Szukają miłości bez seksu
16.08.2011 11:46, aktual.: 16.08.2011 12:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć trudno w to uwierzyć, na świecie nieustannie wzrasta - i tak już spora - grupa ludzi skazanych na życie bez seksu. Ale czy ta przymusowa abstynencja seksualna oznacza także brak szans na prawdziwą miłość?
Chcąc nie chcąc, człowiek rozprawiając o miłości ma na myśli dwa jej aspekty – ten bardziej ulotny i wysublimowany, który określić można mianem miłości właściwej, czy też miłości romantycznej oraz ten drugi, cielesny, jakim jest seks. Dla większości z nas miłość to nic innego, jak składowa właśnie tych dwóch, nierozerwalnie złączonych ze sobą, elementów - sądzimy, że bez miłości nie ma seksu, a bez seksu miłości. A jednak niektórych z nas „nie stać na seks”. Mowa tu m.in. o ofiarach tragicznych wypadków, które w wyniku odniesionych ran nie mogą dłużej współżyć, o niepełnosprawnych, impotentach, czy niemałej grupie ludzi, których organizmy zostały wyniszczone przez chorobę nowotworową.
Do tej ostatniej kategorii zalicza się także 50-letnia Laura Brashier, założycielka portalu „2date4love.com”, zrzeszającego ludzi „którzy raz jeszcze pragną doświadczyć prawdziwej miłości, bliskości i partnerstwa, mimo swoich ograniczeń”. W wieku 37 lat lekarze wykryli u Laury raka szyjki macicy (czwartego stopnia), natomiast kolejne lata życia fryzjerki z kalifornijskiego Rancho Santa Margarita upłynęły jej na walce z nowotworem. W tym czasie, kobieta przeszła serię bardzo inwazyjnych zabiegów, dzięki którym wprawdzie udało się stłamsić chorobę, jednak za bardzo wysoką cenę – od tej pory Laura nie była w stanie uprawiać seksu. Mimo, że jej libido nie ucierpiało, ciało reagowało okropnym bólem i krwawieniem podczas każdej próby kontaktów intymnych.
W normalnych okolicznościach, dla ludzi zdrowo funkcjonujących, trzecie czy czwarte spotkanie jest czasem mocno wyczekiwanym – bowiem to właśnie w tym okresie najczęściej dochodzi do zbliżenia. Zastanawiamy się wtedy jak to będzie, czy staniemy na wysokości zadania, czy partnerka spełni nasze oczekiwania, itd. Jednak dla Laury oraz innych przymusowych abstynentów seksualnych, trzecia randka okazywała się często także tą ostatnią. Naturalnie, myśl o zwierzeniu tego kalibru obciąża człowieka już od momentu poznania nowego potencjalnego partnera. „Nie mogłam się skupić na niczym innym” – mówi Laura w wywiadzie dla radia „ABC”. „Chodziłam na randki przez ostatnich dziesięć lat, lecz w tym czasie nie byłam w stanie nikomu o tym powiedzieć.”
W wyniku takiego postępowania jej związki kończyły się szybko i gwałtownie. Strach przed odrzuceniem nie pozwalał jej na otworzenie się, co z kolei owocowało chroniczną samotnością. Ten sam problem dotyka zresztą setki tysięcy, jeśli nie miliony mężczyzn, którzy swoją sprawność seksualną utracili, czy to w wyniku urazu, czy też za sprawą impotencji. W takich chwilach wyznanie prawdy osobie, z którą wiąże się spore nadzieje na przyszłość, bywa niesamowicie ciężką sztuką – zwłaszcza teraz, kiedy seksem nasączone są wszystkie sfery życia człowieka. Tym bardziej warto pamiętać, że podczas gdy jedni przechwalają się „kto ma większego”, inni zmuszeni są do prowadzenia samotnej egzystencji. Niewątpliwie krokiem naprzód jest portal pani Brashier, który właśnie ruszył z początkiem sierpnia br.
Co ciekawe, w ciągu trzech dni od otwarcia, na stronie zarejestrowało się aż 2000 osób, co jedynie potwierdza domysły Brashier, że „takich jak ona jest więcej”. „Nie chciałam być sama – dlatego postanowiłam zadziałać online. Chcę pomagać takim, jak ja. Bo ostatecznie, kiedy wyjmie się seks z równania, to ludzie zaczynają szukać po prostu bliskości. I właśnie o to chodzi, żeby znaleźć kogoś, z kim można dzielić przestrzeń i walczyć z przeciwnościami losu”, mówi 50-latka na łamach „Huffington Post”. W tym miejscu warto nadmienić, że dr Ilana Cass z “Cedars-Sinai Samuel Oschin Comprehensive Cancer Institute in Los Angeles” wyjawiła na łamach „ABC News”, iż co trzeciemu Amerykaninowi przyjdzie mierzyć się z rakiem. Wielu z nich wyjdzie zwycięsko, lecz nie wykluczone, że przypłacą to zdrowiem. Można zatem powiedzieć, że to dobry moment na powstawanie stron podobnych do „2date4love.com”, a przede wszystkim zaakceptowanie faktu, że miłość nie zawsze jest dobrem dwuskładnikowym.
MW/DrP