Skandalista Abelard Giza
„Mam 33 lata. Jak Jezus, tylko ja nie chodzę po ludziach i nie opowiadam, jaki mój stary jest zajebisty. A mógłbym, bo jest” – żartował w jednym z monologów najpopularniejszy przedstawiciel polskiego stand-upu. Te słowa świetnie oddają twórczość Abelarda Gizy, dla którego nie ma żadnej świętości. „Można się śmiać ze wszystkiego” – przekonuje komik.
15.09.2016 | aktual.: 15.09.2016 11:11
Urodził się 15 września 1980 r. w Gdańsku, a niecodzienne imię zawdzięcza dziadkowi, Hugonowi Laseckiemu, profesorowi tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, zafascynowanemu historią burzliwego związku wybitnego średniowiecznego intelektualisty Abelarda i równie sławnej myślicielki Heloizy. To jej imię otrzymała córka malarza. Gdy Heloiza Giza urodziła syna, postanowiła zrealizować marzenie ojca i tak na świecie pojawił się Abelard.
Chłopcu nie przeszkadzało lekko dziwaczne imię, choć czasami przedstawiał się jako Piotrek. Od najmłodszych lat przejawiał zainteresowania artystyczne, rysował komiksy, pisał wiersze i opowiadania oraz chętnie występował w szkolnych czy kościelnych przedstawieniach. I zadawał mnóstwo pytań. Gdy pewnego dnia dziadek zabrał go nad jezioro, by pokazać żyjące tam żaby, okazało się, że Abelarda w ogóle nie interesuje świat płazów. „Za to cały czas wypytywał mnie o ludzi. Dlaczego się kłócą, po co i o co toczą między sobą wojny, dlaczego biali nie lubią czarnych? No i dlaczego tak często są ponurzy i smutni?” – wspominał Hugon Lasecki w „Newsweeku”.
Giza lubił się wygłupiać, dlatego w 1999 r., jeszcze jako uczeń gdańskiego VIII LO, założył ze szkolnym kolegą kabaret Limo, który szybko zdobył popularność. Od początku dla Abelarda nie było tematów tabu, co wyniósł z domu rodzinnego. „O wszystkim z dziadkami i rodzicami rozmawialiśmy, jak inni z ziomalami spod bloku. O życiu, o Bogu, o seksie, o kotlecie, o papieżu też. Nie przypominam sobie tematu, którego nie można było w domu poruszyć” – tłumaczy w jednym z wywiadów.
Wawelski skecz
Dziś Giza słynie z dosadnego języka, a podczas wygłaszania ze sceny monologów nie unika wulgaryzmów. Może to trochę dziwić dawnych kolegów, którzy zapamiętali go jako grzecznego chłopaka z dobrego domu, dla którego najostrzejszym wyrażeniem było „kurka”.
Czym wytłumaczyć przemianę? Zdaniem Gizy po prostu cały świat zwulgarniał. „Klną dziś równo profesorowie, panie w sklepach i zakonnice. No więc ja z tym swoim <
Denerwuje go także wszechobecna nietolerancja. "Wstydzimy się masturbacji, ale nie wstydzimy się rasizmu i chamstwa" - mówił podczas jednego z występów. Ze względu na dość egzotyczną urodę Giza jest często brany za Żyda lub Araba. „Pamiętam, jak w 2002 roku leciałem do Stanów z <
Tak zrodził się komik rozdający mocne ciosy na prawo i lewo. I wywołujący kontrowersje. "W pierdlu pedofil nie przeżyje nawet doby, a w kościele i 50 lat" - szydził. W jednym ze skeczy pojawiła się np. postać Lecha Kaczyńskiego witająca się z sąsiadami z krypty na Wawelu. Na słowa tragicznie zmarłego prezydenta: „Cześć chłopaki, jestem tu nowy”, Józef Piłsudski odpowiada: „Weź spierdalaj”.
Niewybredny żart wywołał falę krytyki. Co na to Giza? „Uważamy, że kabaret nie powinien mieć świętości i może, a nawet powinien poruszać czasem tematy drażliwe czy uznawane przez wielu za tabu” – napisano w oświadczeniu, które ukazało się na stronie Limo.
Tylko dla dorosłych?
