompek. Jednak po wyjściu z zajęć czuję się odprężony i pełen energii. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez tych spotkań - opowiada Janusz.
Rafał Natorski/PFi/Ijuh, facet.wp.pl
