Śmierć Rommla - dlaczego "Lis Pustyni" musiał umrzeć?
28.10.2013 | aktual.: 27.12.2016 14:57
Samobójstwo albo sąd wojskowy, oskarżenie o zdradę ojczyzny i egzekucja - taki wybór pozostawił Adolf Hitler swojemu najbardziej charyzmatycznemu dowódcy
Samobójstwo albo sąd wojskowy, oskarżenie o zdradę ojczyzny i egzekucja - taki wybór pozostawił Adolf Hitler swojemu najbardziej charyzmatycznemu dowódcy, którego jeszcze kilka miesięcy wcześniej niemiecka propaganda kreowała na ideał żołnierza i wodza. Czym fuhrerowi naraził się feldmarszałek Erwin Rommel, nazywany przez aliantów "Lisem Pustyni"?
Był wczesny ranek, 15 października 1944 r., kiedy pod rezydencję Erwina Rommla w Herrlinger podjechała czarna limuzyna. Z samochodu wysiadł jeden z adiutantów Adolfa Hitlera - generał Wilhelm Burgdorf oraz jego zastępca Ernst Maisel.
Od kilku tygodni feldmarszałek dochodził do zdrowia po ataku lotniczym na jego samochód. Był w fatalnym nastroju, dlatego Lucie-Marie, żonę Rommla bardzo ucieszyła wizyta Burgdorfa - starego przyjaciela "Lisa Pustyni" ze szkoły piechoty w Dreźnie.
Jednak, gdy zaproponowała przybyłym oficerom poczęstunek, odmówili i natychmiast udali się do gabinetu feldmarszałka. - Zostałeś oskarżony o zamach na fuhrera - oznajmił mu Burgdorf, a po chwili przedstawił propozycję Hitlera. Jeśli feldmarszałek popełni samobójstwo, w uznaniu jego zasług dla III Rzeszy zdrada zostanie utrzymana w tajemnicy przed Niemcami, a żona otrzyma prawo do wysokiej renty. W przeciwnym razie czekał go sąd i nieuchronna kara śmierci.
"Za kwadrans nie będę żył"
Rommel wiedział już wówczas o torturach i brutalnych egzekucjach spiskowców, których po nieudanym zamachu Clausa von Stauffenberga wieszano na strunach od fortepianu. Nie miał wyboru. Przeszedł do salonu, gdzie objął żonę i szepnął jej: - Za kwadrans nie będę już żył.
Po chwili wsiadł do samochodu z Burgdorfem i Maiselem. Pierwszy z nich wręczył mu kapsułkę z cyjankiem. Po przejechaniu kilkuset metrów, auto zatrzymało się i wysiedli z niego wszyscy oprócz Rommla. Kiedy po kwadransie zajrzeli do samochodu "Lis Pustyni" leżał martwy na tylnym siedzeniu. Kierowca nałożył mu marszałkowską czapkę, która spadła na podłogę.
Tak skończył jeden z najwybitniejszych niemieckich dowódców w czasie II wojny światowej. Nawet wrogowie darzyli go wielkim szacunkiem. - Mamy w Rommlu bardzo dzielnego, zdolnego przeciwnika i - mogę to powiedzieć na przekór spustoszeniom poczynionym przez wojnę - wielkiego generała - mówił angielski premier Winston Churchill, podczas jednego z przemówień w Izbie Gmin.
Szczyt brawury
Młody Erwin Rommel nie planował kariery wojskowej. Zamierzał zostać inżynierem, ale poddał się namowom ojca i wstąpił do 124. Wirtemberskiego Pułku Piechoty. Przełożeni szybko odkryli jego zdolności przywódcze i po kilku miesiącach był już sierżantem.
