Siłacze wszech czasów
O żadnym siłaczu z tamtych czasów nie napisano tak wiele jak o nim. Niesamowicie wyrzeźbiona, jak na tamte czasy, muskulatura, doskonała prezencja w połączeniu z dobrze zaaranżowanym pokazem, czyniła z Sandowa wręcz półboga. I kto uwierzyłby, że zaczynał jako chuderlawy chłopiec, który w sportach siłowych dostrzegł sposób na życie? W latach późniejszych jednakże sam wielokrotnie podkreślał, że aby zostać silnym człowiekiem, niekoniecznie trzeba się nim urodzić.
Eugene Sandow – pionier kulturystyki
Inspiracje znalezione w muzeach
Eugene Sandow (właściwe nazwisko Friedrich Wilhelm Müller) urodził się 2 kwietnia 1867 r. w Królewcu w Prusach Wschodnich (obecny Kaliningrad). Jego ojciec był zamożnym jubilerem, więc Friderick mógł poświęcać czas na swoje młodzieńcze pasje. Natchnieniem dla późniejszej profesji była wizyta w muzeach Florencji i Rzymu, gdzie zobaczył doskonale umięśnione sylwetki antycznych herosów.
Obrazy muskularnych figur wywarły na nim spore wrażenie, więc po powrocie do Królewca zapisał się do miejscowego klubu sportowego.
Przełom przyszedł w wieku lat 18, gdy zaczął studiować anatomię. Doszedł do wniosku, że najlepszym sposobem pobudzenia mięśni do wzrostu będą ćwiczenia, w których wyłącznie jeden mięsień będzie trenowany, reszta zaś nie będzie używana.
Nocny chuligan
Po 3 latach treningów jego ciało było już bardzo dobrze umięśnione, a sam Eugene postanowił spróbować swych sił jako profesjonalny siłacz. Gdy rodzice dowiedzieli się, że zamiast lekarzem chce zostać trenerem i atletą, zrezygnowali z finansowania studiów medycznych syna w Brukseli. Zdesperowany z resztką oszczędności udał się do Amsterdamu, gdzie wpadł na całkiem oryginalny pomysł. Nocą odwiedził wszystkie automaty i urządzenia siłowe, jakie były wystawione w różnych miejscach miasta, testując równocześnie na nich swą siłę. Okazały się one jednak zbyt mało wytrzymałe, a następnego dnia prasa szeroko rozpisywała się o rzekomej bandzie podrostków, niszczących automaty.
Swój wyczyn Sandow powtórzył jeszcze raz, ale przy trzeciej próbie został złapany. Na posterunku policji musiał w sposób namacalny udowodnić, że to on sam zniszczył wszystkie urządzenia. Pomysł ostatecznie okazał się strzałem w dziesiątkę – pojawiły się pierwsze angaże, a on sam stał się głównym bohaterem lokalnej prasy. Występował sam bądź też ze swymi kompanami, w latach późniejszych między innymi we Włoszech, gdzie z dużymi sukcesami startował także jako zapaśnik. Przełom nadszedł w momencie, gdy atleta dowiedział się, że w Londynie znany siłacz Sampson oferuje 100 funtów dla osoby, która wyrówna rekordy jego wspólnika Cyklopa Bieńkowskiego oraz aż 1000 funtów za pobicie jego własnych osiągnięć.
Pojedynek 2 listopada 1889 r.
Pierwszą konkurencją, którą wykonał Cyklop, było uniesienie dwóch odważników 25-kilogramowych nad głowę, które następnie obniżył na wysokość rozłożonych ramion i tak utrzymywał ciężar na wyprostowanych ramionach równolegle do ziemi.
Sandow bez trudu powtórzył wyczyn. Następnie Cyklop oburącz podrzucił nad głowę sztangę ważącą 109 kg, po czym w kolejnej próbie, unosząc ją oburącz na wysokość barków, przerzucił do jednej ręki, podrzucając ponownie nad głowę.
