Trwa ładowanie...
15-08-2016 17:13

Talent show bywają rozczarowujące

Z członkami metalcorowej kapeli Beyond The Infinity rozmawia Marek Nowosad

Talent show bywają rozczarowująceŹródło: Archiwum Beyond The Infinity
d210cgr
d210cgr

Pianista po akademii muzycznej, menadżer podbijający internet i dwóch kolegów ze studiów muzycznych – wschodzące gwiazdy wymagającej sceny metalcorowej Tworzony przez nich zespół Beyond The Infinity wydał właśnie swoją pierwszą EP-ke zawierającą trzy kompozycje. Płytę otwiera nietypowy utwór „Like Fallen Angels”, za mix i mastering którego odpowiada Joey Sturgis – młody, ale już niemal legendarny realizator z USA. Joey znany jest ze współpracy z takimi grupami, jak: Asking Alexandria, Born Of Osiris, Emmure, Of Mice And Man, Miss May I czy The Devil Wears Prada. Okładka jest natomiast dziełem japońskiego grafika o pseudonimie „ToK”. I to naprawdę ciekawa okładka. Trochę nawiązująca do hentai. Ale o tym w rozmowie z liderem grupy Rafałem Kobylińskim i Łukaszem Zychem.

M.Nowosad: Na początek muszę przyznać, że kawałek „Like Fallen Angels” zaskoczył mnie, ale pozytywnie. Lubię taki melodyjny głos, poza tym jest doskonale czysty. Jak udało wam się namówić do współpracy Joey’a Sturgis’a?
Łukasz Zych: To taki trochę przypadek. Mieliśmy już nagrany, przynajmniej częściowo, ten materiał i pomyśleliśmy, że miksowanie i „poukładanie” poszczególnych instrumentów jest super ważne. Zaczęliśmy się zastanawiać, kto mógłby to zrobić w Polsce. Koledzy z innych bandów powiedzieli nam, że wysyłali materiał do Szwecji i da się to wszystko ogarnąć zdalnie. Poszukaliśmy osoby, która stylistycznie pasuje do naszego rodzaju muzyki. A że inspirujemy się Asking Alexandria, to wybraliśmy Joey’a, który de facto wypłynął na Asking. Wysłaliśmy mu swoje demo. Oczywiście nie liczyliśmy na żadną odpowiedź, a tymczasem po trzech dniach dostaliśmy maila, że materiał jest fajny i jest gotów się nim zająć. Tylko że chwilę to potrwa, bo jest zajęty innym projektem. Ta chwila to cztery miesiące.
Czy produkcja profesjonalisty dużo kosztowała?
Łukasz Zych: Wiesz co, jakby ktoś zlecił mu produkcję całej płyty, czyli 10-12 piosenek, to dużo. Ale nasza EP-ka to nie są jakieś duże pieniądze, powiedzmy, że to koszt porównywalny do nagrania całej płyty w Polsce.
Rafał Kobyliński: To nie jest tani interes, ale też znajdują się drożsi producenci.
Łukasz Zych: Podejrzewam, że gdyby piosenki i demo mu się nie spodobały, to w ogóle by się tego nie podjął.

Archiwum Beyond The Infinity
Źródło: Archiwum Beyond The Infinity

Ciekawa jest też grafika na okładce EP-ki: gotyk wpadający w mangę. Była jakaś inspiracja tego pomysłu?
Łukasz Zych: Tak, to japoński grafik o pseudonimie ToK. Motyw? Anioły, kobiece kształty. To także była ciekawa współpraca. Widzieliśmy wcześniej jego komiksowe prace, a ToK się specjalizuje w realizacji projektów właśnie dla zespołów metalowych. Gdy do niego napisaliśmy, odpowiedział, że przede wszystkim musi wysłuchać utworów i przeczytać teksty. Po tym odpisał nam, że widzi na okładce spadające w przestrzeń anioły. Wyszło to bardzo naturalnie.