Kolejne awanse zapewnił mu udział w I wojnie światowej. Na polach walki we Francji i Włoszech Rommel wykazywał się odwagą i brawurą. W 1917 r. jego batalion wsławił się zdobyciem szczytu Monte Matajur. Do niewoli trafiło wówczas blisko 10 tysięcy włoskich żołnierzy. Rommel, który stracił zaledwie sześciu ludzi, otrzymał za ten wyczyn najwyższe odznaczenie cesarskie - order Pour le Merite oraz awans na kapitana.
Po wojnie wykorzystał swoje wojenne doświadczenia wydając cenioną książkę "Piechota atakuje" oraz pełniąc funkcję instruktora w drezdeńskiej Szkole Piechoty.
Błyskawicznie awansował - w 1932 r. był już majorem, a rok później podpułkownikiem. W 1938 r. mianowano go pułkownikiem i komendantem Akademii Wojennej w Wiener Neustadt. Stał się wówczas jednym z ulubionych oficerów Adolfa Hitlera, który - jako były żołnierz piechoty - bardzo cenił książkę Rommla. Fuhrer uczynił go dowódcą swojej ochrony, a po ataku na Polskę komendantem kwatery głównej.
Ambitny pułkownik męczył się jednak siedząc za biurkiem. Przekonał Hitlera, by ten powierzył mu dowodzenie jednostką pancerną, ponieważ analizując kampanię w Polsce dostrzegł znaczenie, jakie odegrały w niej czołgi.
Dywizja duchów
W lutym 1940 r. Rommel - już jako generał brygady - został dowódcą 7 Dywizji Pancernej. Podczas inwazji na Francję po raz kolejny wykazał nietuzinkowe zdolności taktyczne.
Jego znakiem rozpoznawczym stały się błyskawiczne wypady w głąb terytorium przeciwnika. Dywizja Rommla jako pierwsza niemiecka formacja dotarła do brzegów kanału La Manche. Dowódca zgrupowania kierował podwładnymi siedząc zwykle w jednym z czołgów, przez co wielokrotnie tracił kontakt ze sztabem. Niektórzy przełożeni uznawali to za szaleństwo i niepotrzebną brawurę, ale Rommla broniły efekty - jego dywizja wzięła do niewoli blisko 100 tys. jeńców, zdobyła 450 czołgów i ponad 5 tys. innych pojazdów. Przerażeni siłą, szybkością i skutecznością oddziałów Rommla Francuzi nazywali jego formację "dywizją duchów".
O sukcesach generała z dumą informowała niemiecka prasa. Minister propagandy Joseph Goebbels postanowił uczynić z niego ideał żołnierza III Rzeszy. Rommlowi ciągle towarzyszyli fotoreporterzy i kamerzyści. Dowódca 7 Dywizji Pancernej był jednym z głównych bohaterów filmu "Sieg im Westen", wysławiającego triumfy niemieckiego oręża we Francji.
Wyrachowany i przebiegły
Szczyt popularności Erwin Rommel osiągnął w 1941 r., kiedy został wysłany do Afryki, by wspomóc armię Mussoliniego, zbierającą cięgi od Brytyjczyków. Od czasów I wojny światowej Rommel nie miał najlepszej opinii o włoskich żołnierzach, dlatego już kilka dni po przybyciu na Czarny Ląd przekonał Hitlera do utworzenia niezależnego korpusu ekspedycyjnego. Formacja otrzymała nazwę Afrika Korps i niedługo później zapewniła Rommlowi sławę wielkiego dowódcy i miano "Lisa Pustyni".
Ten przydomek zawdzięczał brytyjskim dowódcom, którzy początkowo nie mogli znaleźć sposobu na przebiegłą taktykę niemieckiego generała.
"Brawurowo odważny potrafił być również zimno wyrachowany i przebiegły. Cechą charakterystyczną jego taktyki był sposób użycia czołgów. Grały one rolę wabia, który wciągał brytyjskie jednostki pancerne pod ogień zmasowanych baterii przeciwpancernych - po czym natychmiast przechodził do gwałtownego kontrnatarcia. Ta indywidualna taktyka Rommla została szybko zaadaptowana przez inne armie" - czytamy w książce "Karmazynowe bractwo".
