Seks w domu Wielkiego Brata
Istnieje teoria, według której dobry seks jest w stanie zażegnać każdy, nawet największy kryzys w związku. O tym, czy teoria sprawdza się w praktyce postanowili przekonać się autorzy nowego reality show emitowanego od kwietnia na jednym z kanałów amerykańskiej sieci Lifetime.
W programie, który nazywa się po prostu "Siedem dni seksu", biorą udział pary przeżywające kryzys, lub też będące o krok od rozwodu. Przechodzą one tygodniową seks-terapię, bo zgodnie z założeniem programu muszą kochać się ze sobą przynajmniej raz każdego dnia. Rzecz jasna - prawie wszystko odbywa się na oczach widzów.
Dotychczas stacja wyemitowała sześć epizodów. Bohaterami każdego z nich są dwie pary borykające się z problemami różnej natury: czasem przyczyną kryzysu są problemy finansowe, innym razem nie pozwalające na intymność dzieci, albo zwierzęta. Niektórzy z uczestników skarżą się na charakter partnera, inni narzekają na oziębłość, jeszcze inni chcieliby urozmaicenia erotycznych zbliżeń.
Uczestnicy programu na siedem dni przeprowadzają się we dwoje do nowego lokum, gdzie muszą porzucić dotychczasowe troski i obowiązki. Zamiast tego mają ze sobą przebywać, rozmawiać, no i rzecz jasna - uprawiać seks.
Rzecz jasna - jak to w reality show bywa - całej terapii przygląda się rodzina i przyjaciele bohaterów. Prowadzący program proszą ich o komentowanie "na gorąco" tego, co dzieje się z uczestnikami. Oczywiście nie samych scen łóżkowych, bo kamery Wielkiego Brata dyskretnie omijają sypialnię, ale tego, co dzieje się z bohaterami "przed" i "po" - jak pod wpływem stosunków zmieniają się ich relacje i wzajemne relacje.
Jak kończy się terapia? Trudno to oceniać po zaledwie siedmiu dniach. Część uczestników opuszcza dom Wielkiego Brata zadowolonych i pełnych nadziei. Czy jednak uda im się pozostać w tym nastroju i uratować związek okaże się dopiero za jakiś czas.
Rzecz jasna specjaliści - psycholodzy i seksuolodzy - nie pozostawiają na twórcach programu suchej nitki. Twierdzą, że "Siedem dni seksu" nie ma nic wspólnego z prawdziwą terapią, a seks nie może być jedynym sposobem na rozwiązywanie poważnych problemów w związku. Jednak widzowie zdają się być innego zdania i tłumnie kibicują poczynaniom uczestników reality show.
Nas szczerze mówiąc nieco zadziwia odwaga uczestników programu. Bo choć niemal wszyscy kłócąc się głośno, czy uprawiając seks skazani jesteśmy na to, że podsłucha nas ktoś z sąsiadów, to jednak dzieje się to zazwyczaj bez naszej wiedzy. Tymczasem bohaterowie "Siedmiu dni seksu" robią te same rzeczy mając pełną świadomość tego, że po zakończeniu programu będą rozpoznawalni dla setek, czy nawet tysięcy zupełnie obcych ludzi, którzy poznają ich najintymniejsze problemy.
(manonwaves)/PFi