Trwa ładowanie...
28-12-2007 10:45

Sylwester równa się fajerwerki

Sylwester równa się fajerwerkiŹródło: AFP
d2zhawq
d2zhawq

Każdy pirotechnik na koniec nauki musiał się wykazać przeprowadzeniem pokazu ogni sztucznych. Wzbudzało to oczywiście zainteresowanie możnowładców, którzy dostrzegli w fajerwerkach nie tylko możliwości oświetlania nieba. Niestety spora część strzelających podchodzi do fajerwerków nader beztrosko, co kończy się poparzeniami, ranami, urwanymi palcami...

Według słownikowej definicji fajerwerki to „ognie sztuczne, wyroby pirotechniczne do celów widowiskowych, dające przy spalaniu i detonacji różne efekty optyczne i akustyczne (race, rakiety, świece rzymskie, ognie bengalskie)”. Tyle to wie każdy, mało kto jednak wie, skąd fajerwerki się wzięły.

Człowiek od zawsze przypisywał ogniowi moc magiczną – ogień to przecież jeden z żywiołów, które regulowały jego życie. Ogień i związane z nim zjawiska: różnokolorowe dymy, zmiany koloru samego ognia czy też jego nagłe wybuchy budziły grozę i podkreślały wagę obrzędów religijnych. Prawdopodobnie już w starożytnym Egipcie kapłani stosowali różnego rodzaju środki, by zmieniać kolor ognia, wywoływać wybuchy i zmiany koloru ognia. Były to jednak zjawiska statyczne, ogień palił się w jednym miejscu i daleko mu było do współczesnych spektakli na niebie. Nie towarzyszyły mu też żadne zjawiska akustyczne.

Te zaczęli wywoływać Chińczycy, którzy w czasach dynastii han, około roku 206 przed naszą erą zaczęli prażyć w ogniu bambusy, żeby huk (bian pao) powstający przy pękaniu ich komór odstraszał złe duchy. W czasach dynastii północnej i południowej, w latach 450-580 naszej ery, huk ten podkreślał także modlitwy o pomyślność i szczęście. W Indiach od dawien dawna stosowano różne mieszaniny, składające się z saletry, siarki, węgla drzewnego z dodatkiem opiłków metalu, dające przy spalaniu efekty świetlne. I – dodajmy – cuchnące dymy.

Ogień pożeniono z hukiem i wybuchami gdzieś w okolicach X-XI wieku, w Chinach. Do jego produkcji używano saletry (Siao Si), węgla drzewnego (Mu tan) i siarki (Lin Huang). Była to prawdziwa rewolucja. Wybuchowe właściwości czarnego prochu, bo o niego właśnie chodzi, natchnęły chińskich mistrzów fajerwerków do tworzenia coraz bardziej wymyślnych fajerwerków. W X – XI wieku latały już nad w Chinach pierwsze rakiety, zwane jeszcze wówczas płonącymi strzałami.

d2zhawq

Uświetniały obrzędy religijne i były nadal stosowane w ściśle określonych celach – do odstraszania złych duchów oraz jako modlitwa o pomyślność i szczęście. Czarnego prochu zaczęto niestety używać także do celów wojskowych. Początkowo tylko do odstraszania wrogów, jak to robili Mongołowie, bardzo szybko jednak skonstruowano pierwsze armaty, które zaczęły siać spustoszenie na polach bitew.

Pod koniec XIII holenderscy żeglarze przywożą do Europy wieści o czarnym prochu i możliwościach jego wykorzystania. W tym też czasie angielski zakonnik, Roger Bacon, prowadzi doświadczenia z substancją, w skład której wchodzą podstawowe składniki czarnego prochu. Efekty swoich doświadczeń podsumowuje w zapiskach następująco: „i tak możesz wywołać burze i zniszczenie, jeśli tylko tę sztukę posiądziesz…” Wkrótce czarny proch zapanował niepodzielnie na polach bitewnych. Losy wojen trafiły w ręce pirotechników.

