AlkoholeSzkolne lata Top Gear

Szkolne lata Top Gear

Jak Jeremy Clarkson i jego najlepszy szkolny przyjaciel zmienili zwykły program o samochodach w motoryzacyjny fenomen światowej klasy.

Szkolne lata Top Gear
Źródło zdjęć: © inf.pras./Top Gear BBC

Jeśli chcecie dowiedzieć się, dlaczego Jeremy Clarkson nie przejmuje się krytyką programu Top Gear, powinniście wrócić do czasów gdy był on nastolatkiem - czyli do końca lat 70., gdy Jeremy uczęszczał do prywatnej szkoły mieszczącej się w XVI-wiecznym budynku w Repton w Derbyshire. Rok niżej uczył się tam jego najbliższy przyjaciel, Andy Wilman. "Obaj byliśmy do d*, jeśli chodzi o szkolne obowiązki czy sport", wspomina Wilman. Ale, co ważne, dodaje, że obaj radzili sobie doskonale z robieniem różnych kawałów.

I ta właśnie umiejętność okazała się dla obu ówczesnych łobuzów bezcenna. Ani jednego, ani drugiego nikt w szkole nie opisałby jako poważnego ucznia. Clarkson opuścił szkołę, nie dotarłszy nawet do egzaminów kończących średni poziom edukacji. Ponad ćwierć wieku później obaj byli uczniowie siedzieli w pubie i snuli plany na przyszłość. To właśnie dzięki nim Clarkson miał zyskać ogromną sławę. To one doprowadziły do powstania odnoszącego największe na świecie sukcesy programu motoryzacyjnego. To właśnie Wilman jest producentem, który - do spółki z prezenterem Clarksonem - przemienił Top Gear z nudnawego programu, którego prezenterzy nosili niemodne swetry i recenzowali samochody, w głośny show, który stał się międzynarodowym hitem.

Top Gear ściąga przed ekrany ponad pięć milionów fanów - co oznacza, że pod względem oglądalności bije na głowę pozostałe programy BBC2. Ale to drobiazg. Magazyn pokazywany jest w ponad stu krajach. Podobno jest także najczęściej nielegalnie ściąganym z Internetu programem świata. Lokalne (i legalne) wersje funkcjonują w Rosji i Australii i USA. Firmowane nazwą magazynu są też książki, płyty DVD, zabawki, ubrania i wiele innych rzeczy. Wszystko to przynosi co roku wielomilionowe zyski.

A wszystko zaczęło się od dwóch uczniów prywatnej szkoły, zirytowanych drobiazgowymi przepisami, które miały kierować ich życiem.

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

"W szkołach z internatem jest tyle zasad, że nietrudno je złamać", wspomina Wilman. "Nie trzeba wiele, by narobić sobie kłopotów. Nieustannie masz szlaban, albo cię bija, albo zatrzymują po lekcjach... W końcu przestaje to przynosić jakiekolwiek skutki. Jesteś w miejscu, gdzie lód na oknach osiada od środka, ty masz tylko szkolny mundurek, jedzenie jest kiepskie, a telewizję wolno ci oglądać dwa razy na tydzień. Jakie znaczenie wobec tego wszystkiego mają jakiekolwiek kary?"

Kiedy więc teraz ktoś protestuje - widzowie na łamach gazet, albo ktoś z zarządu BBC - na temat politycznej niepoprawności programu, promowania motoryzacji albo bagatelizowania ochrony środowiska - Wilman i Clarkson wcale się tym nie przejmują. Clarkson powiedział kiedyś: "Zawsze uważałem, że wysyłanie dziecka do szkoły z internatem sprawia, iż dziecko to uczy się niemal natychmiast, że jak kogoś zdenerwuje, nie będzie mogło potem uciec do domu. Będzie musiało sobie poradzić." Wilman widzi to inaczej: "Szkoła nauczyła nas jak radzić sobie z BBC czy z prasą", mówi. "W BBC denerwują się tym, co pisze ktoś z Daily Mail. A nas to g* obchodzi, bo wiemy, że gazety lubią atakować BBC i używają nas jako pretekstu, by to robić. Odbieramy to tak, jakbyśmy trafili do gabinetu dyrektora szkoły - w takiej sytuacji udajesz, że cię to rusza, ale tak naprawdę ledwie słuchasz tego jęczenia."

