Trwa ładowanie...
13-03-2015 15:08

Ta dziewczyna umierała już ponad 30 razy

Ta dziewczyna umierała już ponad 30 razyŹródło: Facebook
d2o7n9c
d2o7n9c

Śmierć kliniczna to doświadczenie, którym raczej nie może się pochwalić przeciętny zjadacz chleba. Co dopiero mówić o wielokrotnie "przeżytej" śmierci. Od tej reguły są jednak wyjątki. Wskutek niezwykle rzadkiego schorzenia pewna młoda Brytyjka zdążyła już "umrzeć" ponad 30 razy.

21-letnia Sara Brautigam cierpi na rzadką chorobę układu nerwowego, która ma bezpośrednie przełożenie na funkcjonowanie jej układu krwionośnego. Cyklicznie dziewczyna traci przytomność, jej serce przestaje bić, a ona wraca do świata żywych po reanimacji. Mimo młodego wieku Brytyjka przeżyła śmierć kliniczną już 36 razy.

Brautigam przyznaje, że zanim dojdzie do kolejnej "agonii", dają się wyczuć pewne symptomy świadczące o zbliżającej się "śmierci". - Zanim to się zdarzy, czuję nudności, zawroty głowy i nagłe zmęczenie - komentuje. Mimo że perspektywa zatrzymania akcji serca i znalezienia się na granicy światów brzmi dość przerażająco, dziewczyna przyznaje, że sam moment nie należy do wyjątkowo traumatycznych - porównuje go do uczucia zasypiania.

Co z ciemnym tunelem i światłem na jego końcu? Brautigam niczego takiego nie doświadczyła. - Wiele osób mnie o to pyta, ale nie - nie ma żadnego światła. Wszystko spowija czerń - przyznaje. Nietypowa pacjentka może za to pochwalić się innym rodzajem doświadczeń: czasami mimo utraty przytomności rejestruje rozmowy, które toczą nad nią lekarze. - Podobno, gdy się umiera, ostatnim zmysłem, który się wyłącza, jest słuch. Mogę to potwierdzić - mówi dziewczyna. - Czasami wciąż wszystko słyszę, w pewien sposób jestem świadoma i próbuję się porozumieć z otoczeniem. Pamiętam potem, co mówiono wokół mnie, ale na tym się kończy.

d2o7n9c

By przywrócić pacjentkę do życia, lekarze stosują różne metody, m. in. ostre bodźce bólowe. Zazwyczaj nie odnosi to spodziewanego efektu, a Brautigam - jak sama przyznaje - budzi się posiniaczona lub z oderwanym... akrylowym tipsem.

Brytyjka jest świadoma tego, że jej przypadek jest niezwykły - jednorazowo pozwoliła nawet na zarejestrowanie całego procesu "umierania" i "reanimacji" kamerą video, licząc, że może być ono pomocne dla specjalistów i studentów medycyny. Na co dzień nietypowa przypadłość jest jednak dla niej utrudnieniem, czy wręcz życiową tragedią - musiała zrezygnować z bardziej aktywnego uprawiania sportu (pierwsza "śmierć" dopadła ją... w kajaku) oraz marzeń o karierze wojskowej. - Przybrałam na wadze, bo nie bardzo mogę uprawiać sport. Moje marzenia runęły. Nie mogę nawet mieć normalnej pracy.

Zobacz także:Terapia szokowa pytonami!

d2o7n9c
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2o7n9c