Musieli więc oni opanować trudną sztuki pirotechnicznego rzemiosła wojennego, ale zajmowali się oni także „fajerwerkami pokojowymi”. Każdy pirotechnik na koniec nauki musiał się wykazać przeprowadzeniem pokazu ogni sztucznych. Pierwszy publiczny pokaz „pokojowych fajerwerków” odbył się w Europie w 1379 roku – na Zielone Świątki wypuszczono „sypiącego iskrami gołębia”, poruszającego się w powietrzu wzdłuż rozciągniętej liny.

Wzbudziło to oczywiście zainteresowanie możnowładców, którzy dostrzegli w fajerwerkach nie tylko możliwość uświetniania uroczystości, ale także podkreślania swojego znaczenia. Największy wkład w rozwój pokojowej sztuki pirotechnicznej mieli Włosi, sławne stały się pokazy sztucznych ogni na koniec karnawału w Wenecji. Pirotechnika była w rozkwicie a pokazy sztucznych ogni uświetniały uroczystości w całej Europie.

d2zhawq

Sama królowa Elżbieta I była w sierpniu 1572 roku widzem na jednym z pierwszych pokazów w Anglii. Sztuczne ognie podbiły Anglię, lecz od 1605 roku, kiedy to Guy Fawkes usiłował wysadzić właśnie na pokazie pirotechnicznym anielski rząd, produkcja prochu na cele pokojowe była koncesjonowana i pod ścisłą kontrolą. Produkowanie fajerwerków kontrolowano zresztą nie tylko w Anglii i w ten prosty sposób w niemal każdym kraju Europy wykształciły się standardy produkcji sztucznych ogni.

Kiedy w XIX wieku zaczął rozwijać się wolny rynek doszło do wymieszania się tych standardów, co oznaczało szybki rozwój sztuki pirotechnicznej, trwający aż do naszych czasów. Możemy więc teraz obserwować na pokazach istne spektakle na niebie, a dobrzy pirotechnicy potrafią wyczarować zapierające dech w płucach widowiska. Mistrzowie potrafią wręcz malować fajerwerkami obrazy na niebie. Sztuka produkcji sztucznych ogni i tworzenia z nich widowisk doczekała się nawet festiwali – jeden z nich odbywa się corocznie pod koniec sierpnia w Olsztynie pod Częstochową.

Obecnie pokazy sztucznych ogni towarzyszą wszelkim radosnym wydarzeniom, przede wszystkim stały się symbolem nadejścia Nowego Roku. W noc sylwestrową, dokładnie w momencie, kiedy małe i duża wskazówki zegarów spotykają się na 12., zaczynają się pokazy sztucznych ogni. Odbywa się też prywatna strzelanina, która niekiedy kończy się dla strzelającego nieprzyjemną wizytą na pogotowiu. Niestety spora część strzelających podchodzi do fajerwerków nader beztrosko, co kończy się poparzeniami, ranami, urwanymi palcami...

d2zhawq

Niektórzy dostają tylko porządną nauczkę: zdarzyło się, że pewien młody człowiek koniecznie chciał się popisać i odpalił z balkonu racę sygnałową używaną na szalupach ratunkowych. Jest to niezbyt wielka rura aluminiowa, odpalenie następuje w momencie wyszarpnięcia wystającego na zewnątrz sznurka.

Któż zadawałby sobie tyle trudu, żeby czytać instrukcję obsługi? A mówi ona, że rurę należy solidnie oprzeć o twarde podłoże. Beztroski młody człowiek trzymał ją po prostu w rękach... Nie dość, że solidnie rurą w momencie odpalenia oberwał, to jeszcze wjechał do pokoju, dokonując po drodze drobnej demolki – wylądował na suto zastawionym stole.

Może więc w najbliższego Sylwestra poczytajmy dokładniej instrukcje, stosujmy się do nich, nie strzelajmy w kierunku innych i otwartych okien (pożar!), lub też po prostu popatrzmy na to, co nam miasto zafunduje na tę noc szalonych zabaw.

Życzymy Lepszego Nowego Ro(c)ku!

d2zhawq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2zhawq