Sekretna misja Rudolfa Hessa
"Co za blamaż w oczach świata: zastępca Führera cierpi na zaburzenia umysłowe" - notował w dzienniku Joseph Goebbels, gdy wyszło na jaw, że jeden z prominentów III Rzeszy - Rudolf Hess wylądował na spadochronie w Wielkiej Brytanii, by prowadzić rozmowy o zakończeniu wojny. Jego misja pozostaje jedną z największych zagadek historii, ale Hess do końca życia był przekonany, że zasłużył na Pokojową Nagrodę Nobla.
Był słoneczny poranek, 10 maja 1941 roku. Rudolf Hess, zastępca Adolfa Hitlera założył galowy, niebieskoszary mundur kapitana Luftwaffe, który nosił tylko w czasie wyjątkowych okazji i zabrał 3-letniego synka Wolfa na długi spacer. Po powrocie pożegnał zdziwioną jego zachowaniem żonę Ilsę i odjechał w nieznanym kierunku.
Kilka godzin później Hess siedział już za sterami samolotu Messerschmitt zmierzającego w kierunku wybrzeży Wielkiej Brytanii. "W końcu zobaczyłem bajkową krainę górzystych wysp ze stromymi graniami skał, wyławianymi blaskiem księżyca z gęstniejącego mroku nocy" - relacjonował później w liście do syna.
Na wysokości blisko 2 tysięcy metrów Hess wyłączył silniki samolotu, z dużymi problemami opuścił kabinę i wyskoczył, otwierając po chwili spadochron. Kilkanaście sekund później jego Messerschmitt rozbił się, a on sam wylądował na farmie hodowcy kóz Davida McLeana, kilkanaście kilometrów od Glasgow. Czy Rudolf Hess liczył, że niebawem zmieni losy świata?
Spotkanie w piwiarni
Przyszły zastępca wodza III Rzeszy urodził się 26 kwietnia 1894 r. w egipskiej Aleksandrii, w rodzinie zamożnego kupca. Choć młody Rudolf wychowywał się daleko od ojczyzny, ojciec zaszczepił w nim patriotyzm. Jako kilkunastolatek przeprowadził się z rodzicami do Europy. Trafił do prestiżowej szkoły handlowej w Szwajcarii, jednak - ku rozczarowaniu ojca - nie przejawiał zamiłowania do biznesu. Znacznie bardziej fascynowała go wojskowość. Po wybuchu I wojny światowej młody Hess zgłosił się na ochotnika do armii. Szybko trafił na front, uczestnicząc w wielkich bitwach pod Ypres i Verdun, a za dzielną postawę otrzymał Krzyż Żelazny.
W 1918 r. Hess przeszedł kurs pilotażu, po czym odbył służbę w bawarskiej eskadrze myśliwskiej w Ardenach. Po demobilizacji, jak wielu innych młodych niemieckich żołnierzy był rozczarowany krzywdzącymi warunkami traktatu wersalskiego. Podczas studiów w Monachium Hess poznał charyzmatycznego mówcę, który w tamtejszych piwiarniach wygłaszał płomienne tyrady o potrzebie przywrócenia godności Niemcom. Nazywał się Adolf Hitler. Niedługo później stał się najbliższym współpracownikiem twórcy NSDAP. Po nieudanym puczu monachijskim, siedząc w celi więziennej twierdzy Landsberg Hess cierpliwie spisywał przemyślenia przyszłego fuhrera. Z jego zapisków powstało "Mein Kampf".
"Hitler zawsze ma rację"
Po wyjściu z więzienia Hitler mianował Hessa osobistym sekretarzem. Przywódca NSDAP był świadkiem na ślubie Rudolfa z Ilse Proehl. Kiedy partia nazistowska zdobyła władzę w Niemczech Hess otrzymał nominację na ministra bez teki. Stał się jedną z najbardziej wpływowych osób w III Rzeszy i jednym z inicjatorów "nocy długich noży", czyli krwawej pacyfikacji bojówek SA. Jej rolę przejęła "świeższa" (choć istniejąca już od kilku lat) formacja - SS, której Hess został Obergruppenfuhrerem (odpowiednik generała).
Był człowiekiem bezwzględnie oddanym wodzowi. W jednym z przemówień przekonywał, że "Hitler zawsze miał rację i zawsze będzie miał rację". Fuhrer uważał Hessa za najbardziej zaufanego współpracownika, dopuszczał go do tajemnic państwowych i konsultował z nim plany kampanii wojennych. Po wybuchu II wojny światowej ogłosił, że jego sekretarz jest drugim w kolejce (po Hermannie Goeringu) pretendentem do przejęcia obowiązków głowy państwa po ewentualnej śmierci Hitlera.
Po pokonaniu Francji w 1940 r. fuhrer wyznał Hessowi, że dla Niemiec najlepszym rozwiązaniem byłoby zawarcie pokoju z Wielką Brytanią. Ta myśl miała stać się obsesją Rudolfa. Za plecami wodzami rozpoczął realizację ambitnego planu.
