Stan wojenny dzisiaj - zobacz, do czego cię zmuszą
Dziś mija 31. rocznica wprowadzenia stanu wojennego, który dla młodszej lub bardziej naiwnej części z nas jawi się jako jedno z wielu abstrakcyjnych wydarzeń historycznych, które absolutnie nie ma szans na powtórkę.
13.12.2012 | aktual.: 14.12.2012 12:56
Jednak i dzisiaj w określonych okolicznościach władza legalnie może wprowadzić stan wojenny, a z telewizorów, ekranów komputerów i tabletów popłynie dziwnie znajomy komunikat:
"Obywatelki i obywatele Rzeczypospolitej! Zwracam się dziś do Was jako szef rządu polskiego. Zwracam się do Was w sprawach wagi najwyższej. Nasza zielona wyspa znalazła się nad przepaścią. Gasnącej gospodarce zadawane są codziennie nowe ciosy. Warunki życia przytłaczają ludzi coraz większym ciężarem, a na Basen Narodowy nie można dojechać. Atmosfera niekończących się konfliktów, nieporozumień, nienawiści sieje spustoszenie psychiczne. Padają wezwania do fizycznej rozprawy z "watahą", z ludźmi o odmiennych poglądach. Grasuje seryjny samobójca. Rosną milionowe fortuny rekinów podziemia gospodarczego. Już nie dni, lecz godziny przybliżają ogólnonarodową katastrofę. Obejmując urząd prezesa Rady Ministrów wierzyłem, że potrafimy się podźwignąć. Czy zrobiliśmy więc wszystko, aby zatrzymać spiralę kryzysu?"
Co w przypadku stanu wojennego władza może zrobić z obywatelem?
Zgodnie z obowiązującym prawem stan wojenny można wprowadzić na terytorium całego kraju lub jego części (np. województwie) w przypadku zagrożenia ze strony obcego państwa, ale też zagrożenia zamachem terrorystycznym. W takim przypadku ograniczeniu podlega wiele oczywistych dla nas swobód obywatelskich, a w zamian nakładane są całkiem nieoczywiste obowiązki. Stan wojenny dzisiaj, czyli właściwie co?
"Pik-pik! SMS kontrolowany"
Rozrywanie kopert i czytanie listów odchodzi do lamusa. W razie stanu wojennego władza może kontrolować wszelkie drogi komunikacyjne swoich obywateli - od listów i przesyłek po rozmowy telefoniczne, SMS-y i MMS-y. Może również emitować sygnały, które uniemożliwią jakąkolwiek swobodną komunikację telefoniczną czy elektroniczną.
Komórki zaczynają być używane głównie w funkcji budzika i aparatu fotograficznego, choć z tym ostatnim akurat lepiej uważać - władza może zakazać fotografowania strategicznych obiektów, którym może okazać się np. podziurawiona koleinami droga, którą dojeżdżasz do pracy.
Cenzura i telewizyjny krach
Występują problemy z internetem, a zatem do łask wracają telewizja i prasa. Co z tego, skoro stan wojenny umożliwia wprowadzenia cenzury prewencyjnej materiałów prasowych? Do publicznej wiadomości może dotrzeć jedynie to, co władza uznała za bezpieczne z punktu widzenia państwa. Ponadto na media nakłada się obowiązek nadawania komunikatów przygotowanych przez władze. Nuda związana z ubóstwem informacji nie trwa jednak długo - obywateli wzywa się do zdawania w depozyt telewizorów i radioodbiorników. Komisariaty zaczynają przypominać magazyny marketów elektronicznych, a funkcjonariusze w wolnych chwilach testują najnowsze modele telewizorów LCD - mają je wszystkie!
Pracuj i siedź cicho
Władza może zakazać pracownikom wszelkich form strajku i protestu, siedzieć cicho mają nawet studenci. Co więcej możliwe są ograniczenia w organizacji zgromadzeń, imprez masowych, a nawet wydarzeń kulturalnych. Na stadionach i w salach widowiskowych pustki. Zespoły przerywają trasy koncertowe. Sportowcy jak jeden mąż grzeją ławę. Nie odbywają się dożynki i festiwale produktów regionalnych, a gospodynie wiejskie i kibice nie mogą nawet protestować. Orliki przerabia się na poligony.
Godzina policyjna, obywatel na smyczy
Tak, tak, jeśli państwo uzna to za stosowne, obywatel nie może pojawiać się w określonych godzinach w przestrzeni publicznej, a od niektórych obiektów lepiej żeby w ogóle trzymał się z daleka. Poza tymi ograniczeniami lepiej mieć przy sobie dowód osobisty - inaczej można narazić się na przykre konsekwencje (z aresztem włącznie). Jeśli akurat kupiłeś mieszkanie lub przeprowadziłeś się i chcesz załatwić meldunek - musisz uzyskać specjalną zgodę odpowiednich organów.
Wracają kartki
Przedsiębiorcy łapią się za głowę - państwo może zakazać prowadzenia określonego rodzaju działalności gospodarczej. Cieszą się tylko uczniowie i studenci, bo nie działają szkoły i uczelnie. Ich radość nie trwa jednak długo, bo cała Polska przypomina sobie, co to są kartki, a niestety nie dają ich na kawę w Starbucksie ani na Converse'y. Szczęśliwie nie dochodzi jednak do fali zbiorowych samobójstw, bo...
Młodzież za łopaty, rolnicy na pola, przedsiębiorcy do roboty!
W określonych przypadkach do prac wyznaczonych przez państwo można być powołanym już po 16 roku życia. Obowiązek dodatkowej pracy czy określonej produkcji dotyczy również rolników i przedsiębiorców, których działalność można wykorzystać na bieżące cele. Nikt już nie pamięta, czym było bezrobocie, a umowy śmieciowe wspomina się z pewnym rozmarzeniem.
"W czasie stanu wojennego można zająć lub zarekwirować (...) środki transportu lądowego".
Przez kraj przetacza się fala rozpaczy związana z skonfiskowaniem przez władzę prywatnych samochodów. Zresztą i tak nie można było nimi jeździć, bo benzyna jest na kartki, a na drogach wprowadzono zakaz ruchu. Za to nie ma korków! Szkoda tylko, że nie działa komunikacja miejska i stoją pociągi, ale to akurat nic nowego. Na szczęście samoloty na trasie Warszawa-Gdańsk w dalszym ciągu kursują. Tyle, że nie rejsowe.
Wszyscy na kupie
Z pewnością jednak nie można narzekać na samotność. W określonych przypadkach decyzją władz do twojego mieszkania mogą zostać dokwaterowani nowi lokatorzy, a jeśli posiadasz "nadprogramowe" nieruchomości, mogą podlegać zarekwirowaniu. Okazuje się, że mimo narzekań na brak mieszkań, taką samą liczbę ludności da się upchnąć na kilkakrotnie mniejszym metrażu.
To wcale nie katastroficzna wizja rodem z kalendarza Majów, to wszystko jest w naszych przepisach. I może się zdarzyć.
KP/PFi, facet.wp.pl