CiekawostkiTajemnica sekty Heaven's Gate. 39 osób popełniło samobójstwo

Tajemnica sekty Heaven's Gate. 39 osób popełniło samobójstwo

Tajemnica sekty Heaven's Gate. 39 osób popełniło samobójstwo

22.03.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:18

Przywódca sekty zawładnął umysłami wiernych. Ich samobójstwo miało być przepustką do nowego świata

Mechanizm działania sekt z reguły jest podobny. Mamiąc perspektywą wypełnienia życiowej pustki, ich liderzy łatwo trafiają w oczekiwania osób, które są na zakręcie lub nie potrafią się odnaleźć w otaczającym ich świecie. Na czele sekty stoi zazwyczaj charyzmatyczny przywódca, czasami wspierany przez grupę zaufanych ludzi. Za pomocą manipulacji szybko zyskują oni pełną władzę nad umysłami członków organizacji. Odcięte od rodziny oraz dawnych przyjaciół ofiary często gotowe są zrealizować wszelkie oczekiwania "mistrza". W końcu dochodzi do tragedii.

1 / 7

Śmierć wpisana w działalność?

Obraz
© Agencja Forum

Przykładów jest aż nadto. W listopadzie 1978 r. 909 wyznawców Świątyni Ludu, kierowanej przez Jima Jonesa, popełniło zbiorowe samobójstwo w osadzie Jonestown. W 1995 r. przedstawiciele sekty Aum Shinrikyo, znanej w Polsce pod nazwą Najwyższa Prawda, przy wykorzystaniu toksycznego sarinu dokonali zamachu na stacji tokijskiego metra - śmierć poniosło 12 osób, a 6 tysięcy odniosło poważne obrażenia. Dwa lata po tych wydarzeniach doszło do kolejnego szokującego wydarzenia, za którym stała sekta: 26 marca 1997 r. w Kalifornii odkryto ciała 39 osób, które popełniły zbiorowe samobójstwo. Zwłoki należały do członków organizacji Heaven's Gate.

2 / 7

Początki Heaven's Gate

Obraz
© Bonnie Nettles / biography.com

Korzenie tej sekty sięgały 1972 r. Właśnie wtedy niejaki Marshall Applewhite nawiązał bliską znajomość z Bonnie Nettles - późniejszą współzałożycielką organizacji. Applewhite, który wśród wyznawców znany był również jako Do czy Bo, studiował w przeszłości na kilku amerykańskich uczelniach, służył też w US Army. Na życie zarabiał głównie jako nauczyciel muzyki, prowadził też chóry uniwersyteckie. W 1970 r. zaczął cierpieć z powodu poważnych zaburzeń emocjonalnych, a niedługo potem rozwinęła się u niego silna depresja. Wówczas Applewhite przestał uczyć.

Znajdując się na życiowym zakręcie, poznał pielęgniarkę Bonnie Nettles, która chętnie rozmawiała z nim na tematy dotyczące metafizyki i mistycyzmu. Oboje szybko doszli do wniosku, że skrzyżowanie się ich ścieżek nie było przypadkowe. Podobny sposób myślenia i zapatrywania się na wiele kwestii skłoniły ich do wspólnego działania. Otworzyli księgarnię, następnie stworzyli centrum nauczania, a później zaczęli podróżować po Stanach Zjednoczonych, wierząc, że uda się im założyć większy ruch. Oboje określali się mianem boskich posłanników. Początki nie były dla nich łatwe. W pierwszej fazie działalności udało się im pozyskać jedynie jednego wiernego.

3 / 7

Wyzwolenie miało nadejść z kosmosu

Obraz
© Wikimedia Commons

Swoją doktrynę Applewhite rozwijał w więzieniu. Do zakładu karnego trafił za przywłaszczenie samochodu należącego do wypożyczalni. Dopiero po wyjściu zza krat zaczęła się rozrastać grupa osób, które wierzyły w słowa głoszone przez Applewhite'a oraz Nettles. Zapewniali oni wiernych, że wizytę złożą im wkrótce przedstawiciele obcych cywilizacji. Dzięki temu zyskają zupełnie nowe ciała, a potem trafią na statek kosmiczny, który będzie ich wybawieniem.

Po jakimś czasie głoszona przez nich teoria uległa modyfikacji. Zaczęli twierdzić, że ciało jest jedynie zewnętrzną powłoką, a najważniejsza jest dusza, która może się przenieść do nowego ciała.

Pod koniec lat 70. inicjatywy Applewhite'a oraz Nettles były już na tyle popularne, że do organizacji zaczęły wpływać coraz pokaźniejsze fundusze. Sam przywódca z czasem zaczął się zaś określać nawet mianem spadkobiercy Jezusa Chrystusa.