Miłujący pokój
Brytyjska misja Hessa od początku nie była tak spektakularna, jak zakładał to jej organizator. Właściciel szkockiej farmy, na której wylądował emisariusz zaprosił go do domu i poczęstował herbatą. Jednak Hess nie zdążył rozsiąść się w fotelu, gdy do chaty wpadli funkcjonariusze Gwardii Krajowej (ochotnicza formacja powołana przez rząd brytyjski), zaalarmowani przez świadków niecodziennego desantu. Hess został doprowadzony do miejscowego dowódcy - majora Grahama Donalda. Początkowo przedstawił się nazwiskiem szwagra i zażyczył sobie natychmiastowego spotkania z księciem Douglasem Hamiltonem, wpływowym brytyjskim arystokratą, którego poznał w 1936 r., podczas olimpiady w Berlinie.
Dla podkreślenia znaczenia misji, Hess wyjawił żołnierzom, że ma tajną i niezwykle ważną wiadomość. Reakcją był wybuch śmiechu. Po kilku godzinach major Donald prawdopodobnie rozpoznał w jeńcu bliskiego współpracownika Hitlera, ponieważ skontaktował się z Hamiltonem. Książę przyjechał na spotkanie z Hessem, jednak po rozmowie z Niemcem, przekonującym, że fuhrer miłuje pokój i chce zakończyć wojnę, przestraszył się posądzeń o zdradę. Hamilton skontaktował się z rządem w Londynie, który początkowo nie był zainteresowany sprawą. Dopiero po długich namowach, książę został przyjęty przez premiera Winstona Churchilla.
* "Zasłużył na kulkę"* Premier Wielkiej Brytanii z dużym dystansem przyjął rewelacje o misji nazistowskiego prominenta. "Cóż, Hess czy nie Hess, idę obejrzeć Braci Marx" - miał powiedzieć Churchill po spotkaniu z Hamiltonem.
Jednak dzień później wysłał do Szkocji Ivone'a Kirkpatricka, byłego brytyjskiego ambasadora w Berlinie, który miał wybadać prawdziwe intencje przybysza. Po rozmowie z nazistą, dyplomata raportował: "(Hess) mówił przez prawie godzinę, ale nic nie powiedział. Z pewnością jednak jest zastępcą fuhrera i przez tę pierwszą godzinę czytał z notatek zawiłe przemówienie, w którym winę za obecny konflikt zrzucał na Wielką Brytanię".
Sekretarz Hitlera miał w czasie dyskusji z ambasadorem napomknąć, że Niemcy chętnie podpiszą traktat pokojowy, ale nie z obecnym rządem brytyjskim. Churchill uznał to za zniewagę i zakończył misję Hessa, wsadzając go do więzienia.
Emisariusz mógł być z tego zadowolony, ponieważ w razie powrotu do ojczyzny czekałaby go znacznie surowsza kara. "Zasłużył sobie na kulkę" - cytował słowa Hitlera po ucieczce Hessa Joseph Goebbels.
Nobel dla Hessa?
W brytyjskim więzieniu Rudolf Hess doczekał końca wojny. W październiku 1945 r. został przewieziony do Norymbergii, gdzie obradował Międzynarodowy Trybunał Wojskowy osądzający zbrodnie nazistowskie. W czasie procesu były sekretarz Hitlera sprawiał wrażenia niepoczytalnego. Nie rozpoznawał dawnych współpracowników (m.in. Goeringa). Po licznych badaniach psychologicznych uznano jednak, że Hess może odpowiadać za swoje winy. Został skazany na dożywocie.
W celi zakładu karnego w Spandau spędził 42 lata, przez połowę tego okresu będąc jedynym więźniem. Nie chciał rozmawiać o przeszłości. Dopiero Eugene K. Bird, amerykański komendant więzienia namówił Hessa do zwierzeń. Nazista był dumny ze swojej misji. - Zrobiłem to dla ludzkości. Chciałem zakończyć wojnę i doprowadzić do porozumienia z Wielką Brytanią, położyć kres rozlewowi krwi i wszystkim tym cierpieniom. Gdyby mi się wtedy powiodło u Churchilla, udałoby mi się wówczas więcej niż dzisiaj Willy Brandtowi. Byłbym chyba kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla - stwierdził Hess.
Zmarł w 17 sierpnia 1987 roku w wieku 93 lat. Okoliczności jego śmierci pozostają niejasne, prawdopodobnie popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Grób Rudolfa Hessa w Wunsiedel, który stał się celem pielgrzymek neonazistów, trzy lata temu zlikwidowano. Szczątki zastępcy wodza III Rzeszy ekshumowano i po kremacji wrzucono do morza.
Rafał Natorski/ PFi, facet.wp.pl
Przygotowując artykuł korzystałem z książki "Sekretne życie Rudolfa Hessa" Stephena McGinty'ego