Sandow powtórzył wyczyny, podobnie jak kolejny polegający na obniżaniu ciężaru znad głowy na wyprostowanej ręce przed sobą. Gdy Sandow powielił konkurencję wiadomo było, że zakład został wygrany. To jednak nie wystarczyło, gdyż Cyklop nie chciał wydać gwarantowanej kwoty. Sandow, aby ostatecznie ustalić, kto wygrał, zaproponował kolejne dwa rozstrzygające boje. Leżąc na plecach, Cyklop, jak można mniemać z opisów, wycisnął ciężar 109 kg, utrzymując dodatkowo po wyproście ramion dwóch mężczyzn siedzących na brzegach kulolaski. Gdy mężczyźni zeszli ze sztangi, siłacz wstał z tymże ciężarem, nie opuszczając go na ziemię i uniósł nad głowę. W ostatniej konkurencji siłacz uniósł spory głaz (do którego przywiązano dodatkowo łącznie 50 kg) za pomocą jednego palca.
Rzekomy ciężar głazu, jaki podaje w swej książce Sandow, czyli około 210–220 kg wydaje się raczej nierealny, aczkolwiek i ten wyczyn został przez niego powielony. Cyklop ostatecznie uznał wyższość młodego adepta.
Kulolaski i łańcuchy
Zaskoczony obrotem sprawy Sampson ogłosił, że nie jest przygotowany na dzisiejszy pokaz i ostateczne starcie przesunięto na następny wieczór.
Pierwszą konkurencją było wyginanie metalowego pręta, z czym Eugene poradził sobie bez trudu. Sampson następnie owinął wokół klatki piersiowej metalowy kabel i wciągając powietrze do klatki piersiowej, jednocześnie napinając mięśnie, sprawił, że kabel pękł. Następnie owinął łańcuch wokół bicepsa i napinając mięśnie zerwał go.
Samson również w tym wypadku był bezradny; kolejny jego wyczyn został powtórzony, a on sam już nie miał więcej bojów, którymi mógł zaskoczyć siłacza. Zgodził się uznać jego wyższość, jeśli tylko będzie w stanie powtórzyć wyczyny z kulolaską, którą wytoczyli na scenę. Ważącą blisko 130 kg sztangę Sandow uniósł jednorącz w martwym ciągu, utrzymując ją przez pewien czas w wyproście. Następnie obwinął barki łańcuchem i unosząc do wyprostu 109 kg, zerwał opasający go łańcuch, wyciskając bez trudu kulolaskę nad głowę.
Komisja i olbrzymi tłum wypełniający arenę nie mieli złudzeń, jednoznacznie uznając zwycięstwo młodego siłacza. Sandow, jak sam przyznaje, nie otrzymał nigdy gwarantowanej kwoty od Sampsona, zadowalając się ostatecznie sumą trzykrotnie mniejszą, przyznaną przez właściciela areny w ramach obustronnej ugody.
Wyniki nie do przeskoczenia
Po zwycięskiej gali posypały się liczne, korzystne finansowo propozycje, z których jedną siłacz przyjął. W Londynie każda większa arena miała swojego siłacza. Jeśli tylko Sandow ustanowił jakikolwiek rekord, na plakatach konkurencyjnej „stajni” pojawiała się informacja o podobnej próbie z nieco wyższym ciężarem.
Wymiary Sandowa w wieku 32 lat prezentowały się następująco: waga – 92 kg, wzrost – 174 cm, szyja – 46 cm, klatka na wdechu – 120 cm, talia – 76 cm, udo – 66 cm, łydka – 46 cm, biceps – 46 cm, przedramię – 41 cm.
Przy swej średniej, jak na obecne kryteria, muskulaturze prezentował niepospolite zdolności siłowe. Jednym z jego pokazów było wyciskanie nad głowę kulolaski, w której kulach znajdowali się dwaj dorośli mężczyźni. Wyczynem, którego jednak nikt nie był w stanie powtórzyć, było wykonywane przez niego salto w tył, podczas którego trzymał w dłoniach ciężarki ważące 25 kg każdy. Wyczyn ten jest jednak wątpliwy, gdyż bardzo niewielu świadków widziało go rzekomo na własne oczy.