4 / 7

Kontrolował każdy aspekt ich życia

Obraz
© Screen YouTube

Po śmierci Nettles w 1985 r. Applewhite przeszedł kolejny trudny okres. Wkrótce też zaostrzył swój przekaz, który jednocześnie okazał się atrakcyjny dla wielu nowych wyznawców. Mężczyzna opowiadał o zepsuciu świata; przekonywał, że należy się wystrzegać ziemskich uciech związanych z seksem i pieniędzmi. Dzięki temu możliwe miało się stać przejście na kolejny, wyższy poziom. Niektórzy mężczyźni tuż przed tragedią za namową lidera przeszli nawet kastrację. Zresztą Applewhite miał obsesję na punkcie kontrolowania każdej sfery życia wyznawców.

5 / 7

A oni mu uwierzyli

Obraz
© Imgur

Kluczowym momentem, mającym wpływ na dalsze nauczanie Applewhite'a, a także na losy jego oraz wiernych, było odkrycie komety Hale'a-Bopa. Mężczyzna zapewniał członków Heaven's Gate, że tuż za warkoczem obiektu znajduje się statek kosmiczny, na pokładzie którego podróżuje zmarła wcześniej Nettles. Miała ona oczekiwać pozostałych członków. Jedynym sposobem na to, by przenieść się na wehikuł, miało być odebranie sobie życia, gdy statek będzie się znajdował wystarczająco blisko Ziemi. W ten sposób członkowie sekty mieli zostać ocaleni przed kataklizmem i końcem świata, którego zwiastunem była kometa. Aby przekonać nieprzekonanych do swoich racji, Applewhite posługiwał się spreparowaną fotografią, na której tuż obok komety można było dostrzec ciemny punkt. Tym punktem miał być oczywiście statek obcych, na pokładzie którego czekała już na nich Bonnie Nettles.

6 / 7

Samobójstwo

Obraz
© Imgur

26 marca 1997 r. w wynajmowanym przez sektę domu w San Diego policja odkryła 39 ciał ofiar w wieku od 26 do 72 lat. Wszyscy zmarli ubrani byli w ten sam sposób - mieli na sobie takie same czarne koszulki, spodnie dresowe oraz nowe, biało-czarne buty sportowe. U każdego znaleziono również opaskę z napisem "Drużyna Gości Wrót Niebios". Trzy ciała znajdowały się na łóżkach z purpurowym suknem rozciągniętym na twarzy oraz klatce piersiowej. Każdy zmarły miał przy sobie banknot pięciodolarowy i dodatkowe drobne w kieszeni. Przy każdym znajdował się też spakowany bagaż. Samobójstwa były popełniane etapami - od 24 do 26 marca. Ciała ofiar były starannie przygotowywane przez tych, którzy dopiero mieli się zabić.

Wyznawcy sekty Heaven's Gate odbierali sobie życie, zażywając dużą dawkę fenobarbitalu (środek stosowany w leczeniu napadów padaczkowych), a następnie popijając go wódką. Aby przyspieszyć śmierć, naciągali sobie na twarz torby foliowe. Tylko dwie ofiary nie miały ich na głowie. Applegate zabił się jako trzecia osoba od końca. Po nim samobójstwo popełniły jeszcze dwie kobiety.

7 / 7

To nie koniec

Obraz
© Agencja Forum

Dwóch członków sekty popełniło jeszcze samobójstwo już po wydarzeniach z marca 1997 r. - poza siedzibą sekty. Ciała Wayne'a Cooke'a oraz Charliego Humphreysa odkryto odpowiednio w maju 1997 r. oraz w lutym 1998 r. Co ciekawe, 30 marca 1997 r. znaleziono też ciało Thomasa Nicholsa, młodszego brata znanej aktorki i piosenkarki Michelle Nichols. Choć władze nie doszukały się jego powiązań z sektą, to mężczyzna popełnił samobójstwo w podobny sposób, jak członkowie organizacji. Na głowie miał plastikową torbę, okryty był purpurowym suknem, a tuż obok niego znajdowała się kartka z informację, że chce dołączyć do załogi statku podążającego za kometą Hale'a-Boppa.

Jedynym znanym członkiem sekty, który nie popełnił samobójstwa, był Rio DiAngelo (naprawdę Richard Ford). Został wyznaczony przez przywódcę jako ten, który ma pozostać na Ziemi, by dalej przekazywać posłannictwo.

Jak się później okazało, Applewhite nagrywał na wideo komunikaty, w których wyjaśniał motywy swojego działania. Taśmy trafiły w ręce policji w 2002 r. W toku śledztwa ujawniono, że stan zdrowia psychicznego przywódcy sekty pogorszył się mocno na krótko przed wydarzeniami marcowymi. Mężczyzna wielokrotnie w ciągu swojego życia przechodził leczenie psychiatryczne.
RC

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)