Tego o amerykańskich prezydentach nie wiedziałeś
07.11.2016 | aktual.: 11.11.2016 10:09
Choć Amerykanie przygotowują się właśnie do wybrania 45. prezydenta swojego kraju, urząd ten sprawowały do tej pory tylko 43 osoby. Co więcej, aż osiem z nich zmarło w trakcie pełnienia urzędu, z czego aż czterech zostało zamordowanych. Tylko jeden prezydent sam ustąpił ze stanowiska przed końcem kadencji, zaś dwóch było poddanych procedurze usunięcia ze sprawowanej funkcji. Oto garść ciekawostek na temat dotychczasowych prezydentów USA, o których wcześniej mogliście nie wiedzieć.
Żadne inne wybory prezydenckie nie budzą na świecie aż tak wielkiego poruszenia. Od tego, kogo z pary skrajnie odmiennych pod względem poglądów na wiele fundamentalnych kwestii kandydatów wybiorą 8 listopada Amerykanie, będzie zależał układ sił na arenie międzynarodowej. Czy nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Hilary Clinton – wobec której jeszcze do niedawna FBI toczyło postępowanie sprawdzające, czy korzystając z prywatnego serwera nie ujawniła osobom nieuprawnionym ponad 100 maili zawierających tajne informacje i która, jak się okazało, „oszukiwała” podczas debat prezydenckich ze swoim kontrkandydatem, zdobywając zawczasu listę pytań od jednej z komentatorek w telewizji CNN? Po drugiej stronie barykady stoi ekscentryczny milioner Donald Trump – w trakcie kampanii oskarżany m.in. o napastowanie seksualne kilku kobiet, konsekwentnie odmawiający ujawnienia swoich dochodów, stanowczo opowiadający się za zaostrzeniem przepisów antyimigracyjnych, antyaborcyjnych czy zakazowi małżeństw homoseksualnych. Póki co wciąż kandydaci idą „łeb w łeb” (z minimalną przewagą Clinton), lecz co 10. obywatel USA nie zdecydował jeszcze, na którego z popierających ich elektorów odda głos.
W błędzie jest jednak ten, kto sądzi, że to najbardziej kontrowersyjna para kandydatów na urząd amerykańskiej głowy państwa. O wcześniejszych prezydentach też można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy.
Millard Fillmore i ożenił się z własną nauczycielką
Wielu uczniów zadurza się w swoich nauczycielkach, ale Millard Fillmore – 13. prezydent USA – zakochał się w belferce tak bardzo, że się z nią ożenił. Trzeba jednak dodać, że Abigail nie była wiele starsza od Millarda. On, studiując na akademii New Hope, miał 19 lat, nauczycielka miała o dwie wiosny więcej. Para doczekała się dwójki dzieci. Niestety trzy tygodnie po zakończeniu prezydentury Fillmore’a Abigail zmarła. Pięć lat później były prezydent ożenił się powtórnie.
Grover Cleveland ożenił się z dziewczyną, której był prawnym opiekunem
Grover Cleveland blisko przyjaźnił się z rodziną Folsomów. Kiedy Oscar Folsom zmarł, Cleveland przyjął pod opiekę jego żonę Emmę i 11-letnią córkę Frances. 10 lat później ożenił się z dorosłą już dziewczyną (choć i tak, mając 21 lat, była najmłodszą pierwszą damą w historii). Para doczekała się pięciorga dzieci.
Poza tym w trakcie, gdy Cleveland był prezydentem, lekarze zdiagnozowali u niego zmiany nowotworowe w jamie ustnej, przez co zmuszeni byli usunąć mu fragment lewej części górnej szczęki, zastępując ją gumowym implantem. Prezydent nie chciał, aby informacja o jego złym stanie zdrowia trafiła do opinii publicznej, dlatego zabieg został wykonany w tajemnicy – na jachcie jego przyjaciela.
Co ciekawe Grover Cleveland był jedynym prezydentem USA wybranym dwukrotnie, choć nie na drugą kadencję (urzędował w latach 1885-1889 oraz 1893-1897).
John Quincy Adams na golasa
Adams był pierwszym prezydentem USA, który doczekał się sesji zdjęciowej. I choć może na tej fotografii nie wygląda na hippisa, niemal jak hippis się zachowywał. Zamiast korzystać z własnej łazienki, każdego ranka o godz. 5 wybierał się nad pobliską rzekę Potomac, gdzie zwykł kąpać się nago.
Andrew Jackson i jego poczucie humoru
Prezydent Jackson kupił pewnego razu swojej ukochanej żonie Rachel papugę, jednak po śmierci kobiety sam zaczął zajmować się ptakiem. Dla żartu nauczył zwierzę przeklinać. Problem pojawił się podczas pogrzebu prezydenta – papugę trzeba było wynieść do innego pomieszczenia, ponieważ wykrzykiwane przez nią wulgaryzmy oburzyły dostojnych żałobników.
William Henry Harrison i jego koza
Papuga nie była jednak najdziwniejszym lokatorem Białego Domu. William Henry Harrison wprowadził się do niego wraz z żoną oraz ukochanym zwierzakiem – kozą. I głównie z tego został zapamiętany, bowiem zmarł zaledwie trzy tygodnie po zaprzysiężeniu. Wszystko przez fakt, iż podczas niezwykle długiej mowy inauguracyjnej występował w deszczu i dostał zapalenia płuc, z którego nie udało mu się już wyzdrowieć.
Martin Van Buren? Okey!
Ósmy prezydent USA, urzędujący w latach 1837-1841, spopularyzował jeden z najbardziej znanych na świecie zwrotów: „okey”. Sam Van Buren pochodził z nowojorskiego Kinderhook, zwanego także „Old Kinderhook”. Jego zwolennicy znani byli więc jako członkowie „O.K. Klubu”, a skrót ten zaczęto tłumaczyć jako „w porządku”.