Jeśli zaś różne ważne osoby nie zachowują się wobec Wilmana jak dyrektorzy szkół, to dlatego, że próbują być jego rodzicami.

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

"BBC jest niczym rodzice. Uwielbiasz tych ludzi, ale cię irytują. Oni lubią nas, ale też nieźle ich męczymy. Przypomina to relacje rodziców z dzieckiem. Top Gear to niegrzeczny dzieciak. Ale przy tym chyba nie prowokujemy zbyt ostro, bo nasz humor pochodzi jakby trochę z lat 50., jest trochę staroświecki. Byłem rok niżej niż Jeremy. Właściwie dwa, ale jestem od niego o tyle bardziej inteligentny, że przeskoczyłem jedną klasę. Gdy Jeremy zdał egzamin na prawo jazdy, powiedział w szkole: 'Moi rodzice mieli właśnie poważne operacje, więc muszę ich odwiedzać. Dobrze by było, gdybym miał samochód.' I nagle dostał pozwolenie na trzymanie przy szkole samochodu! Dyrektor mówi: 'Daj mi kluczyki'. To było Audi, a Jeremy dał mu kluczyki od Fiata."

Wpływ szkoły w Repton widać nawet w wyborze nazwy dla firmy producenckiej, którą Wilman i Clarkson założyli, by kierować brandem Top Gear: Bedder 6. Była to nazwa szkolnej sypialni, która miała najstarsze i najbardziej pozapadane łóżka. Do tego stopnia, że w każdą niedzielę Wilman i Clarkson leżeli zakopani w pościeli, z głową pod kołdrą, a łóżka wyglądały jakby były puste. Gdy kończyła się kontrola nauczyciela sprawdzającego, czy wszyscy uczniowie udali się na mszę, opowiada Wilman, "Siedzieliśmy na łóżkach, paliliśmy papierosy i gadaliśmy różne bzdury." Dlaczego zaś tajemniczy kierowca rajdowy Top Gear nosi imię Stig? Bo tak się mówiło na nowych uczniów w Repton.

Pobyt w Repton scementował przyjaźń obu panów, którzy po zakończeniu edukacji zostali dziennikarzami motoryzacyjnymi. W latach 90. obaj pracowali przy starej, oryginalnej wersji Top Gear. Program ukazywał się od 1977 roku. Choć jego prezenterami były sławy brytyjskiej telewizji - Noel Edmonds, Angela Rippon czy William Woollard - oglądalność magazynu poważnie malała. Ze starej wersji programu pozostał dziś tylko tytuł. Sfrustrowani Wilman i Clarkson odeszli z redakcji. W 2001 roku BBC zdjęło cykl z anteny, a w 2002 przyjaciele wymyślili jego nową wersję. Reszta, jak to się mówi, to już historia.

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

Skoro Top Gear powstał dzięki szkolnej przyjaźni, trudno się dziwić, że jego twórcy często są oskarżani o "szkolne" poczucie humoru. Wilmana ta sugestia nie martwi. "Wcale mi to nie przeszkadza", twierdzi. "Szkolny humor jest bardzo skomplikowany. Jednym z filarów programu - i powodem, dla którego dzieciaki go lubią - jest fakt, że nie jest on fair. Jeśli jednemu z prezenterów zepsuje się samochód, pozostali dwaj spją, gdzie oczy poniosą. Kiedy jeden zjawi się na początku jakiegoś wyzwania w dowolnym samochodzie, pewne jest, że pozostali spojrzą nań i powiedzą, że samochód jest do d*. Zawsze starają się za bardzo, zawsze mają za duże ambicje, zawsze rozpiera ich duma - a potem ponoszą sromotną porażkę. To sytuacje niemal żywcem wzięte ze szkolnego podwórka. Jest w tym sporo zgrywy - a to podstawa niemal wszystkich męskich żartów. Nie jesteśmy jak Eddie Izzard czy Tony Hancock, nie wymyśliliśmy nowego rodzaju humoru." Clarkson, May i Hammond, ciągnie Andy, "są najzabawniejsi w każdym pubie. Ale żaden z
nich nie jest Michaelem McIntyre, żaden nie wypełniłby widowni teatru Apollo." [znanego z występów komików kabaretowych - przyp. tłum.]