Trzy lata później Abelard Giza wywołał jeszcze większy skandal. W programie „Tylko dla dorosłych”, który wyemitowała telewizyjna „Dwójka”, komik zażartował z Benedykta XVI. „To, co teraz się dzieje na scenie księżowskiej z papieżem, pokazuje, że papież jest tylko zwykłym facetem. Wiemy, że ma swoje wady, zalety, że ma fajną funkcję... Ale to jest zwykły człowiek. Na przykład puści bąka... Nie! Papież? No tak, normalnie. Zjada, przełyka, trawi. To nie zabierają tego anioły? Nie, to jest zwykły facet” – stwierdził.
Dosadne wystąpienie Gizy wzburzyło m.in. członków sejmowego zespołu ds. ateizacji Polski, którzy złożyli doniesienie do prokuratury na Telewizję Polską.
„W II Rzeczypospolitej nawet podczas największych alkoholowych libacji nie pozwalano sobie na dwie rzeczy: na wyszydzanie czyjejś matki i wyszydzanie czyjejś religii” – grzmiał poseł PiS Andrzej Jaworski. Kierownictwo TVP 2 broniło się, że formuła stand-upu „zakłada dużą swobodę wypowiedzi artysty kabaretowego, utrzymanej często w tonie ostrej, bezkompromisowej satyry z wykorzystaniem środków takich jak przerysowanie, przejaskrawienie czy świadomie wywołana kontrowersja”. Mimo to Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nałożyła na telewizję karę finansową w wysokości 5 tys. zł za przekroczenie granicy swobody wypowiedzi.
„Odebrano mi prawo do śmiania się z tego, że papież też jest człowiekiem. Że odważyłem się stawiać pytania. Dla kogoś mogą to być pytania głupie, beznadziejne. Ktoś może nawet uznać, że to ja jestem głupi i beznadziejny. Bardzo proszę. Przecież zawsze można zmienić program, przełączyć Gizę na lepsze” – podsumował komik.
Bóg ma poczucie humoru
Konsekwencje skandalu z papieskim żartem kabaret Limo odczuwał jeszcze długo. Wiele zamówionych wcześniej występów grupy zostało odwołanych przez organizatorów. „Kiedy w mediach pojawiła się informacja o skeczu, a później także lawina kontrowersyjnych komentarzy, poprosiliśmy agencję o zmiany w scenariuszu imprezy” – przyznała przedstawicielka Urzędu Miasta w Skierniewicach, po wyrzuceniu Limo z programu Skierniewickiego Odcinka Kabaretowego.
Pod koniec 2014 r. kabaret zakończył współpracę, a Giza rozpoczął solową działalność artystyczną. Nie zmienił za to poglądów. „Nie mam świętości, uważam je za niebezpieczne. Jeżeli kogoś obrazi żart o Bogu, to znaczy, że jego wiara jest słaba. Jeśli Bóg jest wszechmocny i potężny, to uwierz, że ma zajebiste poczucie humoru. Można powiedzieć o wszystkim. Moja mama jest osobą myślącą i wiedziała, że nie ma za co przepraszać w skeczu z papieżem” – tłumaczył Dorocie Wellman w „Dzień Dobry TVN”.
O tym, że wciąż ma cięty język, przekonał podczas telewizyjnego programu „Roast Kuby Wojewódzkiego”. „Można powiedzieć, że świeci tu tylko gwiazda Dawida, co świadczy o profilu TVN-u. Oraz Anna Dereszowska, która podobno gra w tenisa. Szacun. Bardzo doceniam każdą chwilę, gdy pani odbija piłeczkę, a nie cudzego męża. Podobno, Kuba, jesteś jak rak jelita. Ludzie mają cię w dupie i nie atakujesz mózgu” – mówił Giza, wzbudzając śmiech publiczności.
Jego zdaniem w stand-upie nie powinno być żadnych granic i daje przykład amerykańskiej komiczki Sarah Silverman, która dzień po zamachach z 11 września zażartowała: „11 września był niszczący, zwłaszcza dla mnie. Tego dnia dowiedziałam się, że sojowa kawa latte ma 900 kalorii, a piłam ją codziennie”.
"Część osób się zaśmiała, część była oburzona. Fajnie to potem tłumaczyła: <