Tabletka, po której nie będziesz w stanie się upić!
Naukowcy pracują nad lekiem, po którym człowiek będzie mógł pić wódkę litrami, a i tak pozostanie trzeźwy - w nadziei, że w ten sposób ludzie przestaną robić z siebie idiotów. Kupiłbyś coś takiego?
Niemiłosierny kac, dziesięć nowych kontaktów w książce telefonicznej, żenujące zdjęcia na Facebooku znajomych i dziwne urazy ciała, które nie wiadomo, jak powstały - to tylko nieliczne efekty pijackich eskapad. Kolejne to np. ciężkie przebudzenie u boku wątpliwej urody niewiasty, jak to zilustrowane przez Olafa Lubaszenkę w "Poranku kojota". A co, gdyby żadna z tych rzeczy nie miała miejsca? Gdybyś mógł pić i pić, a twoja samoświadomość i osąd sytuacji pozostawałby na niezmiennie wysokim poziomie? Czy wciąż byłoby tak fajnie?
No właśnie, dlaczego pijemy alkohol? Sięgamy po niego, bo wspaniale smakuje, natomiast wariactwa, których się po nim dopuszczamy to jedynie efekty uboczne, czy przeciwnie - pragniemy tych szaleństw i właśnie dlatego jesteśmy w stanie wlać w siebie tak wiele tej trucizny? Niewykluczone, że odpowiedź poznamy już wkrótce, za pośrednictwem obserwacji wyników sprzedaży pewnego nowego medykamentu - otóż spółka złożona z amerykańskich i australijskich naukowców pracuje nad wyprodukowaniem środka, który uniemożliwi człowiekowi upicie się alkoholem. Zgodnie z założeniami badaczy, ludzie będą mogli pić wódkę, albo piwo przez całą noc i... nic - procenty w żadnym razie nie wpłyną na ich zachowanie. W ten sposób, wychylając nawet dziesiątego drinka, ty nadal pozostaniesz trzeźwy, a twój krok niezachwiany...
Jak podaje "Daily Mail", punktem wyjścia do rozpoczęcia prac była jakże prozaiczna obserwacja, że podczas gdy jednemu wystarczy pojedyncze piwko, by już poczuć lekkie zawirowania w głowie, drugi jest w stanie wypić pięć razy tyle i odczuwać to samo - a więc ludzie mają zróżnicowaną tolerancję, co w praktyce wiadome było już od dawna: w końcu na tych ostatnich nie od dziś mówi się, że mają "mocny łeb". I tu wchodzą specjaliści, którzy pragną "wzmocnić łeb" każdego człowieka. Skład leku opracowany został w taki sposób, by oddziaływać na tzw. komórki glejowe, z których - w większości - ulepiony został nasz mózg. Glej stanowi ważny element układu odpornościowego: pomaga zwalczać infekcje, takie jak np. zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, współtworzy też barierę krew-mózg, uniemożliwiającą przedostanie się szkodliwych substancji z krwi do mózgu... Ale to nie wszystko! Przechodzimy do najlepszego...
*Nie radzisz sobie z alkoholem? Szukaj pomocy! * Uczeni odkryli, że kiedy "rozbroić" funkcje komórek glejowych, nie pojawia się reakcja immunologiczna na wpuszczanie do organizmu alkoholu, przez co człowiek... pozostaje trzeźwy. To trochę tak, jakby dezaktywować alarm - i też, innymi słowy, nowy lek będzie właśnie dezaktywował obronne działanie komórek glejowych. Australijczycy i Amerykanie już wypróbowali go na myszach i uzyskali wspaniałe efekty - gryzonie mogły balować całą noc. Naturalnie, w tym miejscu pojawiają się wątpliwości, o których w artykule "Daily Mail" niestety nie było mowy... A te warte są rozpatrzenia.
Poza oczywistym faktem, że podobna pigułka zwyczajnie nie ma racji bytu na rynku - w końcu jeszcze nie tak dawno pisaliśmy o tym, że społeczeństwo światowe w niemal każdej ankiecie wyraźnie zaznacza, iż alkohol jest doskonałym narzędziem do "rozluźnienia się", "popuszczenia wodzy fantazji" oraz "ucieczki przed rygorystycznymi normami społecznymi", przez co bez wspomnianego już "ogłupiającego efektu" wódka nie ma racji bytu, to w dodatku wątpliwe są tu kwestie bezpieczeństwa. W końcu pijąc całą noc, człowiek doprowadza organizm do zatrucia alkoholem - co z tego, że nie czuje zawrotów głowy, podczas gdy wypicie morza wódki sieje spustoszenie w całym jego ustroju?
No i pozostaje jeszcze sprawa komórek glejowych - czy wyłączanie systemu immunologicznego, dla kilku marnych drinków, to aby na pewno mądre rozwiązanie? W związku z powyższym, nowy wynalazek Amerykanów i Australijczyków budzi nasze poważne wątpliwości - bo nie dość, że zwyczajnie mija się z celem, to w dodatku wydaje się być bardzo niebezpieczny, może nawet bardziej niż sam alkohol. Pamiętajcie, że proste "Nie" bywa najlepszą "pigułką na trzeźwość" i to nie powinno się zmienić...
I jeszcze jedno. Nowy uchroni Cię przed upiciem, ale nie przed kacem.
MW/PFi