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

Ale Top Gear to nie tylko humor i szkolne psoty. I, oczywiście nie tylko samochody - choć wszyscy trzej prezenterzy naprawdę je kochają (każdy na swój sposób), co nadaje programowi autentyczności. Najważniejsza jest chemia między trzema panami, którzy kochają różne pojazdy i uwielbiają razem spędzać czas. "Ci trzej nie udają, że się lubią", mówi Wilman. "Kiedy wracamy ze zdjęć i wszyscy trzej siedzą w jednym samochodzie, droga upływa fantastycznie, bo jest kupa śmiechu. Wszyscy się ze wszystkich nabijają. Oni trzymają się razem, a ludzie lubią oglądać, co wyprawiają."

Richard Hammond pojawia się w nowej wersji programu od samego początku. Clarkson i Wilman znali go, bo pracował w dziale PR firmy Renault, a potem został prezenterem nieistniejącego już kanału lifestyle'owego Men & Motors. Hammond, który uczęszczał do państwowej szkoły w Ripon, by w czasie nauki "buntownikiem". Jak twierdzi, praca przy programie nie jest jedynie kontynuacją tego, co dzieje się w prywatnych szkołach: "Napędzamy program, bo jesteśmy jego głównymi postaciami, które mają swoje doświadczenia - w tym szkołę. Żaden z nas - ani ja, ani Andy czy Jeremy - nie jest wyłącznie produktem szkolnych lat. Po skończeniu nauki byliśmy wszyscy dość zajęci..."

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

James May, kolejny dziennikarz motoryzacyjny (chodził do szkoły Oakwood w Rotherhamie), także pojawił się przez chwilę w starej wersji programu. Ale, choć Wilman i Clarkson chcieli go włączyć do nowej obsady, nie mogli przekonać zarządu BBC, któremu nie podobało się, że magazyn ma być prowadzony tylko przez białych mężczyzn z klasy średniej. May pojawił się więc w serii drugiej. Czy jako "nowy" musiał się dostosować do kodeksu honorowego swojej nowej bandy?

"Po części tak," mówi. "Clarkson i Wilman są w sobie zakochani już od 35 lat. Przyłączyłem się do czegoś, co już istniało, choć po pierwszej serii nie można jeszcze było mówić o żadnym fenomenie. Program był nadal niszowy i trochę dla maniaków. Wiem, że różniłem się od Jeremy'ego i Richarda. Miałem bardziej obsesyjną naturę, byłem bardziej dociekliwy i koniecznie chciałem wiedzieć, jak wszystko działa."

May mówi, że relacje między prezenterami zmieniają się z biegiem lat. "Top Gear jest trochę jak Porsche 911. Jeśli postawić 911 obok poprzedniej generacji, nie widać aż takiej różnicy, ale jeśli zestawi się modele, które powstały w odległości ćwierć wieku, okazuje się, że ewolucja poszła znacznie dalej niż się spodziewaliśmy."

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

Wilman zawsze mówi, że humor funkcjonujący między panami polega na wzajemnym nabijaniu się z siebie. May nie do końca się z tym zgadza. Mówi raczej o "zgryźliwości". Czasem widać, że nie odpowiadają mu niektóre dowcipy trafiające na ekran. Być może Clarkson nie całkiem żartuje mówiąc, że program działa dzięki "wzajemnej pogardzie" jaką panowie mają do siebie żywić. Hammond przyznaje, że postać, jaką każdy z nich kreuje na potrzeby programu, nie do końca pokrywa się z tym jacy naprawdę są prezenterzy. "Ale nasza banda nie została stworzona sztucznie. Jeremy naprawdę ma naturę samca alfa, a ja w naturalny sposób wypełniam rozkazy. Dosyć naturalnie weszliśmy w swoje role. W każdym gangu - a my z pewnością gangiem jesteśmy - ludzie znikają, mają własne sprawy, a potem znów się schodzą i odgrywają swoje role. Każde dziecko, które wraca do domu ze szkoły, zachowuje się inaczej niż gdy przebywa z kolegami. W domu nie mogę podchodzić do wszystkiego z takim entuzjazem i rzucać nieprzyzwoitymi dowcipami,- mam dwie
córki, które muszę wychować."

