Trwa ładowanie...
19-12-2013 11:14

Ta historia mogła wydarzyć się tylko tam

Ta historia mogła wydarzyć się tylko tamŹródło: AFP
d2wio2k
d2wio2k

Ostatni tydzień przed świętami to okres szczególnej gorączki w sklepach, centrach handlowych i... na poczcie. Instytucja, która na co dzień ma znacznie mniej pracy niż kiedyś, przed Bożym Narodzeniem przeżywa prawdziwe oblężenie, a listonosze dostają zakwasów w łydkach i skrzywienia kręgosłupa. A przecież żaden z nich nie ma pod swoją opieką skrzynek pocztowych na przestrzeni ponad 300 kilometrów! Z reguły mają też mniej niż 70 lat...

Amerykański pracownik poczty Jim Ed Bull to prawdziwy rekordzista wśród listonoszy. Jego "rewir" to wiejskie tereny stanu Oklahoma - teren pokrywają w większości pola i pastwiska, a gęstość zaludnienia jest tak mała, że by odwiedzić wszystkie podległe mu skrzynki pocztowe 72-letni listonosz codziennie musi przejechać dystans ponad 300 kilometrów. To tak, jakby listonosz z Warszawy dostarczał przesyłki mieszkańcom Lublina, z Gdańska - olsztynianom, a z Wrocławia - poznaniakom (licząc, że musi jeszcze wrócić).

Zaraz, zaraz - powie ktoś - przecież nie każdego dnia do dostarczenia pod dany adres akurat jest przesyłka! Mimo to statystyki amerykańskiego rekordzisty wyglądają imponująco - spośród 247 adresów, które obsługuje, średnio w ciągu tygodnia pracy odwiedza 198 (niektóre kilkakrotnie, inne rzadziej).

"Widzi pan? 295 000 mil" - prezentuje z dumą przebieg służbowego samochodu Bull. Amerykański reporter, który pojawił się u 72-letniego listonosza z Oklahomy, nie kryje podziwu - zresztą, nie ma się czemu dziwić: 295 000 mil to niemal 475 000 kilometrów, odległość równa około 11 okrążeniom Ziemi wzdłuż równika! Gdyby Jim Bull miał dostarczyć przesyłkę na Księżyc, nie dość, że z powodzeniem udałoby mu się to zrobić, to jeszcze zostałoby trochę kilometrów na drogę powrotną.

d2wio2k

72-latek pracuje około 9 godzin dziennie. Jak udaje mu się utrzymać formę? Dzień rozpoczyna o świcie od porannej gimnastyki, w tym kilkunastu brzuszków. Do swojej pracy podchodzi z dużą dozą nieco sarkastycznego humoru, twierdząc, że na sam widok skrzynki pocztowej dostaje dreszczy. Podczas długich tras spotykał już jelenie, kojoty, a nawet grzechotniki.

Długie godziny spędzane w samochodzie i monotonny równinny krajobraz sprzyjają refleksji. Czy rekordzista wśród listonoszy myśli o emeryturze? Tak, ale "jeszcze nie teraz". Bull podkreśla, że ten moment jeszcze nie nadszedł: czuje się silny, a swoją pracę wykonuje od lat 80. ubiegłego wieku i uważa, że polega na czymś więcej niż tylko dostarczaniu poczty - zjawiając się przy skrzynkach pocztowych często zapuszczonych farm, które lata świetności mają już za sobą, jest swojego rodzaju łącznikiem między ich mieszkańcami a resztą świata.

d2wio2k
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wio2k