Sperma Polaków coraz gorsza
Naukowcy od lat biją na alarm - jakość spermy współczesnych mężczyzn pozostawia wiele do życzenia zarówno pod względem ilości, jak i jakości. W efekcie coraz więcej par ma problem ze spłodzeniem upragnionego potomka i musi poddawać się kosztownym i często nieskutecznym terapiom, a ostatecznie nawet uciekać się do procedury sztucznego zapłodnienia. Okazuje się, że kondycja polskich plemników również przedstawia się fatalnie. Powód? Nadmierny stres w pracy.
15.01.2014 | aktual.: 15.01.2014 15:59
Zespół polskich naukowców z Instytutu Medycyny Pracy, Uniwersytetu Medycznego i Centrum Leczenia Niepłodności "Gameta" w Łodzi zbadał, jak stres w życiu zawodowym przekłada się na płodność Polaków. W badaniu wykorzystano próbki spermy 179 pacjentów kliniki leczenia niepłodności. 166 panów wypełniło następnie specjalne kwestionariusze (Kwestionariusz do Subiektywnej Oceny Pracy) dotyczące poziomu stresu i ilości sytuacji stresogennych w życiu zawodowym.
Okazuje się, że im więcej takich sytuacji, tym gorsza jakość spermy. Przy czym nie chodzi wcale o sytuacje niebezpieczne dla zdrowia i życia czy szkodliwe warunki pracy, ale przede wszystkim stres wywoływany rywalizacją czy zbyt dużą liczbą obowiązków ciążących na barkach pracownika. Nerwówka w pracy owocuje mniejszą ilością plemników o ruchu progresywnym (poruszających się w linii prostej, najsilniejszych i najszybszych), a także obniżoną ogólną objętością spermy. Nie stwierdzono natomiast, by sytuacje stresowe w pracy miały wpływ na ruchliwość plemników.
Warto zaznaczyć, że osoby, które udostępniły swoje nasienie do badań, miały prawidłową lub tylko nieznacznie obniżoną płodność. W toku badań wykluczono również wpływ takich czynników, jak różnego rodzaju choroby upośledzające płodność. Naukowcy zauważają, że stres został uznany za jeden z czynników pogarszających jakość spermy również w badaniach nasienia studentów podczas sesji egzaminacyjnej oraz mężczyzn, którym zmarła bliska osoba.
Czy jednak wystarczy wyeliminować stresujące sytuacje w pracy i jakość spermy automatycznie się polepszy? Na pewno nie (tym bardziej, że całkowicie takich sytuacji wyeliminować się nie da). Naukowcy zwracają uwagę, że ważny jest całościowy styl życia - od diety po rodzaj bielizny. Szczególnie niebezpieczna okazuje się być wódka, która "pita w dużych ilościach niszczy plemniki" - mówi cytowany przez Gazetę Wyborczą profesor Wojciech Hanke. Lepiej zastąpić ją czerwonym winem (w umiarkowanych ilościach).
Naukowcy odnoszą się krytycznie również do wciąż uwielbianych przez Polaków slipów - wszystko przez to, że w newralgicznym miejscu jest zbyt ciepło: "Udowodniono, że podwyższona temperatura powoduje apoptozę, 'kontrolowaną śmierć' komórek, z których powstają plemniki" - zauważa inny członek zespołu, doktor Joanna Jurewicz.
Zaledwie kilka lat temu norma ustanowiona przez Światową Organizację Zdrowia dla płodnego mężczyzny wynosiła 20 milionów plemników w mililitrze spermy. W 2010 roku rzeczywistość zmusiła specjalistów do obniżenia tej poprzeczki o 5 milionów. Czy da się zatrzymać postępujący regres?