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

Top Gear może funkcjonować prawie nie używając scenariusza. Prezenterzy znają i kochają temat, zaś ich poglądy na temat samochodów i siebie nawzajem są na tyle różne, że zapewniają sporo powodów do śmiechu. "Niczego nie wycinamy, bo to, co trzeba by było wyciąć, tworzy nasz program", wyjaśnia Hammond. "Gdy James spadł z belki, po której usiłowaliśmy wydostać się z łodzi w Boliwii, obaj się uśmialiśmy - więc ten fragment został w programie."

Hammond mówi też, że trio ma autentyczną obsesję na punkcie samochodów. "Tego się nie da udawać. Ludzie są zaskoczeni, kiedy przychodzą do mnie do domu i widzą, że wszędzie wokół niego walają się zardzewiałe samochody. "Naprawdę lubisz samochody?", pytają - "Owszem, lubię."

Hammond uważa, że to wyjaśnia czemu program podoba się nie tylko tradycyjnym fanom motoryzacji. "My jesteśmy maniakami, więc wy już nie musicie być. Owszem, samochodowe świry lubią nasz program, ale nie uważamy, że nasi widzowie muszą takimi świrami być. Możemy więc toczyć idiotyczny spór na temat tego, jaka konfiguracja silnika daje najlepszy moment obrotowy - a ty nie musisz się na tym znać. Fajnie jest oglądać trzech dorosłych gości, kłócących się o coś, co nie ma żadnego znaczenia".

Wilman porównuje Top Gear do Doktora Who. Gdy to wcielenie przepadnie, pojawi się nowe. "Nie będzie to wyglądało tak, jakby ktoś wziął za nas zastępstwo i musiał się trzymać naszej formuły. My wzięliśmy stary program i przerobiliśmy go na własną modłę, a kiedy ludzie nie będą już nas chcieli oglądać, przejmie to ktoś inny i zrobi coś nowego. Zachowujemy się niczym zespół wydający płyty, a nie jak producenci programu wypuszczający kolejne jego serie. Nie ma pewności co do tego, jaką drogą pójdzie zespół."

Teraz chcieliby nieco stonować eksplozje, które przypominają czasem kreskówki. May mówi: "Uważny widz dostrzeże w obecnej wersji pewną różnicę, nieznaczny odwrót od wygłupów w stylu komedii Babie lato. Łatwo jest dać się ponieść - to trochę tak, jak z piciem. Wydaje ci się, że jesteś bardzo śmieszny, ale ludzie wokół ciebie mogą uważać inaczej."

A czy program nie odniósł czasem zbyt wielkiego sukcesu? "Nikt chyba nie powie, że jego program okazał się za dobry - każdy chce, by był najlepszy na świecie," mówi na to May. "Ale przez to musisz się mierzyć z oskarżeniami o to, że robisz coraz głupsze rzeczy. A to może trochę utrudniać pracę." Gdy praca nad Top Gear dobiegnie końca, May miałby ochotę zrealizować... "poważny, ośmioczęściowy dokument o rozwoju motoryzacji w czasach powojennych. Coś na serio, w stylu Andrew Marra." A jak widzą przyszłość? Wilman twierdzi, że program nie może trwać wiecznie. Formuła, polegająca na niekończących się testach drogowych jest wiecznotrwała - nowe samochody ukazują się na rynku cały czas. Ale to nudne. Top Gear potrzebuje nowych pomysłów - nie może spoczywać na laurach.

