Silne w życiu, słabe w sypialni
To ona jest w waszym domu tzw. "głową rodziny" - nie tylko ma ostatnie słowo co do kluczowych decyzji w sprawie waszej wspólnej przyszłości, ale również organizuje życie codzienne, robi większe zakupy, dba o zdrowie... Choć absolutnie nie czujesz się pantoflarzem, cieszysz się, że masz kobietę "z jajami", która pewną ręką prowadzi wasz dom, a Ty masz mniej stresu i czas na inne, przyjemniejsze rzeczy... Uważaj!
Choć święty spokój to rzecz bezcenna, chyba nie wyceniłbyś go wyżej od seksu - a właśnie o ilość seksu rozbija się cała kwestia.
03.11.2011 | aktual.: 04.11.2011 09:31
Uczeni z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health przyjrzeli się parom, w których to kobieta grała pierwsze skrzypce, a następnie porównali to z ich życiem seksualnym. Okazało się, że im więcej decyzji pozostawia się kobiecie, tym rzadziej uprawia ona seks!
Zespół naukowców pod przewodnictwem profesor Michelle Hindin przeanalizował małżeństwa z sześciu różnych państw świata. Aspekty codziennego życia, które porównywano do częstotliwości stosunków seksualnych, dotyczyły tego, kto najczęściej podejmuje ważne decyzje dotyczące rodzinnego zdrowia, poważnych oraz codziennych zakupów, wizyt u rodziny czy znajomych. Następnie ankietowani byli proszeni o podanie daty ostatniego stosunku seksualnego. I właśnie tutaj wyszła na jaw zdumiewająca zależność...
"Im więcej decyzji - w porównaniu do wspólnie rozwiązywanych kwestii - kobieta podejmuje sama, tym mniej uprawia seksu" - komentuje profesor, podkreślając jednocześnie, że takie kobiety mają również dłuższe przerwy między kolejnymi stosunkami (choć większość badanych przyznało, że w ciągu ostatniego miesiąca znalazło czas i chęci na łóżkowe przyjemności).
Czyżby przez zbyt dużą ilość władzy (i obowiązków) panie traciły swoją kobiecość i mniej chętnie spędzały czas w sypialni? A może to ich właśni mężowie jako spolegliwe ciapy stają się dla nich mniej atrakcyjni, a one same wątpią w ich męskie zdolności (i posiadane "cojones")? Naukowcy nie znają jasnej odpowiedzi, jednak podkreślają, że ich badania mogą w przyszłości pomóc do rozwiązania kwestii przemocy seksualnej w rodzinie oraz innych problemów seksualnych kobiet.
Dlaczego tylko kobiet? Ponieważ mężczyzn wspomniana zależność nie dotyczy - częstotliwość uprawiania przez panów seksu w żaden sposób nie zależy od tego, czy zostawiają podejmowanie decyzji na głowie partnerki, czy sami grają pierwsze skrzypce. Może mamy po prostu większą podzielność uwagi?
Jest jeszcze jeden aspekt tej zależności. Kobiety, które w życiu codziennym starają się szeryfować w domu, wcale, w głębi duszy nie muszą być takie silne i zdecydowane, jak mogłoby to wynikać z ich zachowania. Nie trzeba być bezkrytyczny zwolennikiem teorii Freuda, by zrozumieć, że za maskami twardzielek, często skrywają się osoby pełne kompleksów i różnorakich zahamowań, a także przykrych doświadczeń z dzieciństwa czy wcześniejszych związków. Łóżko niejednokrotnie staje się poligonem doświadczalnym naszej osobowości. To właśnie w sypialni najczęściej mamy szansę być naprawdę autentyczni.
To dlatego podczas miłosnych uniesień nasze domowe szefowe stają się potulnymi dziewczynkami. I po fakcie wcale nie jest im z tym dobrze. Niejednokrotnie czują, że okazały słabość, co w ich mniemaniu partner może wykorzystać w przyszłości. Nijak to się ma do wzajemnego zaufania. Lecz tutaj należy przytoczyć inne badania, z których jasno wynika, że panie mniej ufają mężczyznom słabym i niezdecydowanym. I co ważniejsze, mają ku temu realne powody. To właśnie tacy mężczyźni, częściej dopuszczają się zdrad niż ich bardziej pewni siebie koledzy.
I tu pojawia się kluczowe pytanie: czy problem leży w zachowaniu kobiety czy raczej jej uległego partnera? I co gorsze, wydaje nam się, że nigdy nie będzie możliwości uzyskania na nie jednoznacznej odpowiedzi.
KP, PFi/ PFi