George Washington i jego zęby
W Stanach popularne jest przekonanie, że pierwszy prezydent tego kraju miał protezę zębową wykonaną z drewna. Trochę to dziwne, ale nie aż tak, jak okazało się być w rzeczywistości. Otóż wykonana była ona ze złota, kości słoniowej, ołowiu oraz… zębów zwierząt.
Abraham Lincoln umiał się bić
Kiedy w 1831 roku Lincoln przeprowadził się do New Salem w Illinois, popadł w konflikt z miejscowym oprychem Jackiem Armstrongiem. Ten wyzwał Abrahama na pojedynek na pięści, który rozegrał się przy gorącym aplauzie mieszkańców miasteczka. Ci zaczęli urządzać nawet zakłady, czy wygra świetnie zbudowany Jack, czy dość chuderlawy Abe. Ku ich zdumieniu wygrał ten ostatni.
Andrew Johnson był pijany podczas inauguracji
Wiele spośród źródeł opisujących okoliczności inauguracji Johnsona na prezydenta, co miało miejsce 15 kwietnia 1865 roku, sugeruje, że podczas przemówienia i uroczystości nowa głowa państwa zachowywała się cokolwiek podejrzanie, a wpływ na to miało mieć wypicie przez demokratę sporej ilości whisky na ukojenie nerwów.
Ulysses S. Grant dostał mandat za przekroczenie prędkości
I pewnie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że prezydent poruszał się konno. Za gnanie galopem po ulicach Waszyngtonu otrzymał karę wynoszącą 20 dolarów.
Chester A. Arthur był niezłym imprezowiczem
Ponoć był nie tylko wielkim modnisiem (miał ponad 80 par spodni na każdą okazję), ale też nie przepadał za nudnym prezydenckim życiem. Uwielbiał za to zabawę i spotkania towarzyskie, dlatego rzadko zdarzało mu się wracać do domu przed godz. 3 lub 4 nad ranem.
Harry Truman był „potentatem” branży odzieżowej
Zanim został prezydentem Stanów Zjednoczonych, Truman prowadzi własny interes związany z branżą modową – głównie z modą dla panów. Splajtował jednak w 1921 roku. 24 lata później zaczął władać jednym z najpotężniejszych imperiów na świecie.
Lyndon B. Johnson lubił zapraszać ludzi do toalety
Prezydent Johnson zasłynął jako człowiek, który niespecjalnie odczuwał wstyd i zażenowanie w sytuacjach, które dla każdego z nas byłyby co najmniej mało komfortowe. Miał bowiem w zwyczaju prosić swoich rozmówców, aby wraz z nim udawali się do toalety, kiedy akurat musiał „za potrzebą”, lecz nie chciał przerywać ciekawej dyskusji.
Richard Nixon i smykałka do pokera
Stacjonując w wojsku, Nixon zauważył, że wielu jego kolegów żołnierzy całkiem nieźle dorabia sobie na grze w karty. Namówił więc najlepszego gracza w jednostce, aby i jego podszkolił w tym zakresie, a że był pojętnym uczniem, szybko zaczął wygrywać w pokera, zgarniając w sumie ok. 6 tys. dolarów. Sumę tę przeznaczył na swoją pierwszą kampanię wyborczą do Kongresu.
Gerald R. Ford był modelem
W latach 40. Gerald Ford dorabiał sobie jako model, a nawet pojawił się w sesji okładkowej dla magazynu „Cosmopolitan”. Jego żona Betty także była modelką i tancerką. Ford zasiadł na fotelu prezydenta w 1974 roku.
Ronald Reagan był stand-uperem
Nie jest tajemnicą, że Reagan w młodości parał się aktorstwem (wystąpił w około 20 filmach), a w latach 50. stał się gwiazdą telewizji, prowadząc wiele popularnych programów. Niewielu jednak z nas wie pewnie o tym, że kiedy jego kariera na srebrnym ekranie zaczęła się załamywać, przyszły prezydent zgodził się występować w jednym z klubów w Las Vegas jako stand-uper – autor zabawnych, choć często balansujących na granicy dobrego smaku monologów przed publicznością.
Bill Clinton dwukrotnie zdobył statuetkę Grammy
Choć słynie z zamiłowania do gry na saksofonie, nie za talent muzyczny nagrodzono go statuetką Grammy w 2004 roku, lecz w kategorii „słowo mówione” za narrację do bajki symfonicznej Prokofjewa „Piotruś i wilk”. Nagrał ją wspólnie z Michaiłem Gorbaczowem i Sophią Loren. Rok później Clinton stał się posiadaczem kolejnej statuetki w tej samej kategorii – tym razem za audiobook „Moje życie”. Co ciekawe, także jego żona i obecna kandydatka na urząd prezydenta, Hilary Clinton, ma na swoim koncie statuetkę Grammy za audiobook „It Takes A Village” (1997).
George W. Bush był cheerleaderem
Choć trudno w to dziś uwierzyć, ten poważny polityk w czasach licealnych należał nie tylko do drużyny baseballowej, ale także był głównym szkolnym cheerleaderem. Oczywiście nie znaczy to, że wymachiwał podczas meczów pomponami, lecz raczej zajmował się znacznie przyjemniejszym zajęciem podnoszenia i podrzucania ślicznych koleżanek z roztańczonej drużyny.
Barack Obama jest miłośnikiem komiksów
Z kolei ostatni, 44. amerykański prezydent jest istnym maniakiem historii obrazkowych – od lat kolekcjonuje egzemplarze „Spidermana” i „Conana Barbarzyńcy”. Przeczytał także wszystkie części „Harry’ego Pottera”.
_Na podstawie Huffingtonpost _