CiekawostkiTajemniczy asasyni w renesansowym Rzymie

Tajemniczy asasyni w renesansowym Rzymie

Łatwo było mieć obawy co do Assassin's Creed: Brotherhood. Gra ze znanej, cieszącej się dużą popularnością serii, wydawana w okresie świątecznym, niejako poza głównym cyklem – od początku brzmiało to podejrzanie, jak prosty skok na kasę. Tym bardziej, że marketing tej produkcji koncentrował się przede wszystkim na nowym w serii trybie wieloosobowym, zupełnie pomijając kwestię rozgrywki single player. Sprawiało to wrażenie, że będziemy mieć do czynienia z przygotowaną naprędce sieciową wariacją na temat Assassin's Creeda, z parogodzinnym trybem dla pojedynczego gracza, dorzuconym „dla świętego spokoju”. Tymczasem prawda okazała się zupełnie inna. Jak to dobrze, że mamy jeszcze w branży miejsce na pozytywne zaskoczenia!

Tajemniczy asasyni w renesansowym Rzymie
Źródło zdjęć: © Ubisoft

To, co najbardziej rzuca się w oczy po pierwszych kilku godzinach spędzonych z Brotherhoodem, to rozmiar tej gry. Nieoczekiwanie okazuje się bowiem, że sam tryb dla pojedynczego gracza jest przynajmniej tej samej długości co w drugiej części AC. A jeżeli wziąć pod uwagę mnogość zadań pobocznych, to nawet większy. Patrząc na mapę Rzymu, w którym toczy się akcja gry, momentami można pogubić się w gąszczu ikonek, oznaczających kolejne rzeczy do zrobienia. Co ważne, większość z nich jest naprawdę ciekawa – dawno już minęły czasy pierwszego AC i powtarzanych do znudzenia identycznych zadań, pozbawionych jakiejkolwiek otoczki fabularnej. Tutaj każda misja, wykonywana np. dla kurtyzan czy gildii złodziei, chociaż oderwana od głównego wątku, zawsze opakowana jest w choćby szczątkową warstwę fabularną, uzasadniającą nasze działania.

Zajmując się questami pobocznymi, nie czułem ani trochę znużenia czy monotonii, co jest tym bardziej warte podkreślenia, że de facto mamy do czynienia z dokładnie tą samą formułą co w przypadku poprzedniej odsłony. Jest ona jednak na tyle urozmaicona, że udaje jej się pozostać świeżą. Standardowe zabójstwa są więc przemieszane z misjami kurierskimi, szpiegowskimi czy złodziejskimi, w takich proporcjach, że nie ma mowy o zanudzeniu gracza.

Poza zadaniami pobocznymi, podobnymi do tych z drugiej części, wśród dodatkowych misji znalazły się również całkowite nowości. Chyba najważniejszą z nich są wieże Borgii. Poza standardowymi punktami widokowymi w grze znajdują się również budynki opanowane przez żołnierzy głównego wroga Ezia. Przejęcie ich wymaga zabicia dowodzącego danym garnizonem generała i podpalenia samej wieży. Jako że nie da się tego zrobić metodą siłową (generał ucieka, kiedy orientuje się, że coś zagraża jego życiu), wiele z tych sekwencji przeradza się w wyzwania, wymagające kompleksowego planowania i kombinowania. A że zdobycie wieży oznacza również wyjęcie części miasta spod wpływów Borgii i rozszerzenie własnych, to satysfakcja z udanego „polowania” jest tym większa. Czytaj więcej w serwisie gry.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)