"Lis Pustyni" był także uwielbiany przez żołnierzy. Na froncie zadowalał się takie samymi posiłkami jak szeregowcy, jedząc w ich towarzystwie, rozmawiając i dowcipkując. Podczas bitwy ryzykował życie jeżdżąc w wozie sztabowym kilkaset metrów za pierwszą linią czołgów.
Ewakuacja z Afryki
Sytuacja w Afryce zaczęła zmieniać się pod koniec 1941 r. Formacja Rommla zmagała się z ogromnymi problemami logistyczno-zaopatrzeniowymi, ponieważ główne siły III Rzeszy kierowano do walki ze Związkiem Radzieckim. Armia brytyjska przeszła do kontrofensywy. 21 czerwca 1942 r. wojskom niemieckim udało się jeszcze zdobyć ważną twierdzę Tobruk. Następnego dnia Erwin Rommel został najmłodszym feldmarszałkiem III Rzeszy. Jednak był to jego ostatni duży sukces.
Ogromna przewaga sił brytyjskich doprowadziła do niemieckiej klęski w wielkiej bitwie pod El Alamein. Porażka zmusiła Rommla do odwrotu. W marcu 1943 r. feldmarszałek został ewakuowany z Tunezji.
Po powrocie do Europy powierzono mu dowództwo Grupy Armii "B" w północnych Włoszech. Kolejnym zadaniem Rommla był nadzór nad przygotowaniami do odparcia inwazji alianckiej w rejonie Wału Atlantyckiego. To prawdopodobnie wtedy feldmarszałek doszedł do wniosku, że tej wojny Niemcy już nie wygrają. Jego frustracja pogłębiła się podczas narad z Hitlerem i innymi dowódcami, którzy sprzeciwiali się pomysłom forsowanym przez Rommla.
Rommel musi umrzeć
Na początku 1944 r. feldmarszałek spotkał się z uczestnikami antyhitlerowskiego spisku, którym bardzo zależało na poparciu niezwykle popularnego dowódcy. Widzieli w Rommlu wodza przyszłych Niemiec, będącego w stanie zawrzeć pokój z aliantami i uratować kraj od klęski.
"Lis Pustyni" prawdopodobnie zgodził się ze spiskowcami, że należy usunąć fuhrera, ale sprzeciwiał się jego zamordowaniu. Uważał, że Hitler powinien stanąć przed sądem.
Jednak na późniejsze wydarzenia Rommel nie miał już wpływu. 17 lipca 1944 r. został bowiem poważnie ranny, gdy we Francji wiozący go samochód ostrzelały alianckie myśliwce.
Feldmarszałek dochodził do zdrowia w rodzinnej posiadłości, gdy pułkownik Claus von Stauffenberg podkładał walizkę z bombą w kwaterze Hitlera w Wilczym Szańcu. Fuhrer przeżył zamach, a gestapo przystąpiło do rozpracowywania siatki spiskowców. Potwornie torturowany adiutant jednego z nich - generała Carla-Heinricha von Stupnagela wyznał, że Rommel obiecał konspiratorom pomoc po zgładzeniu fuhrera.
Zeznanie trafiło na biurko Hitlera. Na nieszczęścia feldmarszałka, w tym samym czasie do wodza III Rzeszy dotarł także apel Rommla, wzywający do rozpoczęcia rokowań z aliantami.
Fuhrer nie miał wątpliwości: "Lis Pustyni" musi umrzeć. Ze względu na jego ogromną popularność, Hitler zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem będzie samobójstwo feldmarszałka.
Po śmierci Erwina Rommla Niemcy dowiedzieli się, że umarł w wyniku odniesionych ran. Wybitnemu dowódcy wyprawiono nawet pogrzeb państwowy ze wszystkimi honorami. Jednak zabrakło na nim nazistowskich dygnitarzy.
Rafał Natorski /PFi, facet.wp.pl