Sprawa połaniecka. Jedna z najokrutniejszych zbrodni PRL
Sąsiedzka waśń zakończyła się morderstwem. 30 świadków "nic nie widziało"
Trudno znaleźć drugą tak wstrząsającą zbrodnię w dziejach PRL. Mord dokonany na trójce mieszkańców wsi Zrębin, do którego doszło w 1976 roku, do dziś budzi przerażenie.
Z rąk sąsiadów zginęli wówczas: 18-letnia Krystyna Łukaszek będąca w piątym miesiącu ciąży, jej kuzyn – 12-letni Mieczysław Kalita, i mąż – 25-letni Stanisław. Zamordowano ich tuż po wyjściu z kościoła, do którego przybyli na wigilijną pasterkę. Mimo że świadkami zbrodni było kilkudziesięciu mieszkańców wsi, wszyscy oni przez długi czas milczeli.
Do procesu sprawców okrutnego zabójstwa doszło dopiero 7 listopada 1978 roku. Rok później sąd skazał Józefa Adasia i Jana Sojdę na karę śmierci. 23 listopada 1982 był ostatnim dniem ich życia. Zbrodniarze zakończyli swój żywot na szubienicy w krakowskim areszcie śledczym przy ulicy Montelupich.
Początek tej zbrodni, tak jak i wszystkich innych, dała nienawiść i chęć zemsty. Tuż po wojnie Jan Sojda trafił na osiem miesięcy do więzienia za gwałt. Aresztował go daleki krewny, a jednocześnie ojciec i dziadek dwóch późniejszych ofiar Sojdy – Krystyny Łukaszek i Mieczysława Kality.
W tym przypadku czas nie leczył ran. Mimo iż wyrok Sojdy został po latach zatarty, a on sam stał się szanowanym we wsi gospodarzem, uzyskując także godność ławnika sądowego, mężczyzna pieczołowicie pielęgnował swoją nienawiść do „zdradzieckich”, jak mawiał, sąsiadów – rodziny Kalitów.
Umiał jednak trzymać emocje na wodzy. Umiał do czasu…