Sześciu sławnych mężczyzn i przedmioty, z którymi ich pochowano
22.09.2016 14:12
Choć słowa piosenki przekonują: „Pójdę boso”, to nie wszyscy wybierają się na tamten świat z pustymi rękami. Ba! Niektórzy zabierają ze sobą naprawdę dziwne rzeczy. Humphrey Bogart został na przykład pochowany z gwizdkiem, a Frank Sinatra z paczką Cameli. Oto 8 sławnych osób i przedmioty, z którymi udali się na wieczny spoczynek.
Humphrey Bogart (1899-1957)
Do urny, w której znalazły się prochy wybitnego aktora, wdowa po nim, Lauren Bacall, włożyła mały, złoty gwizdek z wygrawerowanymi słowami: „Zagwiżdż na mnie, gdy będziesz czegoś potrzebować”. Był to prezent, który Bogart podarował małżonce na jedną z rocznic ślubu. Historia tego prezentu jest zresztą bardzo romantyczna, nawiązuje bowiem do ich pierwszego spotkania. Wygrawerowana sentencja pochodzi z filmu, w którym zagrali razem w 1944 roku „Mieć i nie mieć”. To właśnie na jego planie 43-letni Bogart poznał 19-letnią wówczas Bacall, którą wkrótce poślubił.
John F. Kennedy (1917-1963)
Niewiele osób wie, że były prezydent USA był zagorzałym miłośnikiem tzw. "scrimshaw", czyli rękodzielniczych ozdób z kości (wielorybiej, słoniowej i muszli) i miał ich potężną kolekcję. Jej ozdobą był 22-centrymetrowy ząb wieloryba, podarowany mu na jego ostatnie Boże Narodzenie (w 1962 r.) przez Jacqueline Kennedy. To właśnie ten podarek pochowano wraz z zamordowanym prezydentem. Do trumny włożono również listy od żony i dzieci oraz jego ulubione złote spinki do mankietów.
Roald Dahl (1916-1990)
Autor „Charliego i fabryki czekolady” (a także „Wielkomiluda”, na którego podstawie nakręcono film „Bardzo fajny gigant” i wielu innych książek dla dzieci) faktycznie uwielbiał ten smakołyk. Z tego powodu pochowano go z kilkoma tabliczkami czekolady. Do trumny włożono również butelkę burgunda, kije bilardowe i ołówki, czyli jego ulubione gadżety. Kiedy Dahl był małym chłopcem, do jego szkoły przyszła niecodzienna przesyłka z fabryki „Cadbury”, która wysyłała dzieciom do oceny nowe batoniki. To wydarzenie stało się inspiracją jego najgłośniejszej powieści. W późniejszym życiu pisarz zawsze miał przy sobie specjalne, czerwone pudełko wypchane czekoladkami, po które sięgał kilka razy w ciągu dnia. Obecnie znajduje się ono w muzeum jego imienia w Great Missenden niedaleko Londynu.
Frank Sinatra (1915-1998)
„I did it my way” (w wolnym tłumaczeniu „żyłem, jak chciałem”), śpiewał Frank Sinatra i tak też wybrał się na drugą stronę: z butelką Jacka Danielsa, paczką Cameli, zapalniczką Zippo i kilkoma dziesięciocentówkami. Te ostatnie na wypadek, gdyby (jak wcześniej żartował) po drugiej stronie musiał skorzystać z budki telefonicznej. Ukochaną whiskey nazywał „nektarem Bogów” i często po nią sięgał. „Jestem za wszystkim, co pozwala przetrwać człowiekowi noc: czy będzie to modlitwa, leki uspokajające, czy butelka Jacka Danielsa”. Po śmierci artysty, producent trunku wypuścił na rynek ku jego czci specjalną partię najlepszej jakościowo whiskey – Sinatra Select.
Andy Warhol (1928-1987)
Jeden z największych artystów ubiegłego stulecia również został pochowany z butelką. Nie alkoholu, ale ulubionych perfum Estee Lauder. Została mu ona właściwie wrzucona do grobu przez przyjaciela, gdy tylko ziemia zaczęła przykrywać wieko trumny. Warhol, który często powtarzał, jak bardzo kocha perfumy, z pewnością doceniłby ten gest. Miał na ich punkcie prawdziwego bzika. W jednym z wywiadów zdradził, że podczas wizyt w domach innych ludzi specjalnie wchodzi do łazienek w poszukiwaniu buteleczek perfum: „Niemal kompulsywnie szukam nowych, tajemniczych zapachów, których jeszcze nie znam albo tych, których nie wąchałem od bardzo dawna. Kiedy znajdę coś interesującego, nie mogę się powstrzymać od skropienia się”. Po każdym takim wyczynie panicznie bał się, że gospodarz pozna zapach i odkryje, że Warhol myszkował w jego rzeczach.
Bela Lugosi (1882-1956)
Najsłynniejszy odtwórca roli „Draculi” i kultowy aktor horrorów klasy B z lat 50. XX wieku, pod koniec życia bardzo cierpiał z powodu utraty popularności. Odciął się od świata i borykał z problemami natury psychicznej, podejrzewano u niego schizofrenię. W ostatnich latach przed śmiercią coraz bardziej utożsamiał się ze swoją pierwszą filmową postacią. Gdy zmarł na zawał, na prośbę rodziny pochowano go w kostiumie, który nosił na planie „Draculi”.