Stracił 7 zębów po tym, jak e‑papieros wybuchł mu w twarz
18.01.2017 13:36
Do niektórych nie trafiają żadne racjonalne argumenty mówiące o szkodliwości palenia. I nie tylko o groźbie choroby mowa. Andrew Hall, mieszkaniec Idaho, choć nie nabawił się astmy ani raka, zapewnia, że po swojej ostatniej przygodzie z paleniem nigdy więcej nie sięgnie już po papierosa – ani tradycyjnego, ani tym bardziej elektronicznego. Poparzenie drugiego stopnia twarzy i szyi oraz wybite zęby na dobre wyleczyły go z przykrego nałogu.
„To były naprawdę ciężkie 24 godziny, ale czuję się w obowiązku podzielenia się tym, co przeżyłem” – pisze Andrew Hall w swoim poście na Facebooku, udostępnionym już blisko pół miliona razy. Poście pisanym z łóżka na oddziale intensywnej terapii, na który trafił po tym, jak e-papieros eksplodował mu prosto w twarz.
To miał być zwykły dzień
Rankiem 14 stycznia Andrew przygotowywał się do pracy. Dramat rozegrał się, gdy mężczyzna przebywał w łazience. Tam palił podłączonego do ładowarki papierosa. Eksplozja nastąpiła w momencie, kiedy odłączał go od ładowania.
„Paliłem elektronicznego papierosa od około roku (tak, wiem, okropny i totalnie niemodny już nawyk) i zapewniam was, że zawsze robiłem wszystko zgodnie z instrukcją (z baterią wszystko było w porządku, od kiedy go kupiłem, zawsze prosiłem, by zainstalowano mi ją w sklepie, konserwowałem urządzenie zgodnie z wytycznymi). Ale i tak papieros eksplodował mi prosto w twarz” – pisze mężczyzna, po czym wymienia wszystkie swoje obrażenia: utratę przynajmniej siedmiu zębów, poparzenie II stopnia twarzy i szyi, pękniętą kość. Chirurg na pogotowiu pęsetą wyciągał mu z jamy ustnej, gardła i warg fragmenty zębów i plastiku.
Mogło się skończyć tragicznie
Swoje wpisy Andrew Hall uzupełnia o dokumentację zdjęciową – a trzeba przyznać, że jego fotografie mogą zszokować co bardziej wrażliwych użytkowników. Oprócz poharatanej twarzy mężczyzny, widać na nich między innymi zniszczenia, jakie na skutek eksplozji powstały w jego domu. Pęknięty zlew i zakopcony sufit dobitnie świadczą o sile wybuchu.
Na jednym ze zdjęć zauważyć można także pozostałości po baterii LG HG2 – często wykorzystywanej w tzw. „modach”, czyli urządzeniach dających więcej możliwości modyfikacji i pozwalających na uzyskanie większej chmury dymu. I rzeczywiście, jak przyznaje Andrew, on także, lecz zawsze zgodnie z instrukcją, „ulepszał” swojego e-papierosa.
Wraca do siebie
Cztery dni po wypadku Andrew mógł w końcu opuścić szpital. W ostatnim poście dziękuje wszystkim za wsparcie i ze zdumieniem przyznaje, że zszokowała go liczba informacji zwrotnych od ludzi, którzy przeżyli to samo co on. Rzeczywiście, media co jakiś czas informują o przypadkach wybuchających e-papierosów. Wiele z nich szwankuje z powodu zainstalowania tańszego, przeważnie chińskiego zamiennika baterii.