Tajna broń Japończyków - chcieli zaatakować Amerykę balonami

Obraz
Źródło zdjęć: © East News

Z punktu widzenia zbrojeń i rozwoju nauk militarnych końcówka II wojny światowej to szalony okres rażących kontrastów. Amerykanie kończą prace nad bombą atomową, co daje im pierwsze miejsce w dziedzinie zaawansowanych technologii, a w wielu krajach wymyślane są kuriozalne rozwiązania i bronie, które potwierdzają tylko przysłowie, że tonący brzytwy się chwyta. Do tych ostatnich można zaliczyć stworzone przez Japończyków... balony, które miały zalać Stany Zjednoczone i skutecznie zdezorganizować życie Amerykanów.

Zdawałoby się, że Japonia to przede wszystkim zaawansowane rozwiązania technologiczne i skomplikowane projekty, ale wtedy liczyła się prostota i ograniczenie kosztów. Japońskie balony o nazwie "Fu-Gos" stworzono z myślą o wywoływaniu pożarów w Stanach Zjednoczonych: miały niszczyć amerykańską gospodarkę i siać przerażenie wśród obywateli.

Prawie jak bomba wodorowa

Na pierwszy rzut oka "Fu-Gos" przypominały zwykłe balony - miały około 20 metrów wysokości, 10 metrów średnicy i wypełniono jej wodorem. O ich militarnym profilu świadczył jednak przenoszony ładunek wybuchowy o masie od 5 do 15 kilogramów, który miał być detonowany nad Ameryką i powodować pożary.

Do kontrolowania wysokości Japończycy użyli tradycyjnych dla balonów worków z piaskiem oraz nietradycyjnego mechanizmu - jako że "Fu-Gos" były balonami bezzałogowymi sterowanie wysokością odbywało się dzięki specjalnym barometrom. Jeśli balon znalazł się zbyt nisko, część ładunku wybuchowego przenoszonego przez obiekt odpalała się, "odcinając" woreczki z piaskiem, jeśli z kolei poszybował za wysoko, następował kontrolowany wyciek wodoru. Mechanizm miał działać przez 3 dni - japońscy uczeni obliczyli, że właśnie tyle potrzeba, by balon zdołał przebyć Ocean Spokojny i dotrzeć do Ameryki podczas wietrznej jesieni 1944 roku, kiedy rozpoczęto projekt.

"Bombardowanie Ameryki

Na początku Amerykanie byli zupełnie zdezorientowani: niewinnie wyglądające baloniki okazywały się nietypowymi bombami zapalającymi. Szybko zorientowano się, że "nadawcą" balonowego desantu jest Japonia, ale przypuszczano, że obiekty wysyłają w powietrze japońscy żołnierze, którym udało się dostać na amerykańskie wybrzeże. Dopiero szczegółowe analizy piasku znalezionego przy wrakach balonów wykazały, że fragmenty muszli i minerałów są charakterystyczne dla wybrzeży Japonii.

Obraz

(fot. PD)

Z ponad 9 000 balonów wypuszczonych przez Japończyków tylko około 10 procent doleciało do Stanów Zjednoczonych. Odnotowano około 350 przypadków obecności nietypowych obiektów latających nad Ameryką. Wybuchowe balony okazały się wyjątkowo mało skuteczne i nie spełniły pokładanych w nich nadziei dewastacji amerykańskiej gospodarki - straty materialne były minimalne, choć odnotowano ofiary w ludziach: 6 osób znalazło się w pobliżu detonacji ładunku i zginęło wskutek eksplozji i obrażeń. Choć balony nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla bezpieczeństwa USA, obywatele, którzy zaobserwowali dziwne obiekty latający byli proszeni o natychmiastowe informowanie władz oraz nierozgłaszanie tego faktu wśród innych - w ten sposób chciano uniknąć potencjalnej paniki.

Czarnobyl zamiast "Nirvany"

Trzeba jednak przyznać, że jeden z balonów faktycznie miał szansę narobić zamieszania i być może wpłynąć na przebieg II wojny światowej - znalazł się w pobliżu kompleksu nuklearnego w stanie Waszyngton, gdzie wylądował na przewodach elektrycznych, odcinając tym samym zasilanie pomp chłodzących reaktory atomowe. Na szczęście zasilanie udało się szybko przywrócić i do amerykańskiego Czarnobyla nie doszło. Ataki balonami ustały wiosną 1945 roku, kiedy udało się zbombardować japońskie fabryki produkujące wodór. O zakończeniu "balonowego" desantu przesądziła również ich niska skuteczność, wobec której japońscy wojskowi zdecydowali się zaprzestać dalszych działań dywersyjnych w ramach tego nietypowego projektu.

KP/PFi,facet.wp.pl

Zobacz: Tajna broń II wojny światowejTajna broń II wojny światowej

Źródło artykułu: WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Funkcjonalne smartwatche do 500 zł. Zdziwisz się, co potrafią
Funkcjonalne smartwatche do 500 zł. Zdziwisz się, co potrafią
Jedyna rzecz, którą musi mieć w szafie każdy facet. Przyda się teraz i wiosną
Jedyna rzecz, którą musi mieć w szafie każdy facet. Przyda się teraz i wiosną
Najpopularniejsze słuchawki z redukcją szumów za mniej niż 300 zł
Najpopularniejsze słuchawki z redukcją szumów za mniej niż 300 zł
Jaka kurtka na stok? Kurzajewski nie mógł wybrać lepiej. Ten model jeszcze długo mu posłuży
Jaka kurtka na stok? Kurzajewski nie mógł wybrać lepiej. Ten model jeszcze długo mu posłuży
Najtańsze soundbary z subwooferem. Co kupisz za mniej niż 600 zł?
Najtańsze soundbary z subwooferem. Co kupisz za mniej niż 600 zł?
Jędrzejak zna skuteczny sposób na mrozy. Wydasz na niego zaskakująco mało
Jędrzejak zna skuteczny sposób na mrozy. Wydasz na niego zaskakująco mało
Popularne projektory laserowe do 5 tys. zł. Dlaczego warto je wybrać?
Popularne projektory laserowe do 5 tys. zł. Dlaczego warto je wybrać?
System multimedialny w starym samochodzie. Jak to zrobić?
System multimedialny w starym samochodzie. Jak to zrobić?
Wybieramy kapcie męskie: śmieszne, ciepłe, a może skórzane?
Wybieramy kapcie męskie: śmieszne, ciepłe, a może skórzane?
Ciepła i praktyczna kurtka narciarska męska. Jaką wybrać, aby posłużyła ci przez lata?
Ciepła i praktyczna kurtka narciarska męska. Jaką wybrać, aby posłużyła ci przez lata?
Kultowe trapery kupisz za grosze. Podobne nosi Maciej Musiał
Kultowe trapery kupisz za grosze. Podobne nosi Maciej Musiał
Swetry i bluzy męskie. Przegląd najmodniejszych modeli na zimę
Swetry i bluzy męskie. Przegląd najmodniejszych modeli na zimę