Seks z chorą partnerką? Dla mężczyzn to nie problem
"Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz" - te słowa Tadeusza Boya- Żeleńskiego doskonale odzwierciedlają problem, który często wkrada się do relacji damsko- męskich. Jeden z newralgicznych obszarów, do których można go odnieść, dotyczy oczywiście intymnych relacji. Ale jak się okazuje, kiedy chodzi o "te sprawy", nie zawsze liczą się tylko dobre chęci. Szczególnie w okresie przeziębień.
31.12.2014 | aktual.: 02.01.2015 11:39
Nie ma wątpliwości co do tego, że kaszel jednego z partnerów, zakatarzony czerwony nos i blada cera nie działają jak afrodyzjaki i mogą skutecznie obniżać libido. W takich sytuacjach trudno raczej marzyć o romantycznym i pełnym namiętności wieczorze. Naukowcy postanowili sprawdzić m.in., kogo choroba jednego z partnerów skuteczniej zniechęca do miłosnych igraszek.
W przeprowadzonym niedawno przez brytyjskich naukowców badaniu udział wzięło 2 tysiące ankietowanych obu płci. Specjaliści badali zachowania kobiet i mężczyzn, gdy jedno z partnerów dopada rozstrój organizmu. Wnioski są dość zaskakujące. Okazało się, że wbrew panującym stereotypom to mężczyźni wykazują się w takich sytuacjach większą dozą cierpliwości, są też bardziej współczującą stroną. Problemem nie jest dla nich wówczas nawet seks z ukochaną, nawet jeśli ona ze względu na infekcję nie wygląda zbyt apetycznie.
Panowie nie tylko nie mają nic przeciwko harcom w sypialni, jeśli te miałyby wpłynąć na poprawę kondycji ich drugich połówek. Ich współczucie dla niedyspozycyjnej partnerki wyraża się też na inne sposoby. Naukowcy wyliczyli, że panowie są przede wszystkim znacznie bardziej cierpliwi. Ujawniono, że wyrozumiałość oraz skłonność do wypełnienia wszelkich zachcianek ukochanej trwa średnio przez 19 godzin. Kobiety pod tym względem wypadają gorzej. Badanie wykazało, że bez większych problemów są w stanie znosić chorobę swojego lubego "tylko" przez 16 godzin. Oznacza to, że mężczyźni wykazują się o ok. 20 procent większą cierpliwością. Ale to nie wszystko. Mężczyźni są nie tylko w tym czasie bardziej usłużni. Są też bardziej skłonni do wysłuchiwania narzekań niż przedstawicielki płci pięknej.
Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Badanie potwierdziło znaną nie od dziś opinię, że mężczyźni mają tendencję do wyolbrzymiania swojej choroby. Częściej zdarza im się też symulować niektóre symptomy. Nie robią tego jednak dla idei. Głównym ich celem jest zwrócenie na siebie uwagi. Aż 40 procent mężczyzn zadeklarowało, że zdarza im się bawić w takie podchody. Nie oznacza to oczywiście, że panie są bez winy. One także nierzadko podejmują próby zaakcentowania swojej obecności w taki sposób. Ich zabiegi częściej przynoszą efekty. Mężczyźni dłużej są bowiem w stanie znosić symulowanie choroby przez partnerki.
Panowie są też zdolni do znacznie większych ofiar, gdy partnerka zaczyna chorować. Okazało się, że żadnym problemem nie jest dla nich wówczas rezygnacja z ulubionych rozrywek. Są w stanie np. odstąpić partnerce pilota do telewizora i dobrowolnie poświęcić program, na który z niecierpliwością czekali.
Niestety, okazało się także, że choroba jednego z partnerów oraz wyraźny brak wsparcia drugiej strony nie pozostaje bez wpływu na wspólną relację. Co trzeci mężczyzna przyznał, że w czasie, gdy dopada ich infekcja, zaczyna odczuwać brak wsparcia ze strony ukochanej. Takie zachowanie kobiet, związane z brakiem zrozumienia, często prowadzi do burzliwej wymiany zdań.
Mężczyźni muszą pogodzić się z brutalną rzeczywistością i poziomem życzliwości bliskich sobie kobiet. Inne badania, tym razem opublikowane przez lekarzy z Bostonu, wykazały bowiem, że mężczyźni częściej padają ofiarami grypy i przeziębienia. Znacznie gorzej znoszą też objawy infekcji.