Jednym z widowiskowych przedstawień było utrzymywanie na klatce 3 koni, które zostały umieszczone na desce, pod którą znajdował się siłacz. Rozdzierał łącznie 3 talie kart na pół – każda zawierająca 52 karty. W pozycji leżącej utrzymywał na klatce most ważący 360 kg, po którym przejeżdżały konie z powozem o łącznej masie blisko 1,5 tony. Unosił za pomocą jednego palca 230 kg, jednakże nie jest dokładnie określone, czy i jakiego aparatu wzmacniającego palec używał. Na lejcach oplatających barki, z podwieszonym od spodu ciężarem, dźwigał 2170 kg. Był w stanie unieść z pomocą pleców platformę o wadze 2270 kg. Jednorącz podrzucał nad głowę kulolaskę o wadze 130 kg, co czyniło z niego rekordzistę świata, do czasu, kiedy Artur Saxon wyśrubował osiągi tej konkurencji na niesamowity poziom 170 kg.
Inne wyniki wyglądają następująco: rwanie leworącz – 72 kg, wyciskanie na stojąco oburącz – 120 kg, na wyprostowanych ramionach utrzymywał przed sobą w prawej ręce 33kg, a w lewej 30 kg. Był poza tym bardzo sprawny, wykonując salto w tył i w przód. Wyniki większości konkurencji plasują Sandowa w czołówce ówczesnych siłaczy.
Konkurencja dla mistrza
Jego sława znacznie wykroczyła poza areny Londynu i koleją rzeczy następnym miejscem, gdzie wielu jemu podobnych próbowało swych sił, była Ameryka, dokąd udał się w 1894 roku. Jednym z ciekawszych pokazów, jakie dał za oceanem, była walka z lwem, która odbyła się w San Francisco. Sandow rozebrany do pasa miał walczyć bez użycia broni na scenie z dorosłym samcem, któremu założono kaganiec oraz ochraniacze na pazury. Również i tu poradził sobie świetnie, z powodzeniem siłując się ze zwierzęciem w zwarciu, nie dając się powalić na ziemię. Ostatecznie ujarzmiony, zupełnie niechętny do dalszej walki lew, po paru minutach wysiłków znalazł się na ramionach siłacza, z którym to niczym z jagnięciem wykonał triumfalny marsz wokół areny.
Publiczność była zachwycona, a wydarzenie to nie dość, że ściągnęło na miejscową arenę blisko 20 tysięcy widzów, to było przez długi czas tematem rozmów i komentarzy prasowych. Podczas swych pokazów oferował 10 tysięcy dolarów dla każdego, kto byłby w stanie powielić jego wyczyny. Organizował konkursy, w których tysiące adeptów z całego kraju wysyłało pocztą zgłoszenia, a najlepsi byli wybierani i nagradzani podczas regularnych spotkań.
W przeciwieństwie do większości atletów tamtych czasów, Sandow nie skupiał się na pokazach swej siły, ale na prezentowaniu doskonale umięśnionego i wyrzeźbionego ciała. Nie należy zapominać, oczywiście, o jego systemie ćwiczeń fizycznych, ale jest to obszerny temat na zupełnie osobny artykuł. Krótko powiedziawszy, Sandow usystematyzował ćwiczenia na poszczególne partie mięśni, dopracował aspekt techniczny oraz wprowadził urządzenia, takie jak chociażby ekspander. Był bez wątpienia prekursorem współczesnej kulturystyki. Z pewnoscią na przełomach wieków było przynajmniej kilku nieco silniejszych atletów. Obawiając się o pozycje swej własnej osoby Sandow nie przyjął wielu wyzwań stawianych mu przez Battę, Bankiera czy Rolandowa.
Zarabiał krocie na swych słynnych pokazach, dodatkowo przekazując swą wiedzę o sportach siłowych w słynnej akademii kultury fizycznej, której był założycielem. W szczycie sławy zainwestował część pieniedzy w fabrykę kakao, która, niestety, upadła przynosząc znaczne straty.
Był żonaty i miał 2 córki. Zmarł 14 października 1925 r. w Londynie. Od roku 1977 statuetki wręczane najlepszym kulturystom na Mr. Olympia są wzorowane na sylwetce siłacza. Kolejnym bohaterem cyklu o siłaczach wszechczasów będzie Hermann Görner.