Cały sekret polega na tym, by tworzyć show, który sami chcieliby oglądać - a nie to, co być może chcieliby zobaczyć inni. "Dumny jestem z tego, że nigdy nie uganialiśmy się za widzami" mówi Wilman. "Zawsze zastanawialiśmy się, co danego dnia chcielibyśmy robić". Hammond dodaje: "W czasie spotkań przed pierwszą serią przyjęliśmy dwa założenia: miało być zero wyjazdów za granicę i tylko takie samochody, które ludzie naprawdę będą mogli kupić. O rany, ale pokpiliśmy sprawę!". "Oczywiście, w miarę jak program będzie się starzał, ludzie zaczną go analizować i wpadną na różne pomysły na temat tego, czemu odnosił tak wielkie sukcesy. Ale my nigdy nie sformułowaliśmy pomysłu, by stworzyć własną bandę. Nie podchodziliśmy do tego cynicznie. I w tym cała uciecha".

Co zobaczymy?

W programie Top Gear Top 41, prowadzonym przez Richarda Hammonda, zobaczymy 41 najlepszych momentów wybranych z serii Top Gear. Każdego wieczora Tygodnia Top Gear zaprezentujemy nowy odcinek tej niezwykłej wyliczanki. W Top Gear Festival Sydney ekipa wyruszy do Australii, by zaprezentować swoje umiejętności na torze Sydney Motorsport Park. Zobaczymy Jeremy'ego Clarksona, Jamesa Maya i Stiga w najważniejszych momentach tej dwudniowej imprezy. Nie zabraknie najszybszych samochodów świata, szalonych wyzwań i australijskich legend sportów motorowych.

Top Gear: Najgorszy samochód w historii – Jeremy Clarkson i James May łączą swoje siły, by wytypować i wyśmiać najgorszy samochód w historii. Jak się okaże, ich największym wyzwaniem w tym trwającym 75 minut programie będzie dojście do porozumienia, które auto zasługuje na to niesławne miano! W programie zobaczymy m.in. test Poloneza FSO.

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

* **Top Gear Top 41: opis odcinków

Odc. 1: Richard Hammond rozpoczyna odliczanie czterdziestu jeden najlepszych momentów w historii Top Gear, wybranych przez ekipę programu. W tym odcinku obejrzymy wjazd na aktywny wulkan, podróż super samochodami przez Rumunię i ujawnienie tożsamości Stiga!

Odc. 2: Tym razem zobaczymy jak Jeremy, Richard i James wezmą udział w wyścigu klasycznych aut na Majorce, helikopter Apache będzie ścigał Lotusa Exige, a przyczepa kempingowa zostanie zniszczona podczas oryginalnej gry w auto-rzutki.

Odc. 3: Obejrzymy poszukiwania najwspanialszej drogi do jazdy w trzech super samochodach, próbę rozwiązania problemów transportu publicznego i przejazd nowym Bentleyem Continentalem po odcinku rajdu Walii.

Odc. 4: Jeremy będzie ścigał się ze wspinaczem. Najtwardsze auto świata zostanie poddane wielu ciężkim próbom. Trzej prowadzący wezmą też udział w dwudziestoczterogodzinnym wyścigu wytrzymałościowym.

Odc. 5: W tym odcinku Jeremy, Richard i James zbudują własne przedłużane limuzyny, samochód rajdowy z Dakaru będzie się ścigać ze skuterami śnieżnymi, a Jeremy zaparkuje Rolls-Royce'a w basenie.

Odc. 6: Obejrzymy kultowe fragmenty serii Top Gear: gra samochodami w piłkę, próbę zbudowania własnych wozów kempingowych i wyprawę do Ameryki, gdzie prowadzący wdali się w prawdziwą walkę powietrzną.

Odc. 7: Siódma część najlepszych 41 momentów w historii Top Gear, to kolejne fragmenty, które zespół programu sam dla was wybrał. Zobaczymy Jeremy'ego w najmniejszym samochodzie świata, wyścig przez Japonię między Nissanem GTR i szybkim pociągiem, oraz Mini na skoczni narciarskiej.

Odc. 8: W ósmym odcinku Top Gear Top 41 Richard Hammond pokaże dziesięć najlepszych filmów ze wszystkich serii, w tym między innymi pojedynek samochodu rajdowego z bobslejem, wyprawę super samochodami do Włoch, próbę wybudowania przez Top Gear własnego wahadłowca kosmicznego oraz epicką morską wyprawę w amfibiach własnej konstrukcji.

Obraz

(fot. inf.pras./Top Gear BBC)

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)