CiekawostkiSport tylko dla największych twardzieli? Nie do końca...

Sport tylko dla największych twardzieli? Nie do końca...

Ponoć porywają się na to tylko ludzie z głębokimi problemami psychicznymi...

"Free soloing", czyli tzw. żywcowanie, to wspinaczka w najbardziej ekstremalnym wydaniu. Bez partnerów, asekuracji, czy pewności, że w ogóle wrócisz z niej żywy. To sport, który wymaga czegoś więcej, niż tylko żelaznej kondycji, hartu ducha i nieziemskiej odwagi (graniczącej z głupotą). Człowiek, który decyduje się na żywcowanie musi być pogodzony z własnym losem lub też - zdaniem redaktorów portalu goodmenproject.com - mieć, jakieś skazy na psychice, przez co celowo kusi los. I patrząc na zdjęcia "free soloingowców" ciężko się z tym nie zgodzić...

Sport tylko dla największych twardzieli? Nie do końca...
Źródło zdjęć: © fotochannels.com

Wyobraźcie sobie kilkudziesięciometrową ścianę z granitu, a na niej pojedynczy, kolorowy punkt. To właśnie śmiałek, który praktykuje free soloing. Żywcowanie polega na tym, że wspinasz się w pojedynkę - bez partnera, który cię ubezpiecza, czy pomaga w ciężkich sytuacjach. Więcej, nie używasz lin ani żadnych innych środków zabezpieczających - jesteś zdany tylko na siebie, na siłę swoich rąk, wytrzymałość mięśni i nerwy - które w każdej chwili mogą zawieść. Wystarczy postawić stopę przekrzywioną odrobinę bardziej w lewo, jak Max Zolotukhin w 2009 roku, by runąć w przepaść. Max miał szczęście - był jednym z nielicznych, którzy przeżyli taki upadek.

Życzenie śmierci

Jeden z weteranów tej dziedziny - a obecnie "żywcowy" emeryt - Mike (nazwisko utajone) wspomina na łamach goodmenproject.com swoje przygody z jednym z najniebezpieczniejszych sportów świata. "Uprawiałem kiedyś wspinaczkę ekstremalną, kręcił mnie free soloing na dużych klifach. Mowa o trasach, na których jeśli upadniesz, zginiesz. Uwielbiałem to poczucie absolutnej kontroli [...]. Tak było zanim skonfrontowałem rzeczywistość z moim traumatycznym dzieciństwem. Zrozumiałem, że powodowały mną złość i wściekłość i, że w efekcie krzywdziłem jedyną osobę, którą mogłem krzywdzić, siebie. Tak naprawdę to nic innego, jak rosyjska ruletka..."

Co więcej, Mike przyznaje, że jego motorem do tego rodzaju wyczynów był fakt, że niemal za każdym razem, gdy widział klif, miał ochotę z niego skakać. Mężczyzna twierdzi, że "żywcowanie", czy BASE jumping, który również uprawiał, to w pewnym sensie szukanie śmierci, które staje się wynikiem spiętrzenia negatywnych emocji. "Dziś większość moich hardcore'owych znajomych wspinaczy to ludzie, którzy są w wyniszczających, toksycznych związkach - w których to oni są ofiarami". Mowa więc o osobach z problemami psychicznymi, które zamiast terapii wybierają... no właśnie?

MW/PFi

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (42)