d210cgr

Dla zespołu metalowego ważne są koncerty. Spotkanie z widownią. To na scenie poznaje się klasę zespołu. Jak was przyjmuje publika na koncercie?
Łukasz Zych: Zaskakująco dobrze. Nie tylko młodzi, ale także starsi słuchacze. Naprawdę wszystko wskazuje na to, że ta muza ma przyszłość. Zawsze na koncertach obserwuję taką sytuację, że pierwsze dwa utwory ludzie stoją, próbują ogarnąć, o co chodzi. A później zaczynają się bardzo dobrze bawić. Na razie sami organizujemy swoje koncerty po klubach. Fajnie byłoby wystąpić obok bardziej znanej kapeli.
A właśnie obok jakiego zespołu widzielibyście się w charakterze supportu? W Polsce.
Łukasz Zych: W Polsce z takich gwiazd to wiadomo: np. Acid Drinkers i Hunter.
Zapowiadaliście, że obok EP-ki pojawi się również klip. Kiedy?
Łukasz Zych: Jesteśmy coraz bliżej. Teraz trochę sezon jest kiepski. W sensie, to nie jest najlepszy czas, bo część ludzi powyjeżdżała i trudno zebrać ekipę realizacyjną. My też jesteśmy w okresie urlopowym, także pewnie gdzieś w drugiej połowie sierpnia będziemy realizować klip.
Ostatnio można zauważyć, że wiele zespołów, także metalowych, wybiera zaskakującą, moim zdaniem, drogę do show biznesu przez udział w telewizyjnych „talent show”. Niemal w każdym z tych programów, w każdej edycji jest przynajmniej jeden tego rodzaju band. Też spróbujecie?
Łukasz Zych: Ostatnio nawet rozmawiałem na koncercie z wokalistą jednego z takich zespołów. Zapytałem się: „Stary, powiedz mi szczerze, czy to ‘Must be the music’ coś wam dało?”. Powiedział, że… no że nic im nie dało, żeby słów niecenzuralnych nie używać. Ale doszli do finału, zobaczyły ich miliony telewidzów. Odrzuca mnie od przystąpienia do takiego konkursu fakt, że to nie jest to. Jeden znajomy opowiadał mi, że zgłosił się, przeszedł precasting, miał występ w Polsacie, wszystko fajnie, „cztery razy tak” od jurorów, schodzą ze sceny. Dwa dni później dzwoni do niego reżyser i mówi, że „fajnie graliście, ale sorry, nie wystarczy dla was czasu antenowego”.

Archwium Beyond The Infinity
Źródło: Archwium Beyond The Infinity

Rafał Kobyliński: Każda droga, która prowadzi do celu, może być interesująca. Kiedyś, pamiętam, Infinity (pierwszy skład) nawet startował w takim programie. My byliśmy w trakcie wymiany perkusisty. Gdzieś tydzień przed castingiem nowy perkusista do nas dołączył. Praktycznie tak „z buta” tam weszliśmy. Nawet nie zdążyliśmy się jeszcze ograć. Bez szans.
Łukasz Zych: Kiedyś zespoły, żeby się wybić, musiały dużo koncertować, wydać płytę. Na CD, a wcześniej kasetach magnetofonowych kapela zarabiała. Teraz są inne czasy. I są z tego korzyści i straty. Teraz muzyka się „zdygitalizowała”. Ludzie sobie wymieniają te pliki, pobierają je wprost z netu. Ale z drugiej strony przez właśnie takie portale można z określoną muzyką dotrzeć do człowieka. Nie musi to być radio. Ja na przykład zainteresuję się jakimś zespołem na YouTubie i natychmiast mam w podpowiedziach pięć podobnych kapel, o których nie słyszałem. I to jest dobrodziejstwo sieci. Okazuje się, że to kolesie ze Szwecji, Danii. I w ten sposób można dotrzeć do fanów.
Powodzenia. A teraz trochę o życiu. Czym się zajmujecie zawodowo, bo rozumiem, że z grania jeszcze nie da się wyżyć?
Łukasz Zych: Wszyscy poza mną w zespole są zawodowymi muzykami po Akademii Muzycznej.
Rafał Kobyliński: Nie jesteśmy zatrudnieni w jakieś jednej instytucji, najczęściej sami musimy szukać sobie możliwości zarobku. Czasami jest jakaś sztuka do zagrania. Ja mam swoich prywatnych uczniów – pół etatu w szkole muzycznej. Tak naprawdę gra się tam, gdzie nas chcą. Z wykształcenia jestem pianistą klasycznym.
Łukasz Zych: I świetnym kompozytorem. Nasz perkusista też skończył Akademię Muzyczną. Bardzo często żyje z tego, że gra po prostu z orkiestrami symfonicznymi. Jeździ w trasy koncertowe. Mateusz kończy teraz szkołę jazzową, jest studentem na utrzymaniu rodziców. Ja jestem menadżerem w firmie internetowej i z tego się utrzymuję i wspieram zespół. Też byłem na studiach muzycznych, ale musiałem je rzucić i zacząłem zarządzanie i marketing. W sumie to takie dwie moje pasje: internet i muzyka. To daje energii. Granie to nie jest jakaś ucieczka od pracy w firmie. To jest część życia.

