Sposób na jesienną depresję!

Tylko patrzeć, a dni staną krótkie, słońca będzie mniej i trzeba będzie wyciągnąć z szaf cieplejsze ciuchy. Czy zmiana ta nastąpi błyskawicznie, czy rozciągnie się w czasie – nieistotne, bo i tak łatwo będzie wpaść w jesienne przygnębienie. O depresji nie wspominając.

Jesień kojarzy się przecież ze schyłkiem, usychaniem, umieraniem. Chcemy czy nie, nasze organizmy funkcjonują zgodnie z cyklem pór roku i nie da się ich w żaden sposób oszukać. Nim więc nadejdzie pora przymrozków, coraz większego zimna, deszczu i pierwszych śniegów, warto naładować wewnętrzne akumulatory, co pozwoli na uniknięcie szoku jesieni.

Pierwszą i najważniejszą sprawą jest spędzenie jak największej ilości czasu w świetle dnia. Fakt – większą część czasu spędzamy w pracy, ale po niej wcale nie trzeba zamykać się w czterech ścianach. Naturalne światło pobudza organizm, zmienia nastrój i ogólne nastawienie do świata. Słońce nie tylko opala, ale i wywołuje pozytywne reakcje organizmu. Warto więc, póki jeszcze mamy słoneczne dni, spędzać na powietrzu tyle czasu, ile się tylko da.

Naturalnie nasuwają się nam spacery. Jednak nie każdy lubi rekreacyjne łażenie. Są tacy, którzy tego po prostu nie znoszą. Wolą spędzać czas na… mniej męczących czynnościach. Czy jednak nie można połączyć spędzania czasu na świeżym powietrzu z przyjemną rekreacją? Nic łatwiejszego – przecież modą ostatnich lat jest grillowanie.

Nie ma chyba nikogo, kto nie miałby działki, znajomych z działką czy ogródkiem przy domu. Wystarczy tylko się skrzyknąć, rozstawić grilla i spędzić całą sobotę czy niedzielę na powietrzu. W ten prosty sposób połączymy przyjemne z pożytecznym. Będzie i impreza, i łapanie słońca i dziennego światła. O powietrzu bezsprzecznie świeższym niż atmosfera w zadymionych pubach, klubach czy knajpkach nie wspominając.

Pożytków płynących z podładowania organizmu naturalnymi witaminami nikomu chyba uzasadniać nie trzeba. Szczególnie jeśli są to witaminy zawarte w naładowanych słońcem owocach i warzywach. Pomidory, papryka, cukinia, kabaczki, śliwki, gruszki dojrzewały całe lato, chłonąc promienie słoneczne. Póki więc są prosto z drzewa czy krzaka wypadałoby jeść ich jak najwięcej. Nie tylko na surowo, ale także na przykład z grilla.

Na grilla, oprócz standardowych kiełbas, kaszanek, karkówek i kurczaków, warto więc rzucić owoce i warzywa. Szaszłyk wcale nie musi się składać tylko z mięsa, cebuli i słoniny lub boczku. Znajdzie się w nim miejsce na paprykę, pomidora czy śliwkę. Ta ostatnia pasuje do mięsa pod każdą postacią – nawet do kaszanki. Plaster cukini czy kabaczka też nie zaszkodzi. Połączenie słodyczy grillowanej gruszki z ostrością marynowanego mięsa z pewnością będzie smakowało najbardziej konserwatywnym mięsożercom.

Mogą być jednak tacy, których odrzuci od takich mieszanych szaszłyków. Nic prostszego w takim razie niż robić je osobno czy wręcz grillować warzywa w plastrach. Z powodzeniem będą mogły zastąpić dodatkowy wypełniacz czyli chleb lub bułki, które są przecież mocno tuczące. Całą późną jesień, zimę i wiosnę będziemy jedli jarzynki przede wszystkim w postaci przetworzonej – smażone, duszone lub gotowane. A wszyscy dietetycy zgodnym chórem twierdzą, że jeśli już obrabiać cieplnie warzywa, to najlepiej na grillu.

Jak więc widać, zabezpieczenie się przed szokiem jesieni leży w zasięgu naszych rąk i wcale nie jest takie trudne. Wystarczy tylko chcieć. Już niedługo bowiem nadejdą dni, które będziemy prawie w całości spędzać w ciemnościach i sztucznym świetle. A nie ma nic bardziej przygnębiającego niż brak naturalnego światła i słońca. O spędzeniu dłuższego czasu na powietrzu nie wspominając. Mało kto przecież lubi przechadzki w słocie i chłodzie, z wiatrem wciskający się pod podniesiony kołnierz.

Póki więc mamy jeszcze długie dni, słońce i ciepło – ładujmy akumulatory. Przy dobrych układach wystarczy nie tylko na jesień, ale i na całą zimę.