Król Karcelaka
Prawdopodobnie równolegle z karierą publiczną Siemiątkowski zaczął rozwijać działalność przestępczą. Z najbardziej zaangażowanych członków swojej PPS- owskiej bojówki uczynił wspólników. Prawą ręką Taty Tasiemki został Pantaleon Karpiński, który słynął z siły oraz brutalności. Gang początkowo działał przede wszystkim na terenie Karcelaka. Bandyci wymuszali od kupców haracze, nakazywali im kupowanie towaru we wskazanych miejscach, a nawet decydowali, czy mogą przyjąć wspólnika albo przenieść działalność na inny stragan. Opornych karano biciem lub zdemolowaniem stoiska.
Niektórzy handlowcy zastawali rano drzwi zabite gwoździami, których nie można było usunąć bez zgody Taty Tasiemki. Przed wznowieniem działalności musieli wziąć udział w "sądzie dintojry", który odbywał się w ulubionych knajpach gangsterów, przy bogato zastawionych stołach - rachunek uiszczał oczywiście kupiec.
Bandyci czerpali też zyski z targowiskowego hazardu - gry w trzy karty, ruletki czy loteryjki. Z czasem Tasiemka otworzył własne kasyna. "Opiekował" się także licznymi w Warszawie domami schadzek. Reporterzy pisma "Robotnik" dotarli do "cennika" gangu - miesięczny haracz od jednego "bajzlu" wynosił 200 zł, natomiast od każdej pracownicy po 150 dodatkowo. Ludzie Tasiemki mieli wizyty za darmo, a szefostwo prawo oceny nowych kandydatek.