Surfing w lodowatej wodzie
Woda zimna do tego stopnia, że aż parzy, wysokie fale, odmrożenia, oblodzony kombinezon i sople zwisające z nosa.
Dla przeciętnego amatora deski surfingowej pluskającego się na lazurowych wodach ciepłych mórz brzmi to jak lodowaty horror. Są jednak ludzie, dla których w surfingu liczy się tylko i wyłącznie sezon zimowy, a z przenikliwym zimnem wysokich fal i mroźnymi wichrami są za pan brat. Są kimś więcej od morsów - oto ekstremalna grupa surferów znad Wielkich Jezior!
- Czujesz się, jakbyś surfował po falach "na zwolnionym tempie". Musisz być naprawdę w dobrej formie. Powietrze jest tak zimne, że zdecydowanie lepiej przebywać w wodzie - ona wydaje się gorąca - mówi Burton Hathaway, który nad Wielkie Jeziora przybywa ze słonecznej Kalifornii.
I faktycznie, w tych warunkach woda może wydawać się prawdziwym wrzątkiem. Ma przecież całe 2 stopnie Celsjusza! Dla porównania, temperatura powietrza wynosi jakieś -24 stopnie, a przy niezbędnym do surfowania silnym wietrze tworzącym fale o wysokości co najmniej 3 metrów (a zdarzają się i 9-metrowe) temperatura odczuwalna to 45 stopni poniżej zera.
Takie warunki to prawdziwe wyzwanie, a surferów chroni jedynie cieniutki piankowy kombinezon z wszytymi trzewikami (o grubości 6-7 milimetrów ) i rękawice (5 milimetrów). Aby uniknąć odmrożeń i związanej z nimi utraty nosa czy palców, "wodni jeźdźcy" smarują ciało znacznymi ilościami wazeliny. Zdają sobie jednak sprawę, że nawet z takimi środkami ostrożności lodowata jazda jest śmiertelnie niebezpieczna.
- To jest szalone. W głębi swojej duszy przecież wiesz, że możesz umrzeć. To jest surfowanie w naprawdę bardzo trudnych i bezlitosnych warunkach, ale żyjemy właśnie dla niego, to jest nasza pasja - dodaje Burton - Przybywamy tu jak do Mekki.
Choć szczyt zimowego sezonu przypada na styczeń i luty, oni przygotowują się do niego cały rok.
- Musisz dbać o kondycję, bo może być ciężko - zauważa Marcus Barsch z Wisconsin. To oznacza godziny spędzone na siłowni czy bieżni i odpowiednią dietę. A latem oczywiście surfing na wysokich falach. Tyle tylko, że ten zimowy smakuje zdecydowanie lepiej. To prawdziwy dotyk zimy, zanurzenie się w topniejącej magmie śmierci.
PFi/facet.wp.pl