Seks i religia: Buddyzm
Czy wiesz, co to jest jab-jum?
Kobieta, która pragnie zostać bodhisattwą, wielkim buddystą, może osiągnąć to w sposób, który wychodzi jej najlepiej - w świętej ceremonii jab-jum, wywodzącej się z tradycji buddyzmu tybetańskiego.
Bodhisattwa, z sanskrytu, to istota dążąca do oświecenia. To kandydat do stanu Buddy. Życie takiego kandydata polega przede wszystkim na niesieniu bezinteresownej pomocy innym. W Tybecie i Indiach zdarzały się kobiety bodhisattwy. Stopień wtajemniczenia osiągały głównie dzięki temu, że przyjmowano je jako dziewczynki do klasztorów i jaskiń mnichów. Tam dziewice były traktowane jako święte nałożnice. Młode kobiety oddawały się mnichom i medytowały. Dążyły w ten sposób do "oświecenia".Kobiety, tak jak pozostali mnisi medytowały, pościły, a także oddawały się orgiom (to jednak tylko w niektórych odłamach buddyzmu). Latem pod gołym niebem, zimą w wiharach. Ale prawie we wszystkich odłamach buddyzmu, które akceptowały seks, wierzono, że kobiety, które oddawały się lamom zdobywają zasługę i dążą w ten sposób do oświecenia.
Amerykańscy buddyści, tzw. pop-buddyści wyciągali rodzynki z buddyzmu tybetańskiego, chińskiego, japońskiego a nawet birmańskiego i mongolskiego oraz wielu innych, co doprowadziło do wypaczonego postrzegania tantry i nauki Buddy na Zachodzie. Pop-buddyści powoli przekonywali świat, że nauka i filozofia buddyjska nie zobowiązuje do prawie żadnych zahamowań seksualnych, co spowodowało, że tantra i buddyzm szybko rozprzestrzeniły się w bogatych, cywilizowanych krajach, gdzie młodzież pokolenia beat generation i niektóre gminy hipisów konformistycznie czerpały z buddyzmu to, co było im na rękę.
Jack Kerouac, pisarz, papież literatury beat generation, w powieści "Włóczędzy Dharmy" tak wyjaśniał czytelnikom tybetańską filozofię jab-jum:
"Japhy przyprowadził do nas prześliczną dziewczynę i kazał jej rozebrać się do naga. …usiadł na poduszce ze skrzyżowanymi nogami i skinął na Princess, która podeszła doń i usadowiła się na jego udach, obejmując go za szyję… Rozbierz się i dołącz do nas Smith… Niebawem Japy uszczęśliwił Princess, później przeleciał ją Alvah…potem Princess położyła się na podłodze, unosząc kolana do ramion, a ja grzmociłem ją bez opamiętania... - Gdy to z wami robię, czuję się, jakbym była matką wszystkich istot - powiedziała Princess"
W rzeczywistości jab-jum, jest praktyką medytacyjną w zespoleniu seksualnym (w sanskrycie karmamudra). Jab-jum nie powinien odbywać się publicznie i według tradycji buddyzmu tybetańskiego jest uważany za tajemnicę. Co nie oznacza, że orgie seksualne w buddyzmie są zakazane. Szczególnie nowi amerykańscy buddyści woleli zapożyczać z mongolskiej tradycji, gdzie jab-jum uznawany był za zachętę do wolnej miłości, a nie do intymnej tajemnicy, jak w Tybecie i starożytnych Indiach.
Jab-jum uprawia się w "pozycji lotosu". Mężczyzna siada ze skrzyżowanymi nogami przyciskając kostki do ud, a obejmuje go nogami w pasie i kładzie ręce na jego ramionach. Następnie partnerka delikatnie wprowadza lingam kochanka do swojej joni. W tej pozycji organy seksualne są bardzo blisko, więc nie ma potrzeby wykonywania jakichkolwiek ruchów. Stosunek seksualny w buddyzmie jest sposobem na osiągnięcie jedności pomiędzy przeciwstawnymi pierwiastkami, siłami kobiety i mężczyzny, stosunek to dla buddystów kosmiczny rytuał, łączący ze sobą potężne bóstwa. Seks to jednak pobocze
Nie można zapominać, że buddyzm i jego regionalne mutacje nie powstały po to by propagować seks i wolną miłość. Choć sam Budda seksu nie potępiał i zezwalał na jego uprawienie, to jednak głosił filozofię ascezy i wstrzemięźliwości, mówił:
"Cierpienie jest moja gwiazdą przewodnią".
Tantra nie może i nie oznacza tylko seksu. Praktyki buddyjskie są z założenia ascetyczne, a spółkowanie ma pomagać parze wchodzić na wyższe stopnie oświecenia, więc seks jest filozoficznie oderwany o ciała, jest metaliczny. Ta główna zasada nie przeszkadzała jednak pojawieniu się na zachodzie wielu hinduskich nauczycieli tantry, którzy wpłynęli na postrzeganie tantry przez pryzmat seksu. W buddyzmie tantra oznacza przede wszystkim pracę z energiami, a seks jest jedną z form energii. Tantra to także nazwa tekstów buddyjskich mnichów. Budda udzielił wielu rodzajów nauk, które zawierają się w tantrach i sutrach. Sutry obejmują hinajanę i mahajanę. Wymyślne i doskonałe sztuki współżycia seksualnego tworzone w kulturze tantryzmu przekraczają ramy wyobraźni. Nie wszystkie zostały zapisane (i to nie tylko w Kamasutrze), tylko część technik została udokumentowana na buddyjskich rycinach (tankach).
Kobieta na wierzchu
W myśl słów Buddy - "Nie spieraj się z ludźmi godnymi i kobietami. Żebrz. Bądź pokorny" kobieta w buddyzmie otoczona została wachlarzem ochronnym. Nawet podczas stosunku seksualnego w wierzeniach tantrycznych cieszy się ona rolą dominującą. To kobieta, dzięki dawaniu rozkoszy, daje mężczyźnie siły życiowe, sama spełnia się także duchowo i uspokaja emocjonalnie.
Dla buddystów ciało jest naczyniem zbawienia a stosunek miłosny ma znaczenie sakralne - pojednania bóstw. Partnerka dla jogina jest wyobrażeniem bogini Shakti. Ideał, bliski oryginału ma mieć pełne piersi, piękną szyję i dobrze rozwinięty wzgórek łonowy. Rytuały pojednania bóstw Shakti (pierwiastek żeński) i Shivy (pierwiastek męski) mogą mieć również charakter zbiorowy. W orgiach może uczestniczyć tyle par, ile sanskryt ma liter (pięćdziesiąt). W czasie tantrycznych orgii kobiety dawały rozkosz mężczyznom. Seks homoseksualny nie był szczególnie zakazywany, jednak nie wzbudzał akceptacji. No może z wyjątkiem spółkujących kobiet, którym wybaczano stosunki lesbijskie i tłumaczone je naturą kobiety - bardziej uczuciową, narcystyczną, słabszą. Seks lesbijski był więc traktowany z większą wyrozumiałością.
Orgie, w rytuałach tantrycznych, nie były przypadkowe, tak jak obecnie ma to miejsce we współczesnych praktykach nowych pop-buddystów: kiedy zmieniały się pory roku, w wielu odłamach buddyzmu członkowie grup współżyli według zasady „każdy z każdym”, co miało symbolizować zapładnianie ziemi. Miejscem seksualnych uniesień mnichów i nałożnic były szczyty gór a w odosobnionych przypadkach cmentarze, gdzie współżyto nawet na ludzkich kościach.
mba