SSW‑31 Ural - najpotężniejszy rosyjski okręt szpiegowski
14.02.2014 | aktual.: 27.12.2016 15:05
To była prawdziwa pływająca forteca
Początek lat 80., zimna wojna i wyścig zbrojeń trwa w najlepsze. Amerykańskie ćwiczenia rakiet balistycznych na "poligonie" na południowych wodach Oceanu Spokojnego spędzają sowietom sen z powiek.
W regionie brakuje baz, a okręty rozpoznawcze, jakimi dysponuje Kreml, nie posiadają aparatury zdolnej śledzić amerykańskie działania i postępy technologiczne. Bezsilne są nawet takie okręty, jak "Akademik Siergiej Koroliow" czy "Kosmonawt Jurij Gagarin" - zaprojektowane specjalnie po to, by monitorować i kontrolować trajektorie rakiet kosmicznych i balistycznych.
To właśnie w takich okolicznościach zapadła decyzja o budowie okrętu-superszpiega, który będzie zdolny przechwycić informacje o trajektorii każdego pocisku w dowolnym miejscu na Ziemi.
Narodziny giganta
Okręt o napędzie atomowym SSW-31 "Ural" zostaje zwodowany w 1983 roku i z miejsca przytłacza - przede wszystkim rozmiarami. Ma 265 metrów długości, 30 szerokości i jest wysoki na 70 metrów, co daje mu pierwsze miejsce w sowieckiej flocie pod względem wielkości.
Ma służyć jako okręt dowodzenia, łączności, zwiadu elektronicznego, śledzenia rakiet kosmicznych i balistycznych, ale nie jest tylko bezbronnym gigantycznym szpiegiem. Ten, komu zamarzyłoby się przejęcie sowieckiej "pływającej fortecy", musiałby liczyć się z ostrzałem z dwóch armat morskich kalibru 76 mm AK176M, czterech armat AK-630 i czterech 12,7 mm armat "Utios-M".
Oprócz tego okręt dysponował bronią przeciwko okrętom podwodnym, szesnastoma rakietami "Igła", a na jego pokładzie znajdował się hangar dla śmigłowca bojowego K-27.
Koślawa "Kapusta"
Projekt, w ramach którego zbudowano "Ural", zyskał dumne miano "Titan" (w nomenklaturze NATO... "Kapusta"), a głównemu konstruktorowi Michaiłowi Archarowowi z miejsca został przyznany tytuł Bohatera Pracy Socjalistycznej i stopień kontradmirała (mimo że był osobą cywilną).
Co ciekawe, "Ural" miał stały dwustopniowy przechył na lewą burtę - było to związane ze skupieniem większości aparatury na lewej części okrętu.
Sekretny rejs i morskie potwory
W 1989 roku "Ural" ze specjalistyczną aparaturą rozpoznawczą i szpiegowską na pokładzie został wysłany na Ocean Spokojny.
W charakterze eskorty towarzyszy mu atomowy okręt podwodny. Nigdy jednak nie było mu dane dotrzeć w pobliże amerykańskiego "poligonu" na Pacyfiku - przeszkodziły temu liczne awarie, a następnie rozpad Związku Radzieckiego. W związku z tym większość służby okręt spędził w Zatoce Piotra Wielkiego na Morzu Japońskim. Odnotowano jeden przypadek użycia broni przeciw niezidentyfikowanemu celowi w pobliżu okrętu. Po fakcie okazało się, że był to sporych rozmiarów... żółw.
"Russkij bardak"
Nie brakowało i innych incydentów. W 1990 roku "Ural" musiał salwować się ucieczką, gdy w odległości niespełna 2 kilometrów od niego doszło do pożaru w... sowieckim składzie broni, z którego na wszystkie strony eksplodowały pociski i rakiety. Do innego incydentu doszło w 1991 roku, kiedy okręt został obrabowany przez własną załogę, która rozkradła pociski do armat.
Kapitan zażądał, by nietypowi złodzieje incognito zwrócili amunicję- pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, a po każdym odnotowanym zwrocie pocisku wyrażano wdzięczność przez pokładowy radiowęzeł.
W tym samym roku podczas sztormu "Ural" został wyniesiony z miejsca przybrzeżnego postoju na pełne morze i okręt był zmuszony przez kilka dni dryfować (na rozruch silników potrzeba było czasu). Niewątpliwe powody do zadowolenia miała załoga, której jadłospis z racji przebywania na pełnym morzu (inny klasyfikator racji żywnościowych) wzbogacił się o mleko skondensowane i wędzoną kiełbasę.
Blamaż i bohaterstwo
Na "Uralu" doszło do licznych wypadków śmiertelnych z udziałem załogi. Jeden z najbardziej kuriozalnych zdarzył się w 1984 roku, a powodem była kiepska wytrzymałość pokładowych... prześcieradeł.
Podczas próby samowolnego opuszczenia okrętu za pomocą amatorskiej liny skleconej z prześcieradeł z wysokości drugiego piętra spadł jeden z członków załogi. W 1988 roku inny marynarz śmiertelnie zatruł się metanolem. Z drugiej strony znane są również przypadki bohaterstwa - w 1991 roku jeden z członków załogi poświęcił życie, by ratować przed uduszeniem dwóch kolegów znajdujących się w cysternie paliwa, oddając im własną maskę przeciwgazową.
Na żyletki?
"Ural" - sowiecki i rosyjski superszpieg, który mógł się poszczycić zaledwie jednym operacyjnym rejsem - ostatecznie zakończył służbę w 2001 roku. Utylizacja trwa od 2010 roku, ale bardzo możliwe, że niektóre części okrętu zyskają nowe życie. W 2012 roku generalny dyrektor rosyjskiego "Rosatomu" wspomniał o możliwości wykorzystania fragmentów "Uralu" dla wzmocnienia atomowych lodołamaczy.