Stracił rękę, gdy stanął w obronie koleżanki. Jak Polacy reagują na agresję wobec innych?
Pasją Piotra Sajdaka jest gotowanie, co udowodnił w programie "MasterChef". Widzowie zapamiętają go jednak jako mężczyznę, który poświęcił zdrowie, by uratować drugiego człowieka. Piotr nie ma ręki. Stracił ją ponad rok temu, kiedy pod jedną z krakowskich dyskotek chciał obronić dziewczynę przed atakiem nożownika. Otrzymał wtedy dwa ciosy w pośladek, jeden w biodro i trzy w rękę, którą trzeba było amputować. W rozmowie w "Dzień Dobry TVN" opowiedział, dlaczego zdecydował się interweniować, kiedy zobaczył, że czyjeś życie jest zagrożone.
03.02.2016 | aktual.: 03.02.2016 16:47
Tematem rozmowy był problem braku reakcji na sytuacje podobne do tej, która zdarzyła się uczestnikowi "MasterChefa". Dlaczego nie staramy się pomóc, kiedy jesteśmy świadkami ataku na innych? Zdaniem Piotra wynika to głównie ze strachu. Dużo łatwiej nam reagować, kiedy ktoś zrobi to jako pierwszy. Z natury jesteśmy ciekawscy. Akty agresji w pierwszej kolejności budzą nasze zainteresowanie, nie zaś potrzebę działania. Od dziecka uczą nas, że okrzyk "pali się!" przywoła gapiów skuteczniej niż "ratunku!".
Socjolog Tomasz Sobierajski dodaje, że ludzie nie ufają policji. Nie kojarzymy się nam ona z kampaniami społecznymi, które nawołują do niesienia pomocy. To rodzi przekonanie, że nie możemy spodziewać się wsparcia od służb mundurowych. Co więcej, uczestnicy bójki - nieważne po której stronie stoją - są zmuszeni do składania zeznań i częstych kontaktów z policją, co ciągle budzi w Polakach strach. Społeczne zaufanie do stróżów prawa jest w naszym kraju nadal znikome.