Jak zapatrują się na wasze metalowe pasje wasze życiowe partnerki, co myślą o nich wasze dzieci?
Łukasz Zych: Ja mam żonę i córkę. Moja żona mówiła mi zawsze: „Słuchaj, jak lubisz to granie, to graj. To dobrze, że masz taką odskocznię”. A z córką chodzę na koncerty. Ostatnio byliśmy na Coldplay.
Rafał Kobyliński: Ja mam to szczęście, że moja dziewczyna stoi za mną murem i bardzo mnie wspiera. To samo jest z partnerkami basisty i perkusisty. Zresztą, moim zdaniem, jeśli dziewczyna wiąże się z muzykiem, musi mieć tego świadomość. Bo to wolny zawód, nie wiadomo, gdzie może skończyć taka osoba (śmiech).
Czy macie nadzieję, że muzyka będzie niebawem waszym wyłącznym zajęciem a nie tylko pasją?
Rafał Kobyliński: Moja pasja jest w zasadzie moim zawodem. To jest moja główna droga – zespół. Chciałbym w tym kierunku iść. Mam nadzieje, że będę w stanie się z tego utrzymać, a może i nawet całkiem nieźle zarabiać.
Rafał okazuje się być multiinstrumentalistą. W internecie można znaleźć krótki film, na którym grasz „Like Fallen Angels” na dziwnym instrumencie. Co to za instrument?
Rafał Kobyliński: To hang drum. Piękny instrument o zaskakującej skali. Tworzy niesamowity klimat. Miałem okazję na nim zagrać, bo przyjaciel sobie taki sprawił. A warto dodać, że hang drum nie należy do tanich instrumentów. Uznałem, że to fajny pomysł, by nagrać taki filmik jeszcze przed premierą płyty.

Archiwum Beyond The Infinity
Źródło: Archiwum Beyond The Infinity

Beyond The Infinity (a w latach 2010-2014 – Beyond The Awakened), to polski zespół metalcorowy, stworzony w 2010 r. przez aktualnego gitarzystę/wokalistę i kompozytora – Rafała Kobylańskiego. Twórczość grupy to połączenie screamu oraz melodyjnego śpiewu, idących w parze z dynamicznymi progresywnymi riffami i zagęszczoną sekcją rytmiczną. W latach 2012-2014 zespół zawiesił działalność, pod koniec 2014 r. został reaktywowany przez Rafała Kobylańskiego. Do zespołu dołączyli Robin Błaszkiewicz (perkusja), Łukasz Zych (gitara) oraz Mateusz Rup (bas). W 2015 r. uległa zmianie nazwa z Beyond The Awakened na Beyond The Infinity. W 2015 zespół nagrał pierwszą EP-kę zawierającą trzy utwory, której premiera odbyła się wiosną 2016 roku.

d210